Tosty

28 7 6
                                    


- Że co?! Nie wierzę, no po prostu nie - chodziłam po mieszkaniu targając włosy.

Za oknami trwała ulewa. Krople deszczu obijały się o szklaną szybę. Niebo spowijały szare i ciemnoszare chmury. Drzewa kołysały się na wietrze, przypominając wiotkie gałązki, które w każdej chwili mogą się złamać. Wystarczyło, że pogoda nie umilała nam życia, ale komuś było mało.
Postanowił sprowadzić do Szkocji osobę, której wyjątkowo tu nie chciałam - było parę takich osób, a on był jedną z nich.

- Co on tu robi? - zawołałam do telefonu, który kurczowo ściskałam w ręce.

- Ciebie też miło słyszeć Rossi.

- Bez wzajemności - odparłam, przewracając oczami.

- Mówiłam Ci, że cała nasza drużyna dostała ofertę. Więc prędzej czy później i tak by się tutaj pojawił.

- Wolałabym później - mruknęłam podchodząc do lodówki, aby sprawdzić na jaką kolację mogę sobie pozwolić. Został sam ser i ketchup z McDonalda. Bosko. - Czemu akurat ty musiałaś odebrać go z lotniska? Nie mógł zamówić taksówki?

- Tak wyszło.

- Wyjść to możesz przez drzwi, a on niech sobie radzi sam.

Przełączając na tryb głośnomówiący, odłożyłam telefon na blat. Następnie wyciągnęłam chleb tostowy, stwierdzając, że lepsze tosty niż nic, bo w taką pogodę nic nie dowiozą, a sama tam nie wyjdę. Podłączyłam toster, po czym zaczęłam szykować swój posiłek.

- Wiesz, że Cię słyszy?

- To zmień tryb.

- Nawet mając telefon przy uchu, nic nie poradzę na twoje głośne sapanie.

- Jesteś okropna - gdy już uporałam się z tostami, chwyciłam ponownie telefon do ręki, przykładając go do ucha.

- A ty marudna - odpowiedziała wyraźnie zmęczona.

- Widzisz mogłaś siedzieć w domu ze mną, a tak to się męcz.

- Z tobą też musiałabym się męczyć - odburknęła, po czym kontynuując dodała - Powinniśmy być za dwie godziny.

- Świetnie - odparłam po czym wściekle warknęłam widząc spalone tosty. - Ja się chyba za raz popłaczę.

- Rycz mała rycz, płacz maleńka...

Rozłączyłam się nim dziewczyna zdążyła skończyć. Mój żołądek znów dał o sobie znać przez co skrzywiłam się mocniej i zabrałam do sprzątania spalonego jedzenia.

***

Tak jak się spodziewałam, Simon nic, a nic się nie zmienił. Wciąż był takim samym egoistycznym i sztywnym dupkiem jak wcześniej. Może tylko trochę inaczej ułożył włosy.

Stałam w przejściu z rękami założonymi na piersiach i patrzyłam jak blondyn wtacza się do naszego mieszkania ze swoimi bagażami.

- Przypomnisz mi co on tu robi? - szepnęła stojąca obok mnie Amy.

- Sama go tu wpuściłaś.

- Zaczynam tego żałować.

- Wiem ja też.

Obserwowałyśmy poczynania chłopaka i powiem wam, że było to nawet odrobinę komiczne. Zwłaszcza, gdy zdążył się już dwa razy potknąć o jedną z toreb.

- Może byście pomogły? - odwrócił się w naszą stronę rozkładając ręce. Popatrzyłam na niebieskooką, która tak samo jak ja nie wyrażała chęci do pomocy chłopakowi.

𝑴𝒚 𝑺𝒘𝒆𝒆𝒕 𝑷𝒔𝒚𝒄𝒉𝒐𝒑𝒂𝒕𝒉 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz