Wstałam około godziny 12. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam wiadomość.
WILL: Chodź na śniadanie.
Skąd on miał mój numer?
Zeszłam na dół i zobaczyłam Willa.
-Cześć.- przywitałam się.
-Cześć, co chcesz na śniadanie?
-Raczej nie jestem głodna.
-Napewno? wiesz nie chce żebyś siedziała głodna.
-napewno.- Stwierdziłam.
Will gadał jeszcze do mnie że bardzo się cieszą że z nimi zamieszkałam. Po co kłamał? Przecież to wiadome że jestem dla nich problemem, nie znają mnie a ja nie znam ich. Ale w sumie jak jestem problemem to po dupe mnie brali, przecież mogłam iść do domu dziecka.
-Na biurku masz laptop, są tam pobrane jakieś sklepy, wybierz sobie coś z nich, załóżmy że do okołó 100 tysięcy dolarów.
-To chyba troche za dużo.- Odpowiedziałam zmieszana.
-Wcale nie jest za dużo. Jeśli sobie czegoś nie wybierzesz, to ja to zrobię, ale ostrzegam że nigdy nie kupowałem ubrań dziewczynce.- Zaśmiał się.
-W takim razie dziękuje.- Uśmiechnęłam się delikatnie na jego śmiech, i ruszyłam do swojego pokoju.
Faktycznie na biurku leżał laptop, wybrałam sobie dużo ubrań jakiś rzeczy do pielęgnacji i też rzeczy do szkoły typu plecak długopisy itp.
Gdy skończyłam wybierać rzeczy, stwierdziłam że wkońcu przebiorę się z piżamy. Ubrałam czarne jeansowe spodenki do kolan i czarną koszulke.
Zeszłam na dół z zamiarem wyjścia na dwór.
-Hejka!- Krzyknął Shane wyskakując zza rogu a ja przestraszona krzyknełam.- Co ty sie tak wystraszyłaś ja tylko się przywitałem. - Zaśmiał się Shane.
-Wypadłeś z tego rogu jak oparzony. Ciężko było się nie przestraszyć.-Powiedziałam rozbawiona.
-Dobra chcesz z nami zagrać? - Zapytał.
-Pewnie.
-Będziesz się ścigać z Tonym.
Wzięłam od niego pada i przyszykowałam się do startu, przez cały wyścig byłam w tyle, lecz przy ostatnim zakręcie przyspieszyłam, wyprzedziłam Tonyego i wygrałam.
-Jakim cudem wygrałaś?- Odezwał się oburzony Tony, a ja z Shanem zaczęłam się śmiać.
-Nie no ty jesteś strasznie słaby w tą grę skoro mała dziewczynka cię pokonała.-Śmiał się Shane a ja byłam lekko zła bo nie jestem taka mała ale stwierdziłam nie komentować tego.
-Jak taki mądry jesteś to sam z nią graj.- Powiedział Tony i wręczył swojemu bliźniakowi pada.
Ścigałam się z nim i znowu wygrałam.
Graliśmy jeszcze w gry jakieś dwie godziny. Polubiłam towarzystwo moich braci, stwierdzam że jest tu lepiej niż z moją matką i ojczymem.
-Może pojedziemy do sklepu?-Spytał Shane.-Mam ochotę na lody.
-Nie chce mi się jechać, niech Aurora z tobą pojedzie.-Powiedział Tony.
-Jedziesz?-Zwrócił się do mnie Shane.
-Pewnie.
Ruszyliśmy razem do garażu, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do sklepu. Wybraliśmy lody w dużym pudełku dokładnie dwa opakowania jedne były wanilliowe z polewą truskawkową a drugie to był poprostu sorbet truskawkowy. Wróciliśmy do domu jakąś godzinę później bo bardzo fajnie się spędzało czas razem. Gdy weszliśmy usłyszałam w kuchni jakieś obce głosy.
CZYTASZ
Perełka Monet- Rodzina Monet
Fanfiction12-letnia Aurora jest bita przez matke. Jednak pewnego dnia jej babcia zasłabła i pojechała razem z mamą do szpitala. W drodze powrotnej w ich auto uderzyło auto pijanego mężczyzny. Aurora myślała że będzie musiałą zamieszkać w domu dziecka. Lecz ok...