Chapter 0.

4.6K 352 60
                                    

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Harry Potter. Czwarty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Druga noc po zakończeniu pierwszego zadania. Godzina około 22:30.


Harry, jako jedyny w całym dormitorium, wciąż nie spał. Leżał w swoim łóżku, przykryty do pasa kołdrą z wyszytym na niej wielkim łbem lwa; bezmyślnie wpatrywał się w złote jajo, które stało tuż obok, na nocnym stoliku. Próbował zasnąć, jednak list leżący pod jego poduszką nie dawał mu spokoju.

Kilka godzin wcześniej do Pokoju Wspólnego Gryfonów dotarła sowa. Jako, że Hermiona była najbliżej okienka, wpuściła ptaka do środka i odebrała przesyłkę.

– Jest zaadresowana do ciebie, Harry – powiedziała, nie podnosząc zbytnio głosu. Wzroku znad książki także. Większość obecnych odchorowywała jeszcze poprzedni wieczór, stąd w pomieszczeniu panował względny spokój.

Chłopak chwycił pergamin. Nadawcy brakowało, a jedyny napis, który się tam znajdował, głosił tylko: "Harry Potter". Cóż, niezbyt wyczerpujące.

Razem z Ronem szykowali się już do spania, padło więc szybkie pożegnanie, po czym oboje ruszyli w stronę sypialni.

Od tamtego czasu wszyscy, wyłączając Harry'ego oczywiście, zdążyli już zapaść w sen. On jednak nadal próbował przyswoić sobie treść listu, o treści którego, tak nawiasem mówiąc, nie wspomniał swoim przyjaciołom. Jak na ironię, nadawcą był nie kto inny, jak sam Draco Malfoy. Osoba, którą czarnowłosy do tej pory uważał za swojego największego wroga.

W końcu dał sobie spokój z bezczynnym leżeniem. Podniósł się z łóżka i starając się nie obudzić współlokatorów, podszedł do dzbanka stojącego przy oknie i nalał sobie szklankę. wody. Wypił ją duszkiem, po czym wziął kilka głębokich oddechów i próbował się wyciszyć... niewiele w ten sposób zdziałał, ale przynajmniej próbował.

Przez kolejnych kilka minut przechadzał się przez dormitorium w tę i z powrotem. W końcu ponownie wyciągnął spod poduszki pergamin, rozwinął go i przyglądał mu się przez chwilę bez celu. W końcu odrzucił go na łóżko, wyjął czystą kartkę, pióro i atrament, i nabazgrał niedługą odpowiedź. Nie był do końca przekonany, czy ma ona jakikolwiek sens, mimo to nie przejął się tym zbytnio. Poczucie, że musi cokolwiek odpisać, było silniejsze. Odpowiedź z grzeczności, tego wymagała kultura.

Kiedy skończył, odłożył obie przesyłki do kufra stojącego w nogach jego łóżka, zgodnie z podjętym chwilę wcześniej postanowieniem, że wyśle sowę następnego dnia, przed śniadaniem.

W końcu, z czystym umysłem, ponownie wsunął się w pościel, podciągając ją po same uszy; wsłuchując się w miarowe pochrapywanie Ronalda, wreszcie udało mu się zasnąć.


✖✖✖✖


Potter,

gratuluję ujścia z życiem. Cieszę się, że zakład z ojcem był kłamstwem, inaczej byłbym kilka galeonów w tyle.

Powiem Ci w tajemnicy, że poszło Ci całkiem nieźle. Nie mów o tym nikomu, ale mam wrażenie, że może w ten sposób uda Ci się przeżyć cały Turniej. Byłoby hańbą, gdyby wielki Harry Potter zginął w Turnieju Trójmagicznym... prawda?

W każdym razie, życzę Ci (prawie szczerze) powodzenia.


Draco L. Malfoy


PS Między nami nic się nie zmieniło.

Listy | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz