Rozdział 7

475 12 3
                                    

Pov Lamine

Obudziłem się o 5 bo wkońcu trzeba odwalić się na poranny spacerek
Ubrałem się w czarne szerokie spodnie i niebieską bluzę, spryskałem się perfumami i byłem gotowy

Czy hektor wie że się z nią spotykam nie
Czy hektor śpi Tak więc mnie nie opieprzy za to że zjebałem nasz plan ale no sorry nie potrafię jej ignorować

Na moje nie szczęście jak miałem już wychodzić z łazienki to moja szczoteczka do zębów spadła przez co rozniósł się huk

Kurwa

Mam nadzieję że go nie obudziłem

Wyszedłem z łazienki i na moje nieszczęście hektor siedział na łóżku z założonymi rękami na piersiach

-A pan gdzie się wybiera

-Na spacer

-Z kim

-Sam

-Ta jasne bo ci uwierzę,  odwaliłeś jak szczur na otwarcie kanału

-Powiem ci ale obiecaj że nie zdenerwuj się dobra?

- Nie obiecuje

-Zaprosiłem Anie na poranny spacer

-KURWA LAMINE A JAKI BYŁ PLAN A

-Ignorować Anie i skupić się na meczach

-A PLAN B

-Nie spieprzyć planu  A

- A CO ZROBIŁEŚ

- Spieprzyłem plan B

-Nie wierzę w ciebie

-Nie musisz bogiem nie jestem

-Czemu spieprzyłeś plan B

-Stary jej nie da się ignorować

-Jak chcesz ale ja ci potem pomagać nie będę

-Nara

Wyszedłem i poszłem pod drzwi tej małej słodkiej istoty

Pov Ani

Lamine po mnie przyszedł i poszliśmy na spacer

Cały czas gadaliśmy o głupotach, śmialiśmy się z siebie i takie tam różne rzeczy

Przy tym chłopaku byłam zupełnie inną osobą, jednak jedna myśl nie dawała mi spokoju

-Lamine co będzie po euro

-Hmm

-No co będzie z nami dalej będziemy się przyjaźnić?

- Napewno
-A może nawet coś więcej

Wyszeptał cicho prawie nie słyszalnie
gdyby nie mój dobry słuch to nie usłyszałambym tego

-Mówiłeś coś?

- Nic konkretnego

-Hej Mała bo wiesz że ja dzisiaj gram nie

- No wiem będę na meczu

-Naprawdę?

-No tak mam bilety VIP przy samym boisku

-Nawet nie wiesz jak się cieszę

- Stresujesz się?

-Nie specjalnie

Chłopak odczekał chwilę po czym się spytał

-Jakbym dał ci moją koszulkę to byś ją założyła na mecz?

-Jasne

-Więc po śniadaniu przyjdź na 6 piętro do pokoju 065,moja koszulka będzie gotowa

Kurwa znowu jestem pomidorem

-Twoja przyjaciółka powiedziała ci że słodko wyglądasz w rumieńcach?

Ja tylko pokiwałam głową w celu potwierdzenia

-Tak wogule to po meczu organizujemy imprezę w klubie obok hotelu chciałabyś że mną pójść?

-Jasne chętnie z tobą pójdę

Chłopak uśmiechnął się słodko po czym podszedł do mnie i pocałował w czoło i wyszeptał

-To się cieszę

Uśmiech sam mi się wcisnął na twarz ta chwila była taka urocza liczyliśmy się tylko my i już wiedziałam że jej tak szybko nie zapomnę

Z Yamalem wróciliśmy idealnie na śniadanie niestety moje miejsce było zajęte przez chłopaka naszej pani kapitan więc brunet zaproponował bym usiadła z nim i jego kolegami z drużyny , którzy będą na dzisiejszej imprezie

Yamal przedstawił mnie swoim kolegą i zabraliśmy się za jedzenie, każdy wydawał się być bardzo sympatyczny
głównie rozmawiali o dzisiajszym meczu, czasami nawet ja coś tam mówiłam

Lamine powiedział mi że Pau i Hektor to jego najlepsi przyjaciele, Więc mam nadzieję że mnie polubili

Po śniadaniu udaliśmy  się do pokoju bruneta gdzie ten dał mi swoją koszulkę meczową , była ona w barwach flagi hiszpani z numerem 19 na plecach i jego imieniem i nazwiskiem

Pożegnałam się z Yamalem i życzyłam powodzenia na meczu po czym wyszłam i sama poszłam z uśmiechem do swojego pokoju .

Gdy weszłam do pokoju no nie uwierzycie co zobaczyłam

Elle która ganiała z garnkiem na głowie i z miotłą w ręce Zalewskiego, a ten na głowie miał jakieś bokserki i spierdalał przed nią z mąką w ręce

-No was to już doszczętnie popierdoliło, psychiatra mi nie uwierzy.

___________________________________________

Rozdział 7

Jeśli ci się podoba to zostaw gwiazdkę to mnie bardzo motywuje do pisania nowych rozdziałów

Starkids-Lamine YamalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz