***OLIVIA POV***
Stałam na środku lotniska obciążona walizkami, obserwując piątkę dziewczyn, krzyczących na siebie nawzajem. Każda z przynajmniej dwiema walizkami wyczekiwała osoby, która miała im pokazać ich nowe mieszkanie. Skąd to wiem? Bo przyjechałam razem z nimi.
- Olivia, ile jeszcze musimy czekać? Znalazłyśmy się tu tylko przez ciebie! - zwróciła się do mnie blondynka o długich, prostych włosach. Spojrzałam z kwaśną miną w jej niebieskie oczy i powiedziałam pewnie:
- Jeśli nie będzie ci się tu podobało to nikt ci nie broni, możesz jechać. Przypominam, że ja tylko zaproponowałam wam ten wyjazd, to ty chciałaś jechać.
- Iskry widzę! Uspokójcie się obie, a ty Anny przestań narzekać. - Między nas wcisnęła się długowłosa brunetka o zgrabnej sylwetce i najpiękniejszych nogach jakie kiedykolwiek widziałam. Veronica swoje brązowe oczy skierowała na Anny i rzuciła jej pouczające spojrzenie.
- Przepraszam. - powiedziała krótko blondynka, spuszczając wzrok. - Trochę się stresuję, pierwszy raz jadę tak daleko od domu. Ledwo wyłapuję to co ludzie wokół mnie mówią.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Stałyśmy w końcu na lotnisku w Incheon, wokół nas byli sami Koreańczycy, paru Chińczyków i Amerykanów, którzy przybywali w sprawach biznesowych.
Poprawiłam moje krótkie czarne spodenki, które lekko się podwinęły i spojrzałam na pozostałe przyjaciółki z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cieszyszy się, co? - powiedziała do mnie Juliet. Długie włosy blondynki sięgały do końca pleców, a sama wyglądała jak modelka ze swoją drobniutką figurą.
- Strasznie! - z emocji niemalże pisnęłam. - Jeśli dostanę tu pracę to mogę umierać! - krzyknęłam z szerokim uśmiechem. Dziewczyna zaśmiała się, ukazując swoją szparę między zębami. Jej ciemne brwi uniosły się jednak wkrótce i powiedziała:
- Spróbuj tylko coś spieprzyć. Jesteśmy tu żeby cię wspierać więc jak przybyłyśmy już tak daleko masz ciężko pracować!
Podskoczyłam kilka razy w miejscu z podekscytowania i pobiegłam przytulić dziewczynę. Reszta przyłączyła się do nas i wkrótce byłam otoczona roześmianymi przyjaciółkami.
- Nadal nie wiem jak twoim rodzicom udało się załtwić ci mieszkanie w Seulu. I jak ty ich w ogóle namówiłaś? - Agness złapała mnie za ramię patrząc prosto w moje oczy.
- Przerażasz mnie. - zaśmiałam się i zdjełam jej rękę z mojego ramienia. - Nowy szef mojego taty to Koreańczyk. Gdy usłyszał, że jego córka interesuje się azjatycką kulturą zaproponował, że tak powiem, swoją pomoc. Ale musiałam zrezygnować z grania w gry przez te kilka miesięcy żeby pokazać jak mi zależy na tym, by pojechać! Nielegalnie wcisnęłam kilka do torby. Wygram się tu za wsze czasy.
- Jakto nielegalnie? - Agness rozszerzyła swoje szare oczy. - Co ty gadasz?
- Gdyby mama zobaczyła, że mam zapakowane gry to daleko bym nie poleciała. Nawet nie wiesz jak ryzykowałam! - położyłam dłoń na klatce piersiowej udając przejęcie. Blondynka rzuciła mi tylko uśmiech mówiący "jesteś niemożliwa".
Spojrzałam na siedzącą na walizce Cat. Czarnowłosa wyglądała na przygnębioną i bliską płaczu.
- Caaat! Proszę cię, przestań! Minął już miesiąc! Zrozum, że on ani trochę na ciebie nie zasługiwał. Jesteśmy teraz w innym kraju, na innym kontynencie, w innej sferze czasowej. Tutaj szybko zapomnisz, obiecuję ci. - powiedziała Agness pochylając się nad dziewczyną.
- A jak to nie zadziała to obiecuję ci, że pogruchoczę mu każdą pojedyńczą kość. Albo kupię bazukę i załatwię to jednym zamachem, jak w GTA. - powiedziałam siadając obok Cat. Dziewczyna spojrzała na nas a jej czarne oczy stały się szklane, powstrzymała jednak płacz i zaśmiała się delikatnie.
- Naprawdę was kocham.
- Dzień dobry. - Usłyszałyśmy wkrótce nad sobą. Wstałam szybko i ukłoniłam się przed starszym, skośnookim panem przede mną. Dziewczyny obserwując mnie zrobiły to samo.
- Pan jest szefem mojego taty? - starałam się powiedzieć po koreańsku. Najwyraźniej zrobiłam to zrozumiale, bo mężczyzna pokręcił zaprzeczająco głową.
- Można powiedzieć, że jestem pomocnikiem jego szefa. Wybaczcie, że tak długo czekałyście, mam nadzieję, że nie jesteście złe. Zawołam kogoś, aby pomógł wam z bagażem i możemy ruszać. - powiedział, tym razem po angielsku. Ukłoniłam się lekko ze słabym uśmiechem i spojrzałam w kierunku dziewczyn.
- Po angielsku jeszcze rozumiem. - powiedziała Anny i podniosła ręce jakby ktoś celował do niej z pistoletu. Zaśmiałam się tylko i klępnęłam ją delikatnie w ramię.
- Idziemy. - powiedziałam, wzięłam walizki i razem z przyjaciółkami udałam się do wyjścia z lotniska.
CZYTASZ
EXO next door
FanfictionCzy przyjaźń naprawdę może przetrwać wszystko? Historia 6 przyjaciółek, które razem przyjechały do Korei Południowej i tam starających się wybudować sobie nową przyszłość. Pewnego wieczoru odkrywają jak niezwykli są ich sąsiedzi. Jak potoczy się d...