Od najmłodszych lat byłam otoczona ludźmi. Dodatkowo lubiłam być w centrum zainteresowania. Gdy dawano mi chociaż skrawek atencji czułam się jakbym chodziła po chmurach. W ludziach było coś uspokajającego. Uwielbiałam również ich łaskę i dobroć do drugiego człowieka.
Jednak jest jedno ale.
Ludzie się zmieniają. Bezpowrotnie. Niektóre zmiany są tak drastyczne, że dany człowiek staje się wręcz przerażający i niebezpieczny dla społeczeństwa.
Typów ludzi jest dwa. Ci dobrzy i ci źli. Przynajmniej tak mówili w tych bajkach, które oglądałam co wieczór przed snem. Zastanawiało mnie jednak co ich skłoniło do przejścia na tę drugą stronę - ciemniejszą.
Nie każdy zasługuje na przebaczenie, a osoby które przeszły na złą drogę, nie mogą nagle się zmienić w potulnie baranki. Nigdy tego nie rozumiałam. Przecież każdy człowiek jest dobry. Jak i każdy zasługuje na szczęście.
Ale jest też trzeci typ osób. Oni nie mogą się zdecydować po której stronie pozostać. W takim przypadku działają na dwa fronty.
Mała ja o tym nie wiedziała. Wierzyłam, że każdy siebie lubi, wszyscy grzecznie trzymany się za rączki, a jednorożce wymiotują tęczą.
Ufałam ludziom.
Ufałam im do tego stopnia, że pewnego dnia gdy wyszłam z rodzicami na spacer, na wycieraczce zostawiłam zgięta kartkę z dopiskiem "Mnie i rodziców nie ma w domu, klucz zapasowy jest pod wycieraczka, proszę się poczęstować jabłecznikiem, który upiekłam rano z mamusią" i dorysowałam uśmieszek, który według moich intencji oznaczał, że potencjalny gość jest mile widziany.
Wiedziałam kto jest niezdecydowany. Ja i ten pierdolony chłopak, który zawsze był przy mnie. Nie widziałam go, ale moje ciało go wyczuwało. To było normalne? Myślałam że tak, do czasu.
☾
Z rozdrażnieniem wypisanym na twarzy patrzyłam na chłopaka, który nie wyglądał jakby chciał się z kimś bawić, tylko w spokoju wyglądał przez okno obserwując jak krople wody opadają na okno, a po chwili znikają zapewne w zielonym gęstym buszu trawy.
Moje oczy śledzą ciało sześciolatka, zastanawiając się co zawiodło, że taki chłopak zamiast bawić się drewnianymi samochodzikami, siedzi w rogu sali od trzech godzin.
Przypadkowo liczyłam. Już więcej nie będę, obiecuję.
Moje spojrzenie jakby przywołało go do porządku i zaczął wzrokiem skanować salę. Pierwsze miejsce na jakie spojrzał było tam gdzie siedziałam jeszcze kilka minut temu - namiot z pluszakami i lalkami. W przedszkolu to jedyne miejsce, które miało typowo dziewczęce rzeczy. Reszta pokoju była pokryta przez samochody, figurki z serii Star Wars, tory wyścigowe i wiele innych.
W grupie składającą się w większości z samych chłopców razem ze mną była tylko jeszcze jedna dziewczynka. Nie lubiłam jej. Szarpała mnie za moje długie włosy, które sięgały mi do pasa, ale również brzydko na mnie mówiła. Mamusia mówiła, że jest zazdrosna, i mam się tym nie przejmować. Tylko trochę przykro mi było, że nie mogę sobie znaleźć koleżanki. Zazwyczaj w przedszkolu bawiłam się sama. Zazwyczaj. W niektórych dniach podchodził do mnie jeden chłopak i jak gdyby nigdy nic bawił się ze mną w rodzinę. Kurcze, nie mogłam zapamiętać jego imienia. Było takie rosyjskie, co stanowiło kolejne utrudnienie. Nico. Tak się do niego zwracałam, ale zawsze z uśmiechem mnie poprawiał. Lubię go.
Brunet gdy nie znalazł tego czego szukał, swoimi heterochromicznymi oczami sunął dalej po pokoju nie poddając się w poszukiwaniach.
Bingo. Gdy jego oczy ujrzały moją sylwetkę, od razu musnęły w nich dziwne światełka, których znaczenia jeszcze nie znałam. Uśmiechnęłam się, by uniknąć wrażenia, że za każdym razem gdy mnie widzi, moją twarz zdobi smutek.
Wstał z kolan i szybkim krokiem ruszył w moim kierunku. Nim zdołałam odłożyć książkę z ilustracjami na bok, on już przy mnie był.
- Co czytasz? - zainicjował rozmowę, wskazując palcem na przedmiot.
- Oglądam - z rozbawieniem poprawiłam go - Nico, ja wiem, że jesteś starszy i umiesz już czytać, ale ja jeszcze tego nie opanowałam więc oglądam obrazki.
- Nicolai - zaśmiał się - Mam ci coś poczytać? Jakaś bajka? - zastanowił się, a następnie usiadł po mojej prawej stronie - O! A może ta o tej Bestii? Pamiętasz ją? - widać, że energia w nim buzowała i wyraźnie się cieszył na czytanie bajek ze mną. - Niedawno zachwycałaś się jej okładką.
- Ale jest ranek. Bajki się czyta do snu - tak naprawde to ranek już minął. My byliśmy po drzemce i porcji pożywnego obiadu. Ale najwidoczniej chłopaka to nie interesowało.
- Co ty tworzysz? Jak tylko do snu? - bombardował mnie pytaniami - Możemy czytać kiedy tylko chcemy - wyjaśniał mi to z zdezorientowaniem na twarzy.
- Mamusia mi czyta tylko do snu. - odpowiedziałam spokojnie.
- W takim razie to zmienimy - kolejny raz wstał w przeciągu ostatnich pięciu minut i z wyraźnym podekscytowaniem ruszył w stronę regału z książkami, który stał tuż przy biurku nauczycielek.
W tamtym momencie po lewej stronie twarzy poczułam piekące uczucie. Domyślając się skąd ono pochodzi zerknęłam na Samanthe - tę samą dziewczynkę, która mnie nienawidzi. Świdrowała mnie wzrokiem. Zignorowałam to i spojrzałam na chłopca, który już siadał obok mnie.
- Zaczynamy? - łagodnie zapytał mrugając przy tym swoimi oczami - A, prawie zapomniałem. Mam coś dla ciebie. - z kieszeni jego granatowej bluzy wyciągnął małego pluszowego króliczka. Takiego który bez problemu mógł mieścić się na mojej dłoni. Był cudowny. Jego beżowy kolor idealnie wyglądał w połączeniu z różową sukienką. A oklapnięte uszy maskotki dawały jej jeszcze większego uroku. - I jak?
- Jest przepiękny. Nie musiałeś - otwarłam usta w zaskoczeniu
- Ale chciałem - gwałtownie mi przerwał w połowie zdania i uśmiechając się otwiera książkę , przygotowując się do czytania. - Teraz możemy zacząć.
- "Był sobie raz niezwykle bogaty kupiec. Miał sześcioro dzieci — trzech synów i trzy córki, a że był to człowiek rozumny, nie szczędził środków na edukację swoich pociech i zapewnił im lekcje u nauczycieli różnorakich dziedzin. Jego córki były bardzo ładne — lecz podziwiano zwłaszcza najmłodszą, którą — gdy była malutka — nazywano „piękną panienką".
W tym samym momencie wbił swój palec w mój brzuch powodując u mnie napad śmiechu, który zresztą podzielił.
☾
- Nie mam wyjścia — odparł na to Bestia. — Szczerze biję się w piersi: wiem, że jestem naprawdę paskudny... Ale tak cię kocham. Dlatego uważam za olbrzymie szczęście, że chcesz tu zostać. Przyrzeknij, że nigdy mnie nie opuścisz. - Razem byliśmy już w połowie książki, a Nico nadal nie przerwał czytania. Ja w tym czasie bawiłam się moją nową maskotką i cieszyłam się z każdej chwili spędzania czasu z kimś. Chłonęłam jego obecność jak gąbkę. Nie wiedziałam kiedy ponownie będę miała okazję się z nim bawić.
- Nicolai, mama po ciebie przyszła. - wychowawczyni grupy informując, przerwała nam czytanie na co oboje zareagowaliśmy zduszonym jękiem. Chłopak bez oznak protestu zamknął książkę, a następnej chwili był już obok kobiety. - Chodź chłopcze, mama się niecierpliwi.
- A co z misiem królisiem? - zapytałam z dziecięcym zawodem słyszalnym w głosie.
- Zachowaj go sobie - a kolejno podszedł do mnie, przytulił mnie do siebie, i pocałował w policzek. - Do zobaczenia
- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się na wieść, że jutro znowu go spotkam, i któryś raz z rzędu przeczyta mi "Piękną i bestie".
Obserwowałam jak odchodził do swojej mamy, odwrócił się, pomachał mi na pożegnanie i ostatni raz na mnie spojrzał.
Potem już nigdy więcej go nie zobaczyłam
CZYTASZ
Shadow Of Vengeance | Glasogon
RomanceNie wyrażam zgody na kopiowanie książki mojego autorstwa, jak i elementów w niej zawartych! Płatna zabójczyni - Emory Bladewell dostaje zlecenie na zabicie żołnierza korpusu piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych, którego szczerze nienawidzi. Nie w...