Ostatnich zajęć każdego dnia Agust nienawidził najbardziej. Głównie dlatego, że po lunchu już mu się po prostu nie chciało siedzieć w budzie i przez to te ostatnie godziny ciągnęły się w nieskończoność. Nie pomagał też fakt, że na jego ostatnie lekcje przypadały historia i geografia, czyli najnudniejsze przedmioty, na jakie miał zaszczyt uczęszczać w całej swojej edukacyjnej karierze. Monotonne głosy nauczycieli obu tych przedmiotów i ich flegmatyczna aparycja sprawiały, że znużenie Agusta często sięgało zenitu i zwyczajnie na tych lekcjach przysypiał. A kiedy został przyłapany na drzemce w ostatniej ławce, nauczyciel wysyłał go tego samego dnia do kozy. I miał kolejną godzinę w dupie.
Kiedyś próbował wymigać się od kary, tłumacząc, że to nie jego wina, że zasnął, tylko profesora, bo prowadzi nudne lekcje, ale odniosło to odwrotny skutek i Agust musiał spędzić w kozie całe dwa tygodnie. Od tego czasu chłopak stara się nie wychylać.
W zasadzie jakby się tak zastanowić, to samo przebywanie w kozie nie było aż takie najgorsze. Można było się wtedy na legalu zdrzemnąć i mieć wywalone na resztę świata, co tez Agust oczywiście zwykł robić. Kiedy za drzemkę w klasie wysyłano go do kozy, on odpoczywał. Karą za spanie było.. spanie. Gdzie tu logika? A no w dupie. I tak samo w dupie Agust to miał.
Ale dzisiaj nie mógł sobie pozwolić na kozę.
Zaraz po lekcjach umówiony był z Jiminem. Starszy o sześć lat kolega miał po niego przyjechać i zabrać na dzisiejszą ustawkę.
Wyścigi samochodowe były tym, czym Agust się fascynował od dziecka i zawsze marzył, by w takim wyścigu wziąć udział. Jego pokój oblepiony był plakatami przedstawiającymi najnowsze modele sportowych aut, a na półkach w równiutkich rzędach stały te same auta zbudowane z klocków Lego. Kiedy Tom, jego ojciec zastępczy, nauczył go prowadzić, Agust każdego wieczoru przed snem wyobrażał sobie jak posuwa formułą 1 z taką prędkością, że ledwo jest w stanie rozpoznać czy rozmyta za oknem zielona plama to na pewno drzewa czy może Shrek z całą swoją rodziną ogrów. W jego sennych marzeniach liczył się tylko on, jego fura, prędkość i to satysfakcjonujące, cudownie podniecające uczucie jakim zwykli ludzie nazywają adrenaliną.
Jimina poznał całkiem niedawno, kilka tygodni temu, może miesięcy. Wpadł na niego w Kosmosie, jednym z pubów, do którego łażą dzieciaki w jego wieku i nielegalnie piją alkohol. To było miejsce jakich wiele w tym mieście, ukryte w jednej z piwnic pod kamienicami w najbardziej zawszonych zakątkach San Francisco. Wąska uliczka, na którą żadna szanująca się kobieta lub dziewczyna z pełna rozumu nigdy się nie zapuszcza. To było jedno z takich miejsc, gdzie zepsuta młodzież narkotyki popijała wódką, a wódkę zagryzała dragami.
W takim miejscu właśnie Agust poznał Jimina.
Facet był od niego starszy, dawno już skończył liceum, ale Agust nie był do końca pewien, czy w ogóle to liceum skończył. W takich miejscach jak Kosmos niełatwo było poznać kogoś, kto miał jakiekolwiek wykształcenie, choćby podstawowe.
Jimin miał czarne, sięgające ucha włosy, zawsze starannie ułożone, oraz intensywnie ciemnobrązowe oczy, które błyszczały determinacją i pewnością siebie. Był przystojny, nawet jak na oko Agusta. A że Agust nigdy nie gustował w chłopakach, a w zasadzie na samą myśl o homosiach robiło mu się niedobrze, słowo 'przystojny' w ustach Agusta miało naprawdę olbrzymie znaczenie. Może też miało na to wpływ fakt, że Jimin bez przerwy oblegany był przez kobiety. Od pierwszego razu, kiedy Agust go poznał, kręciły się koło niego jakieś baby, w różnym wieku. I zawsze były piękne. Jimin lubił piękne kobiety. Agust też. Ale tylko popatrzeć, bo płeć piękna onieśmielała go do tego stopnia, że nigdy nie odważył się okazać żadnej z koleżanek Jimina swojego zainteresowania.
CZYTASZ
HER. | myg
Fiksi PenggemarKiedy w spokojnym, zastepczym życiu Agusta pojawia się jego brat, chłopak dostaje szansę na powrót do swojej prawdziwej rodziny i jest gotowy zrobić wszystko, żeby na to zasłużyć. Co się jednak stanie, gdy jedyna przepustką do nowego-starego życia...