Spotkanie

296 11 2
                                    

Na jakiegoś dobrze zbudowanego chłopaka około 25. Miał niebieskie oczy i brązowe włosy.

-Przepraszam, jestem Noah- Przywitał się a jego wzrok był skupiony na mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przepraszam, jestem Noah- Przywitał się a jego wzrok był skupiony na mnie.

-Hailie - odburknełam ledwo słyszalnie przez moją chrypkę.- Jeśli nie chcesz być zaraz martwy to radzę Ci spierdalać- powiedziałam zauważając Dylana i bliźniaków zmierzających w naszą stronę.

- A to niby czemu?- zapytał lekko zdezorientowany.

- Posłuchaj gnojku, jak jeszcze raz zbliżysz się do naszej siostry to...- Urwał gdy spojrzał na Noah.

- To co Dylanie Monecie?- spytał chłopak.

- Co tu robisz?- ponownie mogło się usłyszeć pytanie, tym razem ze strony Tony'ego.

- Po skończeniu studiów przejmuję miejsce mojego ojca, zapomniałeś?- W jego głosie można było usłyszeć podirytowanie.

- Czemu się kręcisz koło naszej siostry?- Shane jak reszta braci byli już bardzo zdenerwowani.

- To, że na siebie wpadliśmy nic nie znaczy. - odpowiedział Noah.

- Może ktoś mi wytłumaczy co to ma znaczyć!? - byłam wkurzona, wróć byłam wkurwiona. O co tu chodzi?! Zadawałam sobie to pytanie w myślach.

- Przepraszam, zapomniałem się przedstawić. Jestem Noah Retter.- powiedział.

- Hailie Monet- odpowiedziałam z zaciekawieniem bo już kiedyś słyszałam to nazwisko. Po chwili mnie olśniło. Czasami babcia zabierała mnie na jakieś spotkania np. Organizacji, firm od broni, narkotyków lub bomb.- Śnieżny wilk?- spytałam.

-Skąd ty...- nie zdążył odpowiedzieć bo go wyprzedziłam.

- Black princess - powiedziałam

Młody mężczyzna zesztywniał na wypowiedziane przez mnie słowa. Oczy mu się rozszerzyły a twarz zbladła. Wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem. Ja za to uśmiechnęłam się do niego chytrze. Bracia Monet patrzyli na nas z niezrozumieniem. Po 5 minutach Noah odszedł szybkim krokiem w przeciwną stronę.

-Co to do chuja było?!- zezłościł się Dylan. Jak wypowiedział te słowa bliźniacy obudzili się z transu.

- To Dylanku było moje show- odparłam nawet na niego nie patrząc.

Wróciliśmy do zaparkowanych pojazdów. Św. trójca bez słowa weszła do aut. Ja udałam się do mojego motoru wyklinając moich braci. Gdy dojechaliśmy do rezydencji brama się otworzyła i wjechaliśmy do środka a następnie do garażu. Pospiesznie zsiadłam z motoru i skierowałam się do mojego pokoju żeby nie słuchać ich drażniących pytań. Niestety nie było mi to dane. Na schodach zauważyłam dwie postacie. Po sylwetkach rozpoznałam że to mężczyźni. Przede mną stał Vince i nieznajomy mi mężczyzna. Mieli na sobie czarne garnitury. Nieznajomy zamiast białej koszuli jak Vince miał czarną jak smoła. Jego rysy twarzy były mocno zaostrzone a jego ciało dobrze zbudowane. Włosy były takie same jak oczy czyli czekoladowe. Spojrzał na mnie a na jego twarz wkradł się uwodzicielski uśmiech.

Hailie Monet-SantanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz