ROZDZIAŁ 4 NA PRZEKÓR WYOBRAŹNI

4 1 0
                                    

Nie zaprzątaj sobie myśli tą trumną.

Nałożyłam na talerz pokrojone kawałki sernika, którego wcześniej upiekła moja mama. Położyłam deser na stół, podczas gdy moi rodzice razem z Emmą prowadzili żywą pogawędkę. Aktualnie jej temat brzmiał "Jak sobie teraz poradzisz po takiej stracie?". Nie włączałam się w rozmowę, bo słysząc imię Alice łzy zaczęły zbierać się w kącikach moich oczu. Pragnęłam odpoczynku, choć wiedziałam, że ciężko będzie mi dzisiaj zasnąć.
Po raz setny tego dnia uroniłam łzę, jednak szybko ją wytarłam.
- Grace? W porządku? - zapytała mama, dotykając mojego ramienia.
Pokiwałam twierdząco głową i przysiadłam do stołu. Kiedy już to zrobiłam, mama posłała mi lekki uśmiech. Odwzajemniłam go, mimo że miałam ochotę rozpłakać się na dobre.
Mój żołądek, jak przez ostatnie dni, splątany był w supeł, co uniemożliwiało mi normalne spożywanie posiłku. Podczas gdy rodzice z Emmą konsumowali krewetki, ja wpatrywałam się w jedzenie, jakby należało do listy moich wrogów.
- Wiem tylko to, że to będzie trudna droga. - Emma usiłowała podtrzymywać stabilność swojego głosu, ale średnio jej to wychodziło. - Bardzo. - dodała, biorąc łyk czerwonego wina.
- Jestem zmęczona. Pojdę się położyć. - oznajmiłam z przepraszającą miną.
- My też nie będziemy siedzieć za długo. - odparł tata. Wszyscy wrócili do jedzenia, a ja wstałam od stołu i skierowałam się w stronę sypialni.
Będąc już w pokoju oparłam plecy o białe drzwi i odetchnęłam głęboko. Przekręciłam zamek, po czym rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam oskubaną wcześniej przez Hibbi'ego poduszkę i chłonęłam sufit tępym wzrokiem.

Czy Alice na coś chorowała, czyli wiedziała o swojej nieuchronnej śmierci?
Czy policja podejrzewała morderstwo?
Czy to co widziałam w szpitalu mogłam nazwać zwyczajnym przewidzeniem?
Dlaczego policja wszystko ukrywa?
Czy ja naprawdę zwariowałam?

Najgorszym było to, że absolutnie nikt nie chciał mi wyjawić prawdy, nawet jeżeli ją znał.
A ja coraz bardziej dopuszczałam do siebie wersję związana z morderstwem.
Ale Londyn to przecież spokojne miasto. Anglia nie jest Stanami Zjednoczonymi. Tu nie ma aż tak wysokiego poziomu przestępczości.

Masa pytań, żadnej odpowiedzi.

Pragnęłam znać odpowiedź na przynajmniej jedno z nich, a jedyne czym mogłam się wtedy zadowolić, to moje myśli wypowiadające głośno najgorsze scenariusze.

Znakomicie.

Spojrzałam w okno. Dochodziła godzina 21:30, a ciemność już zdążyła zalać okolicę.

Leżałam tak jeszcze przez około godzinę, zanim nie usłyszałam wciskania wyłącznika światła. Zerwałam się z łóżka i podeszłam do okna. Tylko na to czekałam.
Aż wszyscy pójdą spać.
- Przepraszam, że będziecie się niepokoić. - szeptałam. - Niedługo wrócę.
Kierując tę wiadomość - tak naprawdę do ściany- otworzyłam okno i wyszłam przez nie. Wylądowałam na wilgotnej od deszczu trawie i w wyniku jej śliskości o mało co nie zaliczyłam zderzenia z nią. Szybkim ruchem pchnęłam bramę, kiedy już się przy niej znalazłam. Następnie ostrożnie ją zamknęłam. Wyciągnęłam telefon z torebki i dopiero wtedy zauważyłam, że po pierwsze - moje ciało zdobiła ta sama kreacja, w której byłam na pogrzebie - a po drugie - mój smartfon nie posiadał ani jednego procenta baterii.

Znakomicie.

Przeklinając pod nosem zaczęłam iść w stronę lasu.
Być może rozpacz zajęła miejsce mojego zdrowego rozsądku, bo kto normalny wychodzi z domu o 22:30 i maszeruje do lasu? Chyba tylko psychopaci.

A ja musiałam porozmawiać z jedną osobą, która zawsze pomagała mi swoją obecnością, gdy miewałam gorsze dni.

I która zawsze powtarzała...

Zjawa (dawna wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz