Godzina szósta piętnaście rano. Poniedziałek.
Mój budzik dzwoni już od piętnastu minut, a ja dalej nie mam siły, ani ochoty wstawać. Dopiero co miałam czas na odpoczynek, a teraz już mi go odebrano. Potrzebuję co najmniej jeszcze jednego dnia pomiędzy sobotą, a niedzielą. A może odpuścić sobie poranne zajęcia?
To byłby plan doskonały, gdyby nie fakt, że ktoś szarpie mnie za ramię, wrzeszcząc mi wręcz do ucha, że muszę wstawać. A tym kimś jest moja współlokatorka, i w tym samym czasie moja najlepsza przyjaciółka - Claire. Trafiłyśmy na siebie całkowicie przypadkiem. Gdy wychodziłam z zajęć łaciny, ona wbiegła we mnie wylewając przy tym na mnie cały kubek kawy. Niestety w tamtym momencie miałam na sobie nową koszulę, ponieważ tuż po zajęciach miałam plan udać się na randkę z chłopakiem. Powiem tyle - nie poszłam na to spotkanie w ogóle. Dziewczyna mnie przeprosiła, i obiecała pokryć koszty wyrządzonej szkody. Dała mi wtedy swój numer, i obiecała, że jeszcze w tym tygodniu zabierze mnie na zakupy. Jak się spotkałyśmy, okazało się że jest ona niesamowicie pozytywną, zabawną i nieco niezdarną osobą. Od razu złapałyśmy wspólny język, i zaczęłyśmy wychodzić coraz częściej. I tak jakoś wyszło, że po kilku miesiącach razem zamieszkałyśmy. Od tamtego momentu nasze życie to niekończąca się komedia.
Otwieram oczy, ale już po chwili mocno je zaciskam. Jasne promienie słońca uderzają w moje oczy, oświetlając moją twarz. Po przetarciu oczu podejmuję kolejną próbę pobudki. Tym razem zauważam, jak piegowata twarz mojej przyjaciółki patrzy na mnie, i czeka, aż wstanę. Nie robię tego od razu, bo najpierw się jej przyglądam. Jej krótkie, brązowe włosy ma proste i najwyraźniej wyprostowane jej nową prostownicą, za którą podobno zapłaciła fortunę. Zrobiła ładne kreski, które idealnie pasują do jej kształtu oczu, a usta pomalowała wiśniową pomadką.
- Dziewczyno twój budzik dzwoni od - przerywa, żeby spojrzeć na zegarek - siedemnastu minut, a ty masz czas, żeby mi się przyglądać?
Śmieję się cicho na jej słowa, po czym wyciągam ręce w jej kierunku, sugerując żeby pomogła mi wstać. Claire przewraca oczami, ale finalnie i tak mi pomaga. Po ustaniu na nogach przeciągam się, czując jak strzykają mi kości. Wracam wzrokiem do przyjaciółki. Wygląda jakby szykowała się przez ostatnie dwie godziny, a jest przecież dopiero około szóstej dwadzieścia. Każdego kolejnego dnia, coraz bardziej mnie zadziwia.
- O mój Boże, potrzebuje kawy. - stwierdzam, po czym kieruję się w stronę kuchni. - Zdradzisz mi kiedyś swój sekret, jak wstawać tak wcześnie, bez kawy, i nie wyglądać jak wrak z człowieka?
Zazdrościłam jej tego. Umie wstawać rano bez najmniejszego problemu, i uszykować się równie szybko. Od zawsze ją o to pytam, ale ona zawsze się z tego śmieje, i mówi, że to po prostu nie jest dla niej problem. I cóż, ta odpowiedź, której udzieliła mi tym razem, mnie nieco.. zaskoczyła.
- Wystarczy, że twój ojciec jako dziecko będzie Cię zmuszał do pracy na polu, i wstawania o czwartej nad ranem każdego dnia, włącznie z weekendami. - mówi z kamienną twarzą, podczas gdy ja zastygam w bezruchu. Nigdy nie opowiadała mi tej historii.
- Claire, słońce o czym ty mówisz? Fakt, mówiłaś, że twój ojciec to alkoholik, ale nie wspominałaś o.. czymś takim.
Dziewczyna tylko spuściła wzrok i zagryzła wnętrze policzka. Trudny temat. To udało mi się wyczytać z jej miny. Serce mi się krajało na ten widok. Bez żadnego słowa podchodzę do niej, i chowam ją w swoich ramionach, tak jakbym ją ukrywała. Przed tym okropnym człowiekiem. Claire od razu wtula się w moją klatkę piersiową, podczas gdy ja opieram brodę o jej głowę, i głaszczę jej plecy okrężnymi ruchami. Siedzimy tak kilka minut, aż przyjaciółka w końcu się ode mnie odsuwa i mówi:
CZYTASZ
(Nie)Udawane Uczucia
RomanceOna jest dwudziestotrzyletnią kelnerką, która przyjechała do Stanów Zjednoczonych z Włoch, żeby studiować weterynarię, i ledwo wiąże koniec z końcem. On jest trzydziestopięcioletnim obrzydliwie bogatym szefem mafii, postrachem Michigan, oraz samotny...