Rozdział 28

833 39 0
                                    


Isabella

Leżę w łóżku i łkam w poduszkę. Po co ja tam poszłam? Czuję się z tym okropnie. Co tam się w ogóle działo? Czemu on był bez koszulki i czemu słyszałam z wnętrza jego mieszkania Harper i Emily? Wiem, że to były one. Spędziłam z nimi cały wieczór, jeszcze pamiętam ich głosy.

Łzy spływają mi po policzkach. Czuję się okropnie. Liam przez cały wieczór spojrzał na mnie może dwa razy. Widziałam, że usilnie mnie ignorował, choć być może przychodziło mu to z łatwością, w przeciwieństwie do mnie. Jego spojrzenie było pełne chłodu i rezerwy. Nie zamienił ze mną ani jednego słowa. W dodatku prawdopodobnie jest z Harper, choć przedstawiła go jako swojego przyjaciela. Tylko że był też niezwykle blisko Emily, pogubiłam się już zupełnie.

Wszyscy traktują go z szacunkiem. Jest teraz prokuratorem. Ludzie wchodzą mu w dupę, a on jest zimny jak lód. Nie ma już śladu po chłopaku, którego kochałam. Przykładam dłoń do serca i głośno szlocham. Ten wieczór mnie przerósł. Wróciły wszystkie wspomnienia.

Byłam tylko dzieckiem. Zranionym. Sponiewieranym przez życie. Odepchnęłam go ale byłam pewna, że za jakiś czas wszystko samo się ułoży. Nie ułożyło. Bo nad relacjami trzeba pracować, tylko skąd miałam to wtedy wiedzieć? Liam zawsze był przy mnie, nawet po wyprowadzce do Nowego Jorku. Mieliśmy kontakt, byliśmy blisko. Nie podejrzewałam, że przez swój upór i zranioną dumę go stracę. Jego obecność w moim życiu była tak pewna i naturalna, że nie spodziewałam się, że pewnego dnia wszystko zniszczę. Teraz rozumiem swój błąd, wtedy żal przysłaniał mi racjonalne myślenie. Byłam wściekła, że jest tak daleko. Że nie mogę w każdej chwili wypłakać się w jego ramionach.

W końcu zmęczona płaczem zasypiam. Rano budzi mnie pukanie do drzwi. Otwieram owinięta w hotelowy szlafrok. Miriam wpada do mojego pokoju nie zważając, że jestem jeszcze w połowie śpiąca.

- Szykuj się, jedziemy na zakupy – szczebiocze.

Dostrzega moją opuchniętą twarz i wpatruje się we mnie zdumiona.

- Jezu Chryste, co Ci się kurwa stało?! Jak Ty wyglądasz?

Przewracam oczami i rzucam w nią poduszką, po czym wracam do łóżka.

- Nigdzie nie idę.

- Bo?

- Bo mi się nie chce.

- Aha, masz zamiar rozpaczać bo wczoraj na bankiecie spotkałaś swojego byłego? Wiesz co, jak chcesz, ale później nie narzekaj jak Tristan i ja weźmiemy ślub i będziemy mieć gromadkę dzieci, że chciałabyś być na moim miejscu.

- Miriam – jęczę. – Daj mi jeszcze pospać z godzinę.

- Jest jedenasta!

- Ja pieprzę!

Wstaję wściekła i trzaskam drzwiami od łazienki. Zwariuję z nią. Narzucam na siebie jeansy i białą koszulkę. Robię najszybszy makijaż, jaki potrafię. Odrobina korektora, podkreślone brwi, róż i tusz do rzęs.

Po godzinie jemy śniadanie w nowojorskiej restauracji. Grzebię widelcem w swoim jedzeniu, nie mam apetytu. Miriam pochłania jajka po benedyktyńsku. Ja zamówiłam omleta z pieczarkami i serem mimolette.

- Dziwne, że były u niego we dwie – mamrocze moja agentka. – Może z jedną jest, a druga to po prostu przyjaciółka.

Wzruszam ramionami. Nie powinno mnie to obchodzić a jednak w jakiś sposób boli. Opowiedziałam Miriam, że poszłam wczoraj do jego mieszkania. Najpierw na mnie nakrzyczała, a jak wybuchnęłam płaczem przytuliła mnie i mamrotała, że nie pozwoli nikomu mnie krzywdzić.

Czuję się zagubiona, zdołowana. A jeszcze na dodatek Tristan wymusił na mnie wspólną kolację. Zrobił to podczas pożegnania, a ja zgodziłam się w kompletnym otępieniu, w którym dalej tkwiłam po spotkaniu byłego mężczyzny.

Harper zaprosiła mnie na domówkę, ale podjęłam decyzję, że na nią nie pójdę. Na pewno będzie tam Liam, a to ostatnia osoba z którą chciałabym się dziś widzieć po wczorajszym upokorzeniu. Już wolę towarzystwo Tristana.

Wieczorem Tristan stara się być czarujący, opowiada mi różne historie, ale ja jestem w innym świecie. Nie mogę się skupić. Wcześniej miałam wrażenie, że między mną a Trisem pojawiła się chemia, jednak to wrażenie gdzieś uleciało. Jest w jego postawie coś odpychającego seksualnie, nie potrafię się do końca do niego przekonać. Byłby świetnym przyjacielem, jednak prawdopodobnie pary nigdy nie stworzymy.

- Isabello, wszystko dobrze? – pyta z troską w głosie.

- Przepraszam – biorę drżący oddech. – Pewne sprawy powodują, że jestem ostatnio przytłoczona.

Mężczyzna łapie mnie za dłoń. Wpatruje się we mnie z ciepłem w oczach.

- Gdybyś chciała o tym pogadać... jestem tu – składa pocałunki na wszystkich opuszkach moich palców.

Mimo woli przechodzi mnie dreszcz. Uśmiecham się do niego lekko. Czas skończyć z tym bałaganem w głowie, a za radą Miriam, Tristan mi w tym pomoże.

Tak się też dzieje. Po kolacji nie opieram mu się. Zaciąga mnie do łóżka. Chociaż to pierwszy mężczyzna który dotyka mnie od dawna, nie mam motylków w brzuchu.

Tristan składa na moich ustach namiętne pocałunki, a ja próbuję się zaangażować w to, żeby było przyjemnie. Mężczyzna ściąga ze mnie bieliznę, a gdy wyczuwa, że jestem wilgotna – wchodzi we mnie płynnym ruchem. Nie bawi się w grę wstępną, co chyba obecnie mi odpowiada. Nie mam ochoty na czułe zbliżenie.

Odchylam głowę do tyłu. Jest przyjemnie. Wchodzi we mnie z wyczuciem, widać, że zna się na rzeczy. Nie mogę jednak pozbyć się z głowy obrazu Liama. Moja frustracja przez to narasta, a ja kończę ten wieczór bez orgazmu, z jeszcze większą raną w sercu.

Love (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz