Fragment nr. 6

67 11 3
                                    

Powiem tak: Po pierwszym zdaniu można się domyślać, że to pisałam w sylwestra i stąd się wziął pomysł xD
A końcówka inspirowana dwoma filmami (kto oglądał, ten wie o które mi chodzi)
______

Pov. Fausti

Wyszliśmy przed halę oczekując zbliżających się fajerwerek. Byłam nieźle podekscytowana, chodziłam wszędzie gdzie się dało, by nieco opanować emocje. Wszyscy z Ekipy i Genzie ze sobą rozmawiali, tylko Bartek stał na uboczu, postanowiłam więc do niego podejść.
 
- Jak się czujesz ze świadomością, że za chwilę jest nowy rok? - zapytałam z uśmiechem na twarzy. Tak, byłam trochę wypiwsza, ale nie na tyle, żeby niczego nie pamiętać. Chłopak spojrzał na mnie i odwzajemnił lekko uśmiech.
 
- Szczerze? Nie czuję jakieś wielkiej satysfakcji z tego - odparł popijając szampana ze swojego kieliszka. - Zwłaszcza po śmierci Mai*...
 
- Oj Baartuś - przytuliłam starszego na pocieszenie, po czym spojrzałam mu w oczy - Było minęło, trzeba żyć dalej. Wiem, że to jest ciężkie, ale czasu nie cofniesz, ciesz się tym co masz.
  
Bartek zerknął na zegarek, na którym widniała godzina 23.50.
  
- Postaram się, daj mi tylko ostatnie dziesięć minut by o niej pomyśleć
  
- Jasne
  
Odeszłam kawałek dalej, by mu nie przeszkadzać i zadzwoniłam do rodziców z życzeniami noworocznymi. Oczywiście u nich też nie brakowało zabawy, tak jak mogłam się tego spodziewać. Wypadałoby w którymś dzień pojechać do tych Kielc ich odwiedzić, tylko muszę znaleźć na to czas. A teraz może być z tym trochę ciężko.

 
- Ludzie zbieramy się!
 
Był to głos nikogo innego niż szefa całego projektu, Karola. Jak na zawołanie, prawie wszyscy podeszli bliżej niego. Wróciłam do Bartka, który również chyba mnie szukał. Stanęliśmy na przeciwko siebie.
  
- I jak, lepiej? - zapytałam.
 
- Tak... chyba, nie jestem jeszcze pewien
  
Nic nie powiedziałam. Popatrzyłam na jego kieliszek, który był już pusty, tak samo jak mój. W tle usłyszałam, jak wszyscy odliczają ostatnie sekundy.
 
- Dziesięć... Dziewięć... Osiem...
  
Ponownie odwróciłam wzrok na chłopaka z uśmiechem, co ten również odwzajemnił.
 
- Dziękuję - powiedział. - za wszystko, co dla mnie robisz.
  
- Cztery... Trzy... Dwa... Jeden!
  
Na okrzyk "Szczęśliwego Nowego Roku" zgodnym ruchem wyrzuciliśmy za siebie szkła.
  
- Na szczęście.
  
Po chwili obydwoje ogarneliśmy, że powiedzieliśmy to samo, przez co wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili dookoła zaczęły się strzały fajerwerek. Cała ekipa składała sobie życzenia noworoczne, ogólnie było głośno.
  
  
Nim zdążyłam do kogokolwiek podejść, Bartek nagle mnie zatrzymał, złapał za podbródek i pocałował.
  
Dobra, tego się totalnie nie spodziewałam. Byłam w niezłym szoku i nie wiedziałam co zrobić, ale nie ukrywam, że nie miałam zamiaru odepchnąć chłopaka.
  
Po chwili starszy sam przerwał i popatrzył na mnie zdziwiony.
  
- Nie przywalisz mi z liścia za to?
  
Ja tylko wzruszylam ramionami.
  
- To był twój wybór, ja się tylko do niego dostosowałam, z resztą- wzięłam jego dłonie. - Trzeba zacząć rozdział od nowa, nieprawdaż?
  
Nagle ni stąd, ni z owąd obok nas pojawił się Patryk. Momentalnie obydwoje mieliśmy ręce przy sobie, a ten stanął mniedzy nami i nas objął ramionami.
  
- Kochani, najlepszego na nowy rok - powiedział lekko wcięty. - I spełnienia marzeń
  
Podziękowaliśmy i gdy wrócił do tłumu, my odeszliśmy bardziej na bok.
  
- Serio, nie przeszkadzało ci to? - Bartek zapytał dla upewnienia. Zaśmiałam się pod nosem.
 
- Na prawdę, nie przejmuj się tym
  
Nastała cisza. Co jakiś czas ktoś do nas podchodził z życzeniami, a później już zostaliśmy sami na dworze, bo reszta wróciła na halę się dalej bawić. Wtedy Bartek się ponownie odezwał.
  
