Rozdział 3 - Elena

19 0 2
                                    

Dzisiejszy dzień na uczelni był męczący. Całą noc uczyłam się do wejściówki z łaciny. Nasz wykładowca jest typem osoby, która nienawidzi swojej pracy, i gdyby tylko mógł, odszedłby z niej bez chwili zastanowienia. Dlatego też, uprzykrza nam życie robiąc najtrudniejsze wejściówki, i najtrudniejsze odpowiedzi ustne. A zważając na to, że nie jestem orłem z łaciny, to muszę siedzieć nad nauką tego języka przez długi czas. Bardzo długi czas.

Więc właśnie dlatego, po długich ośmiu godzinach nauki, od dwudziestej do czwartej nad ranem, i tylko dwóch godzinach snu, wyglądałam jak chodzące zombie. Na ratunek przyszedł mi makijaż. Nałożyłam bardziej kryjący korektor, puder, bronzer, i róż. W ten sposób wyglądałam przyzwoicie. W końcu, nie mogę być równocześnie głupia i brzydka, prawda?

No cóż, głupia będę, jak nie pożyczę od kogoś notatek z anatomii. Cały wykład przespałam, ale na tych zajęciach idzie mi całkiem dobrze, więc rozpaczać nie będę. No chyba, że nie dostanę notatek.

Teraz przyszłam na popołudniową zmianę w kawiarni. Wypiłam już dwie kawy, ale dalej byłam cholernie zmęczona.

Ruch był, duży, ale bez przesady. W ostatnich czasach bywało gorzej. Właśnie uzupełniałam braki w automacie do kawy. Nalewałam wody, i dosypywałam ziarenek kawy. Na liście zamówień do przygotowania widnieje kilka pozycji, ale ze wszystkim się wyrabiamy.

- El! Idź na kasę! Wszyscy są zajęci, a ty chyba najmniej! - krzyczy jedna dziewczyna, której imienia nie pamiętam.

Nienawidzę interakcji z ludźmi. Definitywnie jestem introwertykiem. Kurwa no, miałam nadzieję, że dzisiaj mnie to ominie. Zwłaszcza, że jestem niewyspana, a wtedy jestem wredna i marudna. Claire coś o tym wie.

Wzdycham, ale kieruję się w strony kasy. W kolejce stoi z sześć, może siedem osób. Niby nie tak dużo, ale dla mnie? To są istne tortury.

Zaczynam obsługiwać po kolei osoby. Jak na razie, tylko jakaś na oko czternastolatka z przesadnym makijażem, i topem, który mógłby równie dobrze służyć jej jako stanik, miała problem, że nie mamy jej ulubionego dodatku do kawy.

Życie.

Obsłużyłam już prawie wszystkich, gdy do lady podchodzi niesamowicie przystojny, i wysoki mężczyzna.

O mój słodki Boże.

Jest wysoki, tak jak już wspominałam. Co najmniej metr dziewięćdziesiąt. Kruczoczrne włosy. Idealne, żeby włożyć w nie palce, i je przeczesać. Zarost, mający już kilka dobrych dni. Za oprawami czarnych okularów znajdują się piękne oczy. Boże.. nigdy nie spotkałam nikogo o takich oczach. Są zielono-piwne. Najpiękniejsze, oczy jakie widziałam. Szczęka jest tak mocno zarysowana, że mógłby nią przeciąć metal. Jest elegancko ubrany, ale nie przesadnie. Czarne spodnie garniturowe, czarna koszula, i na to płaszcz, spod którego wystają przeróżne tatuaże. Podejrzewam, że ma około trzydziestu lat.

- Dzień dobry Panu - zaczynam z przyjaznym uśmiechem. - Mogę przyjąć zamówienie? - staram się, żeby mój głos brzmiał jak najbardziej naturalnie, mimo że bardzo stresowałam się w środku. Cholera, Elena co z tobą?

- Tak - Jego głos był tak głęboki, i seksowny, że mogłabym w tym momencie upaść na kolana. - Poproszę jedną, małą, czarną kawę. Bez mleka, i tylko z jednym opakowaniem cukru. Jednym. - podkreślił ostatnie słowo tak, jakby zależało od tego jego życie. A może zależy? Może ma cukrzycę? Jedno opakowanie cukru. Jedno!

- Jasne - odpowiadam, klikając w ekran tabletu. - Coś jeszcze?

Nagle zza lady wyskakuje mała dziewczynka, i uśmiecha się do mnie promiennie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

(Nie)Udawane UczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz