Finis
Obserwowanie osoby którą kochasz, gdy ona cię nie pamięta jest rzeczą bolesną.
Bardzo bolesną.
To ssące uczucie w brzuchu jest uzależniające. Jest też druga strona medalu. Rozdrapywałem rany, które już dawno powinny być zabliźnione. Dlaczego to robiłem? To pytanie brzmiało w mojej głowie, gdy szatynka z torbą z zakupami przewieszoną przez swoje ramię minęła mój samochód.
Znałem jej codzienną rutynę, dlatego od razu po zakończeniu dnia w centrum szkoleniowym jechałem na zakupy, a potem o nią dbałem - obserwowałem. Doskonale wiedziałem co kupiła. Ulubiony tonic, czekolada z orzechami i karmelowym nadzieniem oraz chrupki serowe z przeskokami na mrożoną pizzę z salami. Reszta była modyfikowana zgodnie z potrzebami na dany dzień. Chciałem za wszelką cenę doświadczyć wszelkich doznań, jakie ona doświadczyła; dlatego w bagażniku mojego samochodu roztapia się czekolada. Pod wpływem wibracji działającego silnika samochodu miesza się tonik, a dzięki promieniom słonecznych pizza się rozmraża.
Lubiłem ją obserwować. Świadomość, że była bezpieczna i nic jej nie zagraża, uspokajała mnie.
Mój telefon wydał z siebie dźwięk sygnalizujący iż nadchodzi połączenie, w tym samym momencie gdy kobieta przekraczała próg domu, znikając w czterech ścianach zapewne już do rana. Skierowałem wzrok na siedzenie pasażera obserwując wibrujące urządzenie. Przeklnąłem w myślach, odbierając połączenie. Usłyszałem znajomy głos.
- Nicolai. Twoja zabójczyni znowu coś zostawiła. - poinformował ze słyszalną drwiną w głosie. - Jak tak dalej będzie, wszyscy staną się podejrzliwi, gdy na jaw wyjdzie że znowu giną dowody z miejsca zbrodni - dodał poważniej
- Ash - wypowiedziałem jego imię w uspokajającym geście - Przecież wiesz, że wszystko jest usuwane na bieżąco z baz danych. Niepotrzebnie majtasz portkami. - wytłumaczyłem
- Dobra dobra, usuwać z internetu możesz, ale co z pamięcią tych co byli na miejscu i zbierali wszystkie ślady. Bracie, w Charlesa Xaviera się nie baw. - głupawo zarechotał
- Ty już się ucisz. Idź sprawdź czy nikt w pracy cię nie potrzebuje. Niedługo będę, miej wszystko przygotowane.
- Jasna sprawa - Nim brunet zdążył wypowiedzieć pożegnanie, połączenie zostało zakończone.
Obaj znali się od nastoletnich czasów. Dziś, gdy oboje mają po trzydzieści sześć lat, ich przyjaźń nawet nie myśli aby się zakończyć. Mieli za sobą piękne jak i ciężkie momenty. Jednak dopełniają się. Stali się nierozerwalną jednością. To Nicolai wyjątkowo doceniał.
Zapalone światło w kuchni szatynki rzuciło poświatę na profil mężczyzny. Ta jakby wyrwała go z zamyślenia i oprzytomniał. Spojrzał kolejny raz w przeciągu kilku ostatnich minut na kobietę, a następnie puścił sprzęgło i dodał gazu ruszając przed siebie zabierając ostatni ślad swojej obecności.
☾
- Trzymaj to - przyjaciel podał mi woreczek strunowy podpisany permanentnym markerem z numerem sprawy przez otwarte okno samochodu. W plastiku znajdował się patyczek od lizaka i jeszcze kilka drobnych rzeczy.
- Poważnie?? Każesz mi przejeżdżać przez całe San Diego, tylko po to by dać mi jakiś patyczek od lizaka? Ty już kurwa na łeb upadłeś? - moje zdenerwowanie było usprawiedliwione. W tym momencie powinienem sprawdzać wydatki korpusu oraz dywizjonów z ostatniego kwartału oraz w razie potrzeby zwiększyć budżet. Roboty jednym słowem jest od zajebania, a on jeszcze bardziej mi utrudnia życie.
- To nie ja obserwuję jakąś laskę bo się w niej podkochuje od szóstego roku życia. Jesteś tak samo pierdolnięty jak ja - szybko mnie wyjaśnił - Nawiązując, na patyczku znaleziono DNA. Podejrzewają że to osoby która brała udział w zabójstwie. Coś ci to mówi? - zapytał znacząco.
- Hmmm - udawałem, że się zastanawiam - Nie? - w końcu odpowiedziałem po uprzednim stuknięciem języka o podniebienie co wydało z siebie klikający dźwięk który jeszcze bardziej zdenerwował przyjaciela.
- Za jakie grzechy - wymamrotał do siebie Ash - Dopasowań genetycznych jeszcze nie zrobili bo program jednocześnie może działać na maks trzech komputerach. A wiesz jak to u nas jest. Wszyscy ustawiamy się w kolejce by użyć programu - zaśmiał się - Kilka godzin później a twoja zvezdochka właśnie byłaby zakuta w kajdanki i prowadzona do aresztu. Masz szczęście chłopie. To wszystko w sumie. - odszedł od samochodu, by w pewnej chwili gwałtownie się odwrócić i szybkim krokiem ponownie podejść do kierowcy. - I weź się jakoś przymil do niej. Mam dość krycia jej i nadstawiania swojego karku. Albo przekaż jej chociaż, że niech nie zostawia śladów na miejscu swojej roboty. - wywrócił oczami - Przecież to mnie wkurwia
- Postaram się coś zrobić - wypowiedziałem w akompaniamencie głośnego wzdychnięcia Asha - Daj mi jeszcze trochę czasu - zbyłem go, by chociaż dał mi spokój na kolejne kilka dni.
Mężczyzna już nie komentując odszedł ponownie od auta kierując się do drzwi wejściowych siedziby FBI. W tym czasie schowałem woreczek z dowodami do schowka mieszczącego się pod moim przedramieniem.W momencie gdy Ash minął szklaną ścianę, zawróciłem swoim Aston Martinem na parkingu przed budynkiem by skierować się w drogę prowadzącą do mojego domu. Jadąc trzypasmową autostradą i patrząc we wstecznym lusterku na zachodzące słońce pytałem tego, kto kierował moim losem, czy jeszcze będę miał okazję się z nią spotkać twarzą w twarz.
CZYTASZ
Shadow Of Vengeance | Glasogon
RomanceNie wyrażam zgody na kopiowanie książki mojego autorstwa, jak i elementów w niej zawartych! Płatna zabójczyni - Emory Bladewell dostaje zlecenie na zabicie żołnierza korpusu piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych, którego szczerze nienawidzi. Nie w...