5

59 4 1
                                    

Wstałam około godziny 12. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam wiadomość.

WILL: Chodź na śniadanie. 

Skąd on miał mój numer? 

Zeszłam na dół i zobaczyłam Willa.

-Cześć.- przywitałam się.

-Cześć, co chcesz na śniadanie?

-Raczej nie jestem głodna.

-Napewno? wiesz nie chce żebyś siedziała głodna.

-napewno.- Stwierdziłam.

Will gadał jeszcze do mnie że bardzo się cieszą że z nimi zamieszkałam. Po co kłamał? Przecież to wiadome że jestem dla nich problemem, nie znają mnie a ja nie znam ich. Ale w sumie jak jestem problemem to po dupe mnie brali, przecież mogłam iść do domu dziecka.

-Na biurku masz laptop, są tam pobrane jakieś sklepy, wybierz sobie coś z nich, załóżmy że do okołó 100 tysięcy dolarów.

-To chyba troche za dużo.- Odpowiedziałam zmieszana.

-Wcale nie jest za dużo. Jeśli sobie czegoś nie wybierzesz, to ja to zrobię, ale ostrzegam że nigdy nie kupowałem ubrań dziewczynce.- Zaśmiał się.

-W takim razie dziękuje.- Uśmiechnęłam się delikatnie na jego śmiech, i ruszyłam do swojego pokoju. 

Faktycznie na biurku leżał laptop, wybrałam sobie dużo ubrań jakiś rzeczy do pielęgnacji i też rzeczy do szkoły typu plecak długopisy itp.

Gdy skończyłam wybierać rzeczy, stwierdziłam że wkońcu przebiorę się z piżamy. Ubrałam czarne jeansowe spodenki do kolan i czarną koszulke.

 Ubrałam czarne jeansowe spodenki do kolan i czarną koszulke

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zeszłam na dół z zamiarem wyjścia na dwór.

-Hejka!- Krzyknął Shane wyskakując zza rogu a ja przestraszona krzyknełam.- Co ty sie tak wystraszyłaś ja tylko się przywitałem. - Zaśmiał się Shane.

-Wypadłeś z tego rogu jak oparzony. Ciężko było się nie przestraszyć.-Powiedziałam rozbawiona.

-Dobra chcesz z nami zagrać? - Zapytał.

-Pewnie.

-Będziesz się ścigać z Tonym.

Wzięłam od niego pada i przyszykowałam się do startu, przez cały wyścig byłam w tyle, lecz przy ostatnim zakręcie przyspieszyłam, wyprzedziłam Tonyego i wygrałam.

-Jakim cudem wygrałaś?- Odezwał się oburzony Tony, a ja z Shanem zaczęłam się śmiać.

-Nie no ty jesteś strasznie słaby w tą grę skoro mała dziewczynka cię pokonała.-Śmiał się Shane a ja byłam lekko zła bo nie jestem taka mała ale stwierdziłam nie komentować tego.

-Jak taki mądry jesteś to sam z nią graj.- Powiedział Tony i wręczył swojemu bliźniakowi pada.

Ścigałam się z nim i znowu wygrałam.

Graliśmy jeszcze w gry jakieś dwie godziny. Polubiłam towarzystwo moich braci, stwierdzam że jest tu lepiej niż z moją matką i ojczymem. 

-Może pojedziemy do sklepu?-Spytał Shane.-Mam ochotę na lody.

-Nie chce mi się jechać, niech Aurora z tobą pojedzie.-Powiedział Tony.

-Jedziesz?-Zwrócił się do mnie Shane.

-Pewnie.

Ruszyliśmy razem do garażu, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do sklepu. Wybraliśmy lody w dużym pudełku dokładnie dwa opakowania jedne były  wanilliowe z polewą truskawkową a drugie to był poprostu sorbet truskawkowy. Wróciliśmy do domu jakąś godzinę później bo bardzo fajnie się spędzało czas razem. Gdy weszliśmy usłyszałam w kuchni jakieś obce głosy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Perełka Monet- Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz