10. Nie jestem wcale tak straszny.

848 74 15
                                    

Wciąż pamiętam wyraz jego twarzy: rozchylone, spierzchnięte usta ciężko wyłapujące małe porcje powietrza, oczy zaczerwienione od płaczu i łzy spływające po zsiniałym już policzku.

To był moment, w którym uświadomiłam sobie jak bardzo nienawidzę Shane'a. Jego i tego do czego doprowadził.

- Shane!

Słone łzy lały się po moich policzkach, gdy patrzyłam jak mój przyjaciel przyciśnięty do chropowatej ściany szkolnego muru, otrzymuje kolejno mocne ciosy, raniące jego delikatne ciało; wyszarpujące z niego resztki sił, wysyłające na granicę od nieprzytomności.

Pięści Shane'a nieustannie uderzały w brzuch i twarz chłopaka, sprawiając, że coraz szybciej osuwał się w dół ściany na brudną ziemię. Jego zaciśnięte z bólu powieki, uchyliły się na krótką chwilę lecz to wystarczyło bym w jego czekoladowych tęczówkach zauważyła błaganie o pomoc.

Nic nie mogłam zrobić.

Krzyczałam, prosiłam, próbowałam odciągnąć Shane'a, zrobić cokolwiek by przestał. Na próżno. Był zwierzęciem, podłą bestią wygłodniale atakującą swoją ofiarę.

- Shane błagam cię!

Mój szloch stawał się coraz cichszy. Zdarte od krzyku gardło, coraz słabsze, przestawało wydawać z siebie dźwięki. Oczy piekły mnie, już nie od płaczu, ale od brutalnego obrazu przede mną. Kilka kropel krwi spadło na wyłożony betonem chodnik, krótko przed tym jak bezwładne ciało mojego przyjaciela opadło na ziemię.

Zacisnęłam powieki, by po chwili uchylić je ponownie i zobaczyć, że to nie jest tylko zły sen. To prawdziwa, okrutna i niesprawiedliwa rzeczywistość, pokazująca swoją najgorszą stronę.

- On nic nie zrobił - szepnęłam, przyglądając się Shane'owi. Jego chłodne, rozszalałe spojrzenie padło na mnie, przeszywając mnie na wskroś.

- Gdy następnym razem będziesz wybierać dla siebie bohatera, upewnij się, że potrafi obronić sam siebie. - Spojrzał na chłopaka i splunął. - Pieprzona ofiara. - Minął mnie, uderzając swoim ramieniem w moje.

Wytarłam łzy w rękaw i uklękłam przy leżącym na ziemi chłopaku. Jak najdelikatniej objęłam jego twarz dłońmi i pociągając nosem, odgarnęłam kosmyki z jego spoconego czoła. Kamień spadł mi z serca, kiedy wyczułam puls i zauważyłam, że jego klatka piersiowa unosi się. Nieznacznie, ale unosi.

- Przepraszam cię.

Jego powieka zadrgała, a dłoń słabo chwyciła moją. Wiedziałam, że mnie słyszał.

- To moja wina, Trenton. To wszystko moja wina. Przepraszam cię.
Przepraszam.

Słyszałam krzyki nauczycieli, szepty ciekawskich uczniów i skomlenie poturbowanego chłopaka. Na korytarzu zapanował chaos, gdy kilku pracowników szkoły - z panem Evansem na czele - odciągało Shane'a od bezbronnego czarnowłosego.

Nie mogłam na to patrzeć. Poczucie winy spłynęło na mnie wraz z bolesnym wspomnieniem. Czułam, że ponownie byłam odpowiedzialna za czyjś ból, za cierpienie, którego doznał ten chłopak. Bo gdybym nie rozwścieczyła dziś Shane'a, nie skończył by w ten sposób.

Odcięłam się od wszystkiego. Skuliłam pod ścianą i zakryłam dłońmi, skupiając jedynie na oddechu. Próbowałam kontrolować swoje ciało, lecz wciąż trzęsłam się i dławiłam łzami. Nie sądziłam, że Shane mógłby kolejny raz zrobić coś takiego. Kolejny raz skatować bezbronnego i niewinnego.

I Hate You, Don't Leave Me | Niall Horan + Demi LovatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz