24.

151 28 54
                                    

Kręcił się i snuł po mieście, skręcając w przypadkowe uliczki. Miał wrażenie, że mógł tak bez końca, aż zdał sobie sprawę z dwóch rzeczy; było mu potwornie zimno, a co gorsza, chodził śladami swojego dawnego związku z Louisem. Nie chciał na każdym kroku przypominać sobie o tym, jacy kiedyś byli szczęśliwi.

W końcu podjął decyzję. Może była jedną z odważniejszych, może okazać się, że wcale nie jest mile widziany, ale chciał spróbować.

Zapukał i z ciężko bijącym sercem czekał. Musiało być już późno, pewnie gdzieś po dwudziestej trzeciej, więc może tym bardziej powinien zawrócić i po prostu dalej kręcić się po mieście.

– Harry, hej. Co tu robisz? – Usłyszał, gdy już odwrócił się, gotów odejść.

– Nie mam gdzie się podziać – wyznał szczerze. – Nie chcę widzieć Nialla ani Louisa. Nie mam co ze sobą zrobić.

Liam tylko otworzył szerzej drzwi.

– Właź.

– Nie będę cię o niego wypytywać – obiecał, ściągając buty.

Liam przyłożył dłoń do jego policzka.

– Jezu, zmarzłeś. Jak długo łaziłeś po mieście?

– Kilka godzin. – Wzruszył ramionami. – Nie miałem gdzie pójść, ale też nie usiedziałbym w miejscu. Pokłóciłem się z Niallem, wygarnąłem Louisowi... um, kilka rzeczy. Widziałem się z Cameronem, więc tak. Owocny dzień.

– Zrobię ci herbatę, a potem pogadamy, tak? – Liam krzepiąco ścisnął jego ramię, zanim ruszył do kuchni. – Siadaj!

Harry usiadł na kanapie przy niskim stoliku kawowym i podwinął nogi pod siebie. Potarł swoje ramiona, bo cholera, naprawdę zmarzł podczas tego swojego spaceru.

– Mogłeś od razu przyjść do mnie – oznajmił Liam, dostrzegając jego zmarzniętą sylwetkę skuloną na kanapie.

Wyciągnął z szafy koc i rzucił go kędzierzawemu, a Harry otulił się nim z westchnieniem ulgi.

– Nie wiedziałem... nie wiedziałem, czy mogę – wyznał szczerze. – Byłem pewien, że nie mogę.

– Nie wydurniaj się, Haz – westchnął Liam, siadając obok niego na kanapie. – Możesz zostać.

– Naprawdę? – Harry rzucił mu zdezorientowane spojrzenie.

– No pewnie. – Liam stanowczo skinął głową. – Myślisz, że bym cię wypuścił, żebyś snuł się po mieście?

– Ostatnio byłeś zły – przypomniał Harry. Może głupim pomysłem było przypominanie Liamowi o tamtej sytuacji, ale nie potrafił ugryźć się w język.

– Tak, bo nie jestem niańką Louisa. Nie chodziłem za nim krok w krok, by upewnić się, że z nikim nie sypia. Nie byliście razem, miał do tego prawo. Ciebie rozumiem, ty się martwisz, ale Niall chyba oczekuje, że będę jego przyzwoitką.

Harry skinął głową. To brzmiało sensownie.

– Liam... – Zawahał się, zanim wypowiedział swoje pytanie. Nie wiedział, jak ubrać je w słowa, by nie zabrzmiało sztucznie. – Jesteś szczęśliwy?

– Oj, Haz – zaśmiał się Liam. – Jestem, względnie. W pracy dobrze mi się układa, a dzisiaj chyba umówiłem się na randkę...

Harry zaśmiał się na te słowa.

– Za to możesz chyba podziękować Niallowi – wyznał. – Nasłał Patty nie na tę osobę. Miała sprawdzić Louisa.

– Czekaj... – Twarz Liama nagle spoważniała. – Wcale nie chciała się ze mną umówić? Myślała, że jestem Louisem?

Too Much To Ask Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz