Nastała północ, Lilith, udała się na dach szkoły, a jej oczom ukazał się znów ten sam demon.
- Czego chcesz ? – rzuciła z przerażeniem.
- Pogadać, usiadł na dachu i zaczął mówić.
- Mów.
- Do akademii zbliża się czarna otchłań, sprowadził ją mój brat, jeszcze przed śmiercią.
- Co, JA mam z tym niby zrobić ?
- Mój brat, wyznaczył ciebie na swój cel, planował cię zabić. Zgodnie z prawem czarodziejstwa, jako dziedziczka, musisz uratować swój ród, i innych czarodziejów.
- Czyli, gdyby nie ja to byłaby to Clara ?
- Prawdopodobnie tak.
- Eh, dobra.
Wróciła do pokoju, myśląc o planie działania, którym miała podzielić się jutro z Jake'iem i Lilą.
- Dobra, z prędkością światła zbliża się tutaj otchłań, którą trzynastoletnia ja mam pokonać.
Z czasem mam dowiedzieć się coraz więcej.
Lilith obudziła się z wrzaskiem.
Na suficie widniał napis zapisany krwią ,,Zgiń" by uratować wszystkich.
Wtem ból przeszył rękę Lilith niemiłosiernie mocno.
- Ałłłłłł.
Krzyczała jakby miała zaraz rozerwać jej się ręka.
W końcu ból ustał a na ramieniu widniał napis ,,zadanie 1, zabij kogoś, inaczej ty zginiesz".
- Że co ?!
Do sypialni Lilith wbiegli Jake i Lila.
- Lilith, co jest ? – rzekli do Lilith trzymającej dłoń za plecami.
- Nic, wszystko jest dobrze – skłamała.
Po jej słowach wyszli z pokoju.
- Czemu ja... - myślała.
Napis zniknął a Lilith, musiała zrobić swoje zadanie by uratować siebie i innych.
Nastała 22:00, cisza nocna już się rozpoczęła.
A wtedy Lilith, udała się po swą miotłę i poleciała do miasta czarodziejów.
Gdy znalazła się na czarodziejskim rynku, podbiegła do śpiącej na bujanym fotelu kobiety i rzuciła pospiesznie ,,tello".
Znalazły się w domu obok a wtedy.
- Przepraszam. – powiedziała Lilith szlochając głośno, a w tym samym momencie wbijając kobiecie nóż w klatkę piersiową.
- Okropny los, tello.
Znalazła się już w awm-ie i poszła do łóżka.
Ten dzień nie był łatwy.
Wszystko toczyło się niezgodnie z planem Lilith, która myślała że jak wróci, to rok będzie spokojny.