Strzał... Trafienie... Bezwładne ciało demona leżące na zakurzonej, zimnej jak lód podłodze. Kolejna misja skończona.
- Musimy stąd spierdalać Y/N - krzyknął do mnie mój przyjaciel.
- Zaraz Krystek. Najpierw dokończę, to co zaczęłam i puszczę tą bazę z dymem - powiedziałam do niego jego ksywką, chociaż i tak pewnie gówno słyszał przez wyjące dookoła głośne syreny alarmowe.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę wyjścia z którego wydobywało się blade światło ukazując tym samym wyjście na powierzchnię z podziemnej bazy. Nie zamierzałam jednak wychodzić bez małego show. Włożyłam ręce do pojemnych kieszeni mojego czarnego jak noc płaszcza, aby po chwili wyjąć z nich dwa granaty. Dalej szłam w kierunku drzwi, ale tym razem kciukami otworzyłam broń i rzuciłam za siebie tak mocno, jak tylko potrafiłam. Po chwili usłyszałam stuknięcie o podłogę, a kilka sekund później wybuch. Nie wzdrygłam się hałasu. Byłam do niego przyzwyczajona. Kątem oka zobaczyłam dym i płomienie, które zabierały ze sobą wszystko, co tylko stanęło im na drodze. Patrzyłam się prosto i szłam z uniesioną głową, której nie odwróciłam. Zanim jednak doszło do wybuchu Krystian zdążył wyciągnąć telefon i włączył nagrywanie.
- Kurwa kobieto... to było piękne - zaczął, gdy tylko wyszliśmy z tego marnego schronu.
- Ty to masz jaja - dopowiedział po chwili namysłu, a ja zaczęłam się śmiać.
Ze wszystkich stron otaczała nas pustynia, a słońce w tym miejscu prażyło niemiłosiernie.
- Że też im się chciało zbudować akurat tutaj bazę. Kurwa - powiedziałam, no co chłopak tylko pokiwał głową.
Ruszyliśmy powoli w stronę miasta, choć wcale nie uśmiechało ma się przejść 5 kilometrów i to jeszcze w dzień z prażącym słońcem nad głową.
- Jeśli będziemy iść stałym tępem, to powinniśmy dotrzeć do Pentagram City za około osiem godzin - stwierdził Krystian, na co normalnie pobladłabym, gdyby nie to, że już miałam dość jasną cerę.
Z wyglądu przypominaliśmy zwykłych ludzi. Ja miałam (długie/krótkie) włosy koloru (k/w), a on miał krótkie, trochę kręcone brązowe włosy. Natomiast nasze oczy miały bardzo niespotykane kolory. Ja miałam bardzo wyrazisty fiolet, natomiast Krystek wyrazisty czerwony z czarnymi sercami po środku.
~skip time~
Szliśmy już przynajmniej z dwie godziny i chociaż zbliżało się ku wieczorowi, to słońce nie przestało piec choćby na minutę. Nie mogliśmy się nigdzie przeteleportować, ponieważ nie mieliśmy takiej mocy. Przynajmniej narazie. Ja jeszcze nie odkryłam swojej, a brunet, jak się kiedyś okazało, po śmierci został wampirem.
Oczywiście mieliśmy ze sobą telefony, ale przed wysłaniem nas na to odludzie nasz szef powiedział, żebyśmy nie dzwonili po transport i poprostu nas tu przeteleportował.
- Mamy jeszcze wodę? - spytałam, gdy czułam nie tylko suszenie, ale i dość mocne pieczenie w gardle.
Gdy to pytanie padło z moich ust, on od razu zaczął grzebać w swoim plecaku, który zawierał dwie duże butelki wody.
- Niestety nie - odpowiedział.
Popatrzyłam się na niego, prosząc tym samym o wyjaśnienia, ponieważ z tego co mi się zdawało wypiliśmy tylko jedną.
- No bo ja... ten...
- Co, ty?
- Chciałem się napić i wtedy mi upadła... i się wylało - wydusił, a ja mogłabym przysiąść, że gdyby mój wzrok zabijał, on leżałby już martwy na suchym piasku.
- Ty... ty... ty chuju jebany! - syknęłam i ostatkiem sił walnęłam go w głowę.
- Kurwa! Za co to? - krzyknął i już miałam mu odpowiedzieć, ale wtedy wydarzyło się coś, przez co musiałam stanąć w miejscu aby się nie wyjebać.
Mianowicie Krystian unosił się kilka centymetrów nad ziemią i chyba nawet tego nie zobaczył.
- Co się lampisz?
- Od kiedy ty... latasz.
- Co kurwa? Tobie już doszczętnie coś we łbie się zjebało czy... - nie zdążył dokończyć, ponieważ wzniósł się jeszcze wyżej.
- Wygląda na to, że ktoś tu nauczył się latać. Byłbyś więc tak dobry i wziął mnie ze sobą do miasta?
- Wezmę cię... tylko mi powiedz kurwa jak na tym panować... aaaaa kurwa! - poleciał głową w dół i zatrzymał się tylko kilka centymetrów nad ziemią.
- W takim razie może spróbuj pomyśleć, że chcesz lecieć w konkretne miejsce? Nie wiem.
***
Wylądowaliśmy niedaleko naszej bazy. Gdy tylko Krystian stanął na nogach, ja od razu z niego zeskoczyłam. Podczas lotu, który udało mu się opanować w dziesięć minut, trzymał mnie w pozycji tak zwanej "Panny Młodej" i choć niezbyt mi się to podobało, to ta pozycja była najbezpieczniejszą jak narazie.
Stanęliśmy przed wielkimi, mosiężnymi drzwiami, a ja wpisałam kod wstępu. Gdy zatwierdziłam, urządzenie zapiszczało, a drzwi się otworzyły. Szybko weszliśmy do środka i dorwaliśmy się do butelek czystej wody, które były pozostawione po prawej stronie.
- No proszę, proszę. Kogoż tu mamy.
- Witaj szefie - powiedziałam, gdy tylko oderwałam się od gwinta butelki aby zaczerpnąć powietrza.
- Misja wykonana - wyszeptał Krystek i znów złączył usta z wodą.
- To się cieszę. Widziałem, że nauczyłeś się latać.
- Yhym - odpowiedział wciąż sącząc płyn już z drugiej butelki.
- Teraz macie czas na odpoczynek, ale jutro następna misja. Tym razem tylko dla Y/N - powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia.
- Jak tylko dla mnie?
- Taki jeden śmiałek szykuje napad na naszą bazę. Chcę abyś go szpiegowała.
- Tak! Kocham szpiegować. Co mam robić? - spytałam podekscytowana.
- Teraz pójdziesz spać, a jutro wyruszysz w odwiedziny do naszych kochanych Vees i zapytasz o jakąś pracę. Najlepiej jak najbliżej Voxa, ponieważ to on jest naszym celem.
- Coo?! Będę mieszkać z Vees?
- Jeśli oczywiście dadzą ci jakiś pokój. Jeśli nie, zostaniesz tutaj i będziemy cię podwozić.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia i ruszyłam z brunetem w stronę naszych pokoi.
- A! I jeszcze jedno Y/N.
Nakazałam Krystianowi iść do pokoju, a ja zwróciłam się w stronę szefa.
- Tak?
- Nie używaj tam żadnej broni. Masz nie zostać przyłapana. Nie wiadomo na ile tam będziesz musiała zostać. Jasne?
- Tak szefie - odpowiedziałam i poszłam szykować się do spania.
-------------------------------
Po co ja to pisałam? Nie wiem. Po prostu wpadłam na pomysł, który chciałam zrealizować.Mam nadzieję, że wstępny rozdział się podoba.
CZYTASZ
𝑆𝑧𝑝𝑖𝑒𝑔 - 𝑉𝑜𝑥 𝑥 𝑟𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟
RomanceZmarłaś poszczelona w głowę na specjalnej misji. Miałaś zabić człowieka, który prowadził nielegalny handel ludźmi, lecz zamiast świętować wygraną z innymi, trafiłaś do piekła. Oczywiście nie chciałaś zrezygnować ze swojej pracy nawet po śmierci, wię...