- Wiesz co? - zaczął niepewnie. - Przez te 10 minut, gdy zostawiłaś mnie samego, zastanawiałem się, czy nie wejść w ten nowy rok z pewną ważną dla mnie osobą i zacząć wszystkiego od nowa. W sensie... tak na poważnie.
  
- Chłopie, tu nie ma co się zastanawiać, po prostu tej osobie to powiedz.
  
- Emm... właściwie to chodzi mi o ciebie
  
Zaskoczona wlepilam w niego spojrzenie.
 
- O mnie?
 
- Poważnie, nie zauważyłaś tego? Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą, nie zliczę ile razy przy mnie byłaś, gdy chciałem się zapaść pod ziemię - złapał mnie za ramiona. - Jesteś przecudowną i najzdolniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek poznałem. Nie zdajesz sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo się boję o to, bym cię nie stracił tak jak Maję... po prostu cię kocham, rozumiesz?
  
Słuchałam Bartka oszołomiona. Pomimo hałasu od fajerwerek starałam się zrozumieć każde jego słowo. Czułam, jak mi twarz czerwienieje. Nie sądziłam kiedykolwiek, że chłopak coś takiego mi powie, pomimo moich sygnałów, które zdarzało mi się do niego skierować.
  
- ...Nie wiem co powiedzieć
  
- Nie musisz, tylko mi powiedz czy się zgadzasz zostać moją dziewczyną
  
Myślałam, że mi głowa szwankuje, aż musiałam sprawdzić, czy przypadkiem nie mam gorączki.
  
- Żartujesz? - zapytałam go po chwili. Ten się uśmiechnął.
  
- Nie, nie żartuję - odparł, a potem dodał: - To jak?
  
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nie potrafiłam z siebie wydusić ani słowa, więc zamiast odpowiedzi słownej, po prostu go przytuliłam i nie puszczałam przez kolejne kilka minut.
  
- Uznaję to za "tak" - odparł rozbawiony moją reakcją, po czym wziął moją twarz w dłonie. - I wychodzi na to, że nowy rok zaczynamy razem...
  
Kiwnęłam głową, zanim Bartek ponownie mnie pocałował. Miałam wrażenie, jakby latały mi w brzuchu motylki. Matko, dawno się tak cudownie nie czułam, jak teraz.
 
Nim się zorientowałam, starszy złapał mnie w talii i uniósł do góry. Pisnęłam z zaskoczenia ze śmiechem, gdy kręcił się wokół własnej osi równie rozbawiony jak ja.

  
Szczerze? Lepszego sylwestra nie mogłam sobie wymarzyć. Zaczynam nowy rozdział życia z kimś, kogo poznałam tak na prawdę na początku mojej kariery w internecie i cieszę się, że będziemy współpracować już nie jako przyjaciele, a jako para.
  
 
* Maja to była dziewczyna Bartka, która jakiś czas po zerwaniu najprawdopodobniej popełniła samobójstwo

----

Rok później, urodziny Julity

Staliśmy sami na balkonie na 4 piętrze. Impreza w środku trwała w najlepsze, a my postanowiliśmy iść w spokojniejsze miejsce, by pocieszyć się swoją obecnością. Co prawda w ciszy, ale nie było jakoś niekomfortowo. Właściwie to w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało, bo rozumiemy się bez słów.

- Dziękuję

Bartek zerknął na mnie z uniesioną jedną brwią ku górze.

- Za co? - zapytał.

- Za wszystko - odparłam bez zawahania. - Gdyby nie ty, to nie wiem, jak by wyglądał ten rok i jak bym sobie z tym wszystkim poradziła.

Chłopak uśmiechnął się, a za chwilę podszedł bliżej.

- Mi Faustynka nie musisz za nic dziękować - objął mnie od tyłu w talii i położył głowę na moim ramieniu. Czułam jego ciepło wszędzie. Po chwili spojrzał w niebo i dodał:

- To ja powinienem dziękować Tobie za to, że dałaś mi szansę być szczęśliwy przez ten rok.

Uśmiechnęłam się na te słowa, a moje oczy zaszkiły się w ułamku sekundy.

- Dałam ci tą szansę, bo cię kocham i zależy mi na twoim szczęściu - powiedziałam cicho, po czym spojrzałam na chłopaka i dałam całusa w głowę.

- Ja ciebie też kocham... - Bartek odwrócił mnie w swoją stronę, po czym oparł czoło o moje patrząc mi w oczy, które wcześniej wytarł od łez. - ...Mój Zgredku

Zaśmiałam się na myśl o filmie wspomnianym przez mojego chłopaka, zanim ten mnie pocałował pochylając lekko do tyłu. Uwielbiam jego teksty, co sprawia, że kocham go jeszcze bardziej i raczej się to długo nie zmieni.

SPECJAŁ NA 100 OBSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz