Prolog

2 1 0
                                    


Biegnę.

Moje bose stopy natrafiają na przeróżne przeszkody. Szkło, gałązki, kamienie, ziemia.

Czuję, jak krew wypływa z moich poranionych nóg.

Nie przejmuję się tym jednak. Muszę jak najszybciej dotrzeć.

Dotrzeć do Izzy.

Wpadam do szpitala zdyszana. Pielęgniarka, widząc mnie oraz ślady krwi na podłodze podbiega do mnie szybko.

-Gdzie ona jest? -wyszeptałam. Mój głos stał się ochrypły. Dyszałam, ledwo łapiąc oddech.

-Kto kochanie? -zapytała zatroskana pielęgniarka. Swoje siwe włosy upięła w rozwalającego się koka. Miała nienaturalnie czarne oczy oraz piękne koralowe usta, które uśmiechały się do mnie smutno.

-Izzy. Miała wypadek samochodowy. Musi tu gdzieś być. Nic jej nie jest? Czy… -kobieta dotknęła dłońmi moje ramiona tym samym przerywając mój monolog.

-Chodź kochanie. Powiem ci wszystko tylko musisz się uspokoić okej? -przytaknęłam. -Dobrze. Jestem Nyla. Zabiorę cię teraz do gabinetu i opatrzę twoje stopy. Czy to ci odpowiada?

Przytaknęłam ponownie. Byłam przerażona. Nyla wzięła mnie za rękę i poprowadziła do swojego gabinetu.

Pokój był małych rozmiarów. Cały biały wydawał się bardzo straszny. Kobieta posadziła mnie na leżance, która została wyłożona niebieskim papierem. Kucnęła przy mnie i zaczęła pracę.

-Jak masz na imię? -zapytała nagle i przyłożyła gazę do mojej stopy. Syknęłam i zamknęłam oczy a łzy powoli wypływały tworząc ślady na moich zaróżowionych policzkach.

-Co się dzieje z Izzy? -pominęłam pytanie.

-Powiem ci wszystko, ale musimy się najpierw poznać dobrze?

-Jestem Ivy. -odpowiedziałam zrezygnowana przecierając policzki. Nyla zaczęła bandażować bose stopy.

-Izzy ma dziewięć lat prawda? Jesteście siostrzyczkami?

-Nie. Izzy jest moją sąsiadką. Jestem starsza od niej o rok. -wyszeptałam mając w głowie moją cudowną przyjaciółkę.

-Izzy podobno wracała ze szkoły. Skończyła później lekcje od ciebie?

-Tak. Miałam na nią zaczekać, ale musiałam pomóc mamie. Mamy niedaleko do szkoły więc rodzice pozwalają nam iść samemu. Już nigdy więcej ją nie puszczę samą. Nigdy. -zamknęłam oczy czując kolejny przypływ łez. -Czy mogłabym zobaczyć już Izzy?

-Jasne kochanie. -odpowiedziała Nyla. Wzięłam ją za rękę. Wyszłyśmy z sali i zaczęłyśmy iść korytarzem.

-Gdzie są twoi rodzice? -zapytała nagle kobieta.

-Pewnie zaraz tu będą. Gdy dowiedziałam się, że Izzy miała wypadek od razu wybiegłam z domu.

-Wiesz, że nie powinnaś tak robić prawda?

Zwróciłam wzrok na swoje zabandażowane stopy.  Nawet nie miałam czasu założyć butów.
Byłam ubrana w starą piżamę z nadrukiem gwiazdek. Większość z nich co prawda już zniknęła po każdym praniu. Jednak byłam zbyt bardzo przywiązana do tej piżamy. Izzy miała identyczną.

-Przepraszam. -wyszeptałam. Stanęłyśmy  przed wielkimi niebieskimi drzwiami.

-Okej kochanie. Teraz muszę ci coś powiedzieć.

-Czy ona jest tam? -przerwałam jej.

-Tak i jest w bardzo słabym stanie. Więc niezależnie co zobaczysz musisz zachować spokój dobrze?

Przytaknęłam. Nyla otworzyła drzwi i przepuściła mnie. Ostrożnie weszłam do małej sali. Było w niej tylko jedno łóżko i mała komoda.

Upadłam na kolana. Izzy leżała spokojnie zwrócona głową do sufitu. Na ustach miała założoną maskę tlenową a do jej ciała przyczepiono mnóstwo kabelków. Była cała blada.

-Kochanie? Wszystko w porządku? -zapytała. Słyszałam ją jak zza mgły. Powoli wstałam z klęczek i podeszłam do łóżka.

Tak bardzo chciałam płakać.
Ale żadna łza nie wypływała z moich powiek.

-Czy ona mnie słyszy? -wyszeptałam.

-Myślę, że nie. -odpowiedziała kobieta podchodząc do mnie. Położyła swoją dłoń na moim ramieniu. Skuliłam się. -Wiesz zawsze możesz pisać listy.

-Listy? -zwróciłam głowę w jej stronę. Byłam zdezorientowana. Jak Izzy miałaby przeczytać te listy?

-Listy do Izzy. Jakbyś wszystko jej opowiadała a okazałoby się że jednak Izzy nie słyszała co do niej mówiłaś byś musiała zaczynać od początku. -stwierdziła Nyla. -Jak zaczniesz pisać listy ona po wybudzeniu je przeczyta. Będzie wiedziała każdy dokładnie szczegół, bo będziesz je pisała w ten sam dzień co dana sytuacja się wydarzyła. Czy to nie wspaniałe?

-Mówisz tak jakby Izzy miała się nie wybudzić przez parę lat.

Kobieta westchnęła. Kucnęła przede mną i położyła obie dłonie na moich ramionach. Popatrzyłam w jej oczy.

-Kochanie. Izzy jest w śpiączce. Nikt nie wie, kiedy się wybudzi. Może być to za tydzień albo nawet za rok.

Odwróciłam się z powrotem w stronę Izzy.

-Każdy list będę wkładała do tej szuflady w komodzie dobrze? -wskazałam palcem na małą szafeczkę stojącą obok łóżka.

-Oczywiście Ivy. Jesteś dzielną dziewczynką.

Listy Do IzzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz