Rozdział 7: Wspólne Wyjście

96 6 0
                                    

Następnego dnia Max obudził się z nowym poczuciem determinacji. Wiedział, że zbliżenie się do Bradleya nie będzie łatwe, ale czuł, że jest na dobrej drodze. Po porannych zajęciach, Max i jego przyjaciele spotkali się w stołówce, aby omówić plan na nadchodzący weekend.

-Słuchajcie, co powiecie na wspólne wyjście za miasto? Może jakaś wyprawa w góry albo biwak?- zaproponował PJ, z entuzjazmem w głosie.

Roxanne i Bobby od razu przytaknęli, a Max poczuł, że to może być doskonała okazja, aby spróbować zacieśnić relacje nie tylko z przyjaciółmi, ale również z Bradleyem.

-To świetny pomysł. Myślę, że możemy zaprosić też kilka osób z Gammy, w tym Bradleya. Co wy na to?- zapytał Max, patrząc na swoich przyjaciół.

PJ uśmiechnął się szeroko.

-To brzmi jak plan. Może dzięki temu uda nam się lepiej poznać innych i pokazać, że potrafimy się bawić- odpowiedział, klepiąc Maxa po ramieniu.

Wieczorem Max postanowił porozmawiać z Bradleyem i zaprosić go na wyjście. Bradley siedział w rezydencji Gamm, przeglądając notatki. Max wziął głęboki oddech i podszedł do niego.

-Cześć, Bradley. Mam propozycję. - zaczął Max, starając się brzmieć pewnie.

Bradley spojrzał na niego, uniósł brwi.

-Czego potrzebujesz, Max?- zapytał, odkładając notatki na bok.

Max uśmiechnął się lekko.

-Myślimy o wspólnym wyjeździe za miasto na weekend. Biwak, góry, trochę relaksu. Chcielibyśmy zaprosić kilka osób z bractwa. Myślałem, że mógłbyś do nas dołączyć- wyjaśnił Max.

Bradley przez chwilę milczał, analizując propozycję.

-To... brzmi interesująco. Dobrze, w porządku. Może to być dobra okazja, żeby lepiej się poznać.- odpowiedział Bradley, ku zaskoczeniu Maxa.

Max poczuł, że serce bije mu szybciej z ekscytacji.

-Świetnie! Wyjazd w piątek rano. Damy ci znać co do szczegółów.- powiedział, starając się ukryć swoje zaskoczenie.

Piątkowy poranek nadszedł szybciej, niż Max się spodziewał. Cała grupa zebrała się przed akademikiem, przygotowując się do wyjazdu. Wśród nich był Bradley, który wyglądał na nieco zdystansowanego, ale zdecydowanego.

Podczas podróży do gór, atmosfera w minivanie była radosna. Roxanne opowiadała zabawne historie, a PJ i Bobby śpiewali do muzyki płynącej z radia. Max zauważył, że Bradley powoli się rozluźniał, słuchając ich rozmów.

Gdy dotarli na miejsce, rozbili obóz nad brzegiem małego jeziora otoczonego lasem. Widok był niesamowity spokojna woda odbijała błękitne niebo, a zapach świeżego powietrza wypełniał nozdrza.

Wieczorem, przy ognisku, Max postanowił spróbować nawiązać głębszą rozmowę z Bradleyem. Siedzieli obok siebie, patrząc na płomienie tańczące w ciemności.

-Bradley, cieszę się, że zdecydowałeś się do nas dołączyć. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. - powiedział Max, patrząc na Bradleya.

Bradley spojrzał na niego, a jego twarz zmiękła.

-Dzięki, Max. Przyznam, że nie byłem pewien, czy to dobry pomysł, ale teraz widzę, że może być to coś pozytywnegom- odpowiedział Bradley.

Max uśmiechnął się, czując, że to dobra chwila na poruszenie ważnego tematu.

-Wiesz, Bradley, zawsze myślałem, że rywalizujemy ze sobą, ale zaczynam rozumieć, że chodzi o coś więcej. To nie tylko o to, kto jest lepszy, ale też o to, jak możemy się wzajemnie wspierać i uczyć od siebie.- powiedział Max, patrząc na płomienie.

Bradley milczał przez chwilę, zastanawiając się nad słowami Maxa.

-Masz rację, Max. W przeszłości byłem zbyt skupiony na rywalizacji. Może czas to zmienić i spróbować działać razem.- odpowiedział, a jego głos był pełen szczerości.

Max poczuł, że ta rozmowa zbliża ich do siebie bardziej, niż mógłby się spodziewać. Wspólnie spędzony czas przy ognisku, śmiech, rozmowy i wspólne chwile sprawiały, że bariery zaczynały opadać.

Następnego dnia, cała grupa wybrała się na wędrówkę po górach. Widoki zapierały dech w piersiach, a atmosfera była pełna radości i wspólnoty. Max i Bradley, idąc obok siebie, zaczęli rozmawiać o swoich pasjach, planach na przyszłość i marzeniach.

-Nigdy nie sądziłem, że moglibyśmy znaleźć tyle wspólnego. Dziękuję, Max, za to, że dałeś mi szansę.- powiedział Bradley, patrząc na panoramiczny widok rozciągający się przed nimi.

Max uśmiechnął się szeroko.

-To ja powinienem dziękować. Dzięki tobie zrozumiałem, że warto czasem przemyśleć swoje podejście i dać innym szansę. Cieszę się, że jesteśmy tu razem.- odpowiedział Max.

Pod koniec dnia, gdy wszyscy wracali do obozu, Max i Bradley czuli, że coś się zmieniło. Ich relacja zaczynała nabierać nowego, bardziej pozytywnego charakteru. Wiedzieli, że przed nimi jeszcze wiele wyzwań, ale teraz byli gotowi stawić im czoła razem.

Wieczorem, przy kolejnym ognisku, Claire spojrzała na Maxa i Bradleya z uśmiechem.

-Wygląda na to, że ten wyjazd był naprawdę dobrym pomysłem. Cieszę się, że jesteśmy tu razem.- powiedziała, podając im gorące kakao.

Max i Bradley uśmiechnęli się do niej, czując, że ten weekend był przełomowym momentem w ich relacji. Wspólnie spędzone chwile, szczere rozmowy i wzajemne wsparcie sprawiły, że zaczęli budować coś więcej niż tylko rywalizację zaczęli budować prawdziwą przyjaźń.

Mój kochany rywalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz