Prolog

567 16 4
                                    


12 lipca 2018 roku

Emily

Słońce oświetlało horyzont a jego blask odbijał się w tafli jeziora. Liście drzew kołysały się na lekkim wietrze a dookoła ćwierkały ptaki. Wyciągnęłam przed siebie nogi i założyłam za ucho niesforne kosmyki włosów, które opadały mi na twarz. Kątem oka zerknęłam w stronę Ivy, która nakładała na ramiona krem z filtrem. Jej blada cera w połączeniu z krótkimi czarnymi włosami dodawała jej osobliwego uroku i wyróżniała na tle innych. Obok niej miejsce zajmowała Harper, która zapatrzona była w ekran swojej komórki. Od zawsze zazdrościłam dziewczynie urody. Różowe włosy do ramion i smukła buzia niczym jak u porcelanowej lalki. Dodatkowo jasnoszare tęczówki, które były najładniejszymi jakie widziałam w życiu. Zaczęłam obkręcać na palcu kosmyk swoich blond włosów. W powietrzu była wyczuwalna napięta atmosfera. Luke od godziny spacerował wokół mostu i kłócił się z kimś przez telefon. Thomas wypalił pół paczki papierosów i właśnie sięgał po następną fajkę. Nie rozumiałam jak to możliwe, że chłopak nie tracił na kondycji mimo tego, że wypalał dwie paczki dziennie.

— Jestem przekonana, że ta impreza będzie dla wszystkich niezapomnianym przeżyciem. -wtrąciła Willow przerywając cisze jaka towarzyszyła nam od dłuższego czasu. Słowa dziewczyny wywołały we mnie mieszankę uczuć, które starałam się w sobie stłumić. Sięgnęłam po jednego papierosa z paczki Thomasa, który posłał mi krzywe spojrzenie ale nie skomentował w żaden sposób mojego zachowania.

— Oliver podkradniesz troche wina z piwniczki? -zapytał Thomas zaciągając się papierosem. Oliver pracował w jedynym barze znajdującym się w naszym miasteczku i często podkradał kilka butelek wina abyśmy mogli wieczorami wspólnie się nimi delektować. Brunet zerknął na Thomasa znad książki, którą miał ułożoną na kolanach. Zmarszczył lekko brwi i chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Widziałam stres malujący się w jego oczach.

— Zrobię co w mojej mocy. -odparł zbyt zdenerwowanym głosem. Natychmiast posłałam mu karcące spojrzenie, co chłopak od razu wychwycił i powrócił do czytania książki. Nie mógł się zdradzić i doskonale o tym wiedział. Musiał uważać na każde wypowiedziane zdanie. Każde z nas musiało być ostrożne. Moje rozmyślanie przerwało pojawienie się Alisson na co delikatnie się spiełam. Jej obecność zazwyczaj oznaczała kłopoty.

— Wybaczcie spóźnienie musiałam coś załatwić. -powiedziała przesłodzonym tonem i zajęła miejsce na kocu tuż obok mnie. Żołądek podszedł mi do gardła ale zignorowałam to uczucie. Spojrzałam na dziewczynę siląc się na uśmiech. — Em zdecydowanie nie pasuje ci ten kolor sukienki. Pogrubia cię. -rzuciła ze sztuczną troską wykrzywiając twarz w uśmiechu, który do cna przepełniony był fałszem. Spojrzałam w jej piwne oczy i odwzajemniłam uśmiech co sporo mnie kosztowało.

— Masz rację. -odpowiedziałam zachowując dobrą minę do złej gry. Nie było mowy bym popełniła jakikolwiek błąd. Ukrywanie prawdziwych emocji miałam wyćwiczone do perfekcji. Alisson już mi nie odpowiedziała zajęła się poprawianiem swojej wiśniowej pamadki. Ubrana była w białe krótkie spodenki i tego samego koloru top na ramiączka. Jej jasnobrązowe włosy upięła w luźny kok. Wyglądała tak jak zawsze. Przesadnie uroczo co w ani jednym calu nie pasowało do jej charakteru. W międzyczasie dołączył do nas Luke, który poddenerwowany zakończył rozmowę telefoniczną. Zawiesił wzrok na Alisson ale nie odezwał się ani słowem.

— Coś mnie ominęło? -spytała po chwili szatynka chowając pomadkę do pikowanej białej torebki.

— Rozmawialiśmy o wieczornej imprezie. -odparł Thomas podnosząc się z koca na którym siedzieliśmy. — Bierzesz ze sobą Nelsona? -dopytał blondyn przeciągając się i rozprostowując zdrętwiałe od długiego siedzienia mięśnie. Nerwowo skóbałam skórki przy paznokciach oczekując odpowiedzi Alisson. To było kluczowe aby wszystko nam się udało. Zauważyłam, że nawet Ivy przerwała medycje i w skupieniu przysłuchiwała się rozmowie.

Forest of the damnedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz