- Musisz go uwieść... poderwać czy jakoś tak - wypalił, a ja rozchyliłam na to lekko usta i otworzyłam szerzej oczy.
- C-co? Czy ciebie już totalnie pojebało? - spytałam z niedowierzaniem.
- Nieee. Po prostu... nie ma lepszego sposobu na zdobycie tej karty wstępu. No chyba że jednak jakiś znajdziesz.
- To ja już wolę znaleźć ten inny sposób. A teraz muszę kończyć. Pa - powiedziałam rozłączając się zanim Krystek zdążył jeszcze coś dodać.
Zrezygnowana schowałam telefon z powrotem do kieszeni i weszłam przez drzwi do holu.
Skierowałam się w stronę pokoi. Musiałam sobie ułożyć plan, jak wejść do sypialni Voxa i podkraść mu kartę, a następnie odłożyć ją z powrotem na miejsce.
Otworzyłam drzwi, które zamknęłam przed wyjściem na klucz, a następnie weszłam do pokoju zostawiając siatki z nowymi ubraniami obok starej szafy.
Na pewno nie będę go uwodzić - myślałam.
Zakluczyłam drzwi, a następnie wyjęłam z torby nowo kupioną piżamę, która składała się z czarnych spodenek i tego samego koloru bluzki na ramiączkach. Miałam ją już ubierać, bo nie miałam nic do roboty, ale się myliłam. Po chwili dostałam wiadomość na telefon służbowy. Podniosłam telefon, który leżał na jednej z kilku półek nad łóżkiem i zaczęłam czytać.
Idź do pokoju Voxa, bo cię potrzebuje kochana. I nie zapomnij się przebrać.
~Valentino
- Dobra... przynajmniej dostