Rozdział 7

17 1 0
                                    


 Rozkoszowaliśmy się chwilą, która zdawała się niemalże nienaruszalna. Namiętność i obawa mieszkały w naszych spojrzeniach, naszych dotykach, naszych westchnieniach. Było to jakby wyrwanie się z rzeczywistości i utknięcie we własnym, wzajemnym oddechu. Liam delikatnie mnie całował, a jego usta odsłaniały tajemnice, które wcześniej były schowane. Był to pocałunek pełen czułości i pragnienia, który łączył nas jeszcze głębiej. Nagle rozbrzmiał dzwonek telefonu, Liam szybko oderwał się ode mnie, a nasze ciała znalazły chwilę spokoju. Milczałam, starając się złapać oddech i uporządkować myśli, kiedy chłopak rozmawiał przez telefon, wykorzystałam ten czas na to, by ochłonąć po tym, co się stało.

- To David, martwi się o Ciebie - wyjaśnił, kiedy zakończył rozmowę - Powinniśmy już wracać - wskazał dłonią w stronę auta.

Kiwnęłam delikatnie głową na znak zgody i skierowałam się, aby usiąść wygodnie na miejscu pasażera. Czułam, że świat przeszedł właśnie pewną granicę. Emocje nadal wirowały w moim wnętrzu, lecz kontakt z rzeczywistością zaczynał powoli powracać. Gdy Liam usiadł na miejscu kierowcy, ruszył w stronę domu. W ciszy, która nas otaczała, nie mogłam się pozbyć uczucia, że świat wokół mnie wydawał się teraz inny.

Ogarnij się! Pewnie znowu chce Cię wykorzystać, a ty się ciągle mu ulegasza...Dlaczego?

Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?

Ciągle zastanawiałam się, próbując zrozumieć swoje uczucia wobec niego. Była to mieszanka pragnienia i obaw, namiętności i niepewności. Każdy dzisiejszy jego gest, każdy uśmiech sprawiał, że serce biło mi szybciej, ale równocześnie czułam się jak więzień własnych emocji. Wiedziałam, że powinnam zachować dystans, ale za każdym razem, gdy był blisko, moje postanowienia kruszyły się jak domek z kart.

Mieszanka wybuchowa, po prostu

Gdy w końcu dotarliśmy pod mój dom, odwróciłam się do Liama i cichym głosem powiedziałam:

- Dzięki.


Wysiadłam z auta, zamknęłam drzwi, a Liam odjechał. Weszłam do domu, gdzie April czekała na mnie z wyraźnym niepokojem.

- Nareszcie jesteś! - zawołała. - Już myślałam, że coś się stało.

- Przepraszam, trochę się to przeciągnęło - odparłam zmęczonym głosem.

- Czy ty zdajesz sobie sprawę jaki Pheonix jest przystoj...- przerwała nagle, a jej spojrzenie zatrzymało się na mojej szyi - Phee czy ty masz malinkę?! - spytała z szeroko otwartymi oczami.

- Co?! - wyrwało mnie to z zamyślenia. Szybko podeszłam do lustra w przedpokoju. - To nic, to... to jest siniak tylko - zaczęłam się jąkać, unikając jej wzroku.

Narazie nie chciałam mówić April co się wydarzyło między mną a Liamem, kocham ją, jest moją jedyną prawdziwą przyjaciółką, ale najpierw sama muszę to przyswoić zanim komukolwiek o tym opowiem.

- Aha, siniak, mówisz - odparła z rezygnacją i wróciła do salonu. -Wiesz, że przede mną nic nie ukryjesz. Ale dobrze, jeśli nie chcesz mówić, to nie mów. Nie będę naciskać. Kiedy będziesz gotowa, opowiesz mi. A jeśli nie, to... nie.

Przewróciłam oczami, czując, jak narasta we mnie irytacja. Gadała jak nakręcona.

- Ale i tak się dowiem. Ha! Powiem ci więcej, nawet mam swoje domysły - zakończyła swój monolog cichym westchnieniem. Spojrzała na mnie z triumfalnym uśmieszkiem.

- Czas iść spać! – powiedziałam, z satysfakcją patrząc, jak mina jej rzednie.

- Unikasz tematu – skwitowała i udała się na schody, a ja ruszyłam za nią.

Zakazane przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz