Lilith wybiegła z łazienki, po czym migiem napisała karteczkę, na której widniał napis ,,wracam niedługo".
I teleportowała się do Rotterdamu.
- Clara, jesteś tu ? musimy poważnie pogadać.
- O jesteś kochana siostrzyczko napijesz się herbaty, Lili ? – zapytała
- Używa skrótu mojego imienia to na pewno ona – myślała Lilith przez chwilę.
- Nie, dzięki, jestem tu w innej sprawie
- Tak?
- Co wiesz o magicznym pochodzeniu dziadka i czemu ja jestem dziedziczką a nie ty – zapytała wprost.
- Przykro mi Lili, ale tego ci powiedzieć nie mogę.
- W takim razie nie pozostawiasz mi wyboru, wybacz ,,De yo maindo le mai as dier" – powiedziała Lilith rzucając na siostrę zaklęcie.
- No dobrze Clara teraz wszystko mi opowiedz.
- Nie znam pochodzenia dziadka, ja dziedzicem nie jestem bo odmówiłam, Lili jestem twoją starszą siostrą pamiętaj o tym zawsze ci pomogę, wracając do rzeczy, liczba 13 oznacza pech przez mity i legendy przez co w dniu trzynastych urodzin zostaje się dziedzicem.
Teraz to ty strzeżesz księgi naszej rodziny, masz w sobie moc piekielną, jesteś wyjątkowa, nie zastanawiałaś się dlaczego przeżyłaś wybuch jako jedyna ?
Dziadek i rodzice poświęcili swoje moce, zjednoczyli je i resztkami sił rzucili na ciebie, oddali ci swoje moce, chcieli byś to ty dbała o honor tej rodziny i byś mogła pokonać potwora z otchłani ciemności, czarnej dziury.
- Tyle mi starczy, dzięki – powiedziała zdejmując z niej zaklęcie a w jej oczach zakręciła się łza.
- Ehm...Lili, na czym skończyłam ?
- Na tym czy chcę coś do picia – skłamała
- Mam sok, po czym wstała i przyniosła dzbanek, w którym był sok pomarańczowy oraz małe kruche ciasteczka na talerzyku.
- Już Lili, smacznego.
- Dzięki – oznajmiła Lilith zaczynając rozmowę z siostrą o tym jak to ciężko ostatnio jej się żyje.
- Dobra będę już leciała.
- Pa siostrzyczko wpadnij kiedyś.
Lilith opuściła Rotterdam zaklęciem teleportacji do Liverpoolu na Lammermoor Road 3.
Lilith cały dzień nie mogła myśleć, w jej głowie była tylko popołudniowa rozmowa z siostrą.
- Zwariuje zaraz, raz myślę o tym a potem przypomina mi się tylko Jake, muszę coś wymyślić.
Po krótkim namyśle stwierdziła że najlepiej będzie jak pójdzie spać, a była już ok. 21:00.
- Lila, gdybyś mogła tu ze mną być... - Lilith, tęskniła za przyjaciółką bo Lila była jedyną osobą, z która się dogadywała, czuła że nie da rady, chciała z nią porozmawiać ale do tego czasu pozostał jeszcze cały nudny miesiąc.
- killo de mei eneiro for mi to be a lepto" – Lilith mówiła sobie w głowie zaklęcie, które nie istniało, to pozwalało jej zasnąć.
Nienawidziła tego w głowie miała tylko ten obraz.
The Feveer Family generation of year
Rita Feveer
Loia Feveer
Tiana Feveer
Vanessa Feveer
Joy Feveer
George Feveer
...
Jhon Feveer – Ursula Feveer
Lilith Feveer
I długo by tak jeszcze wymieniać, jednak Lilith najbardziej nienawidziła swojego podpisu, był paktem podpisanym przez jej rodzinę już dawno temu, używali mocy w dobrych celach, starała się myśleć o Jake'u, było to przyjemniejsze niż myśl o tym co ją czeka.