Sky
Miller. Nigdy nie znałem nikogo z takim nazwiskiem, widocznie nie miałem znać.
Nigdzie nie było informacji o tej rodzinie Nie wiadomo było skąd pochodzi. Gdzie są jacyś jej potomkowie. Albo chociaż gdzie szukać informacji co się z nimi dzieje albo gdzie są. Wszystkie zabójstwa były powiązane z tym naziwksiem. Było to dziwne i napewno to nie zbieg okoliczności.Od jakegoś czasu zaczęłem podejrzewać ,że zabójcą jest ktoś z nazwiskiem Miller, eliminował by wrogów rodziny i wszystko szłoby im gładko. Musiałem podzielić się swoimi przypuszczeniami z innymi bo myślenie samemu nie miało sensu.
Poczekałem więc na reszte i rozłożyłem papiery na stole. Wiedziałem ,że musimy coś wymyślić bo czas nas gonił.
???
Dzień jak codzień. Więcej śmierći. I więcej problemów na głowie. Siedziałem w samochodzie i czekałem aż na mój telefon przyjdzie powiadomienie o tym kogo i gdzie mam zabić. Wiedziałem ,że stanie się to zaraz dlatego zaczęłem szykowac nóż i gdyby coś poszło nie po mojej myśli pistolet.
Po krótkiej chwili wkońcu dostałem upragnioną wiadomość. Zwróciłem uwagę tylko na to ,że ofiara miała na imię Adriana a co zrobiła albo za co mam ją zabić nie zbyt mnie obchodziło. Zresztą każdemu chodziło teraz o kase nie? Odpaliłem auto i udałem się pod jakiś nocny klub. Nie powiem że nie ciekawiło mnie dlaczego zabijam niektóre osoby ale w tym przypadku w ogóle mnie to nie obchodziło. Wiedziałem tylko to że chodziło o moją rodzine.
Zaparkowałem gdzieś obok klubu bo przecież nocne picie po zabijciu kogoś to najlepsze co może być. Nie chciałem się tylko ubrudzić dlatego przemyślałem użycie pistoletu.
Zobaczyłem jak brunetka z zielonymi oczami wychodzi z klubu. Wiedziałem, że to ona bo tak opisał ją James. Wysiadłem z samochodu i nie pozornie zaczęłem ją śledzić.
Wkońcu kiedy byliśmy wystarczająco daleko od klubu szarpnęłem ją w uliczkę i przyłożyłem pistolet do głowy.
Ona się nie bała. Ona wiedziała ,że zginie.
Przez chwilę patrzyłem na nią bez ruchu i zjechałęm bronią na brzuch po czym strzeliłem. Kałuża krwi zaczęła robić się dość duża w krótkim czasie. Brunetka złapała sie za rane i spojrzała na mnie. Jej wzrok był inny , jakby już dawno nie żył.
- Wiedziałam, że po mnie przyjdziesz - Nie dałem jej dokończyć bo wbiłem nóż w jrj płuca. Nawet nie chciałem jej słuchać. Była zniszczona przez ten świat. Okropnie zniszczona.
Wyjęłem noż i wytarłem go w kawałek papieru który miałem w kieszeni. Nawet się nie ubrudziłem czyli mój plan z klubem wypali. Wiedziałem tylko ze raczej muszę odlożyc jebaną broń do auta bo nikt nie wpuści mnie tak do klubu.
Idąc do samochodu wyczyściłem powiadomienia w telefonie i schowałem go do kieszeni.
Otworzyłem drzwi auta i wrzuciłem do niego narzędzia zbrodni po czym udałem się do klubu. Przed oczami mignął mi ledowy napis "Crazy Nights " dziwna nazwa jak na klub ale cóż. Nie ja ją wybierałem. Zdecydowanie wolałbym coś z krwią.
Przekroczyłem próg klubu i podeszedłem do baru. Wziełem kilka shotów i zostałem gdzieś na uboczu.
Vivian
Po długim czasie wpadliśmy na pomysł ,że udamy sie go klubu gdzie ofiary najczęściej były zamieszane w jakieś sprzedaże narkotyków czy innych nie dozwolonych substancji. Może tam miałbyć nasz pierwszy trop. Anton był już na miejscu dlatego pojechałam ze Sky'em. Wiedziałam, że pewnie znajdziemy tam tylko ćpunów i nic więcej ale chociaż warto było spróbować.
![](https://img.wattpad.com/cover/370478067-288-k682970.jpg)
CZYTASZ
Dark Alleys 18+
Teen FictionW malibu od kilku miesięcy grasuje niebezpoeczny zabójca. Młoda Vivian Lores próbując rozwiązać całą tą zagadkr trafia na chłopaka który wywraca jej beztroskie życie o 180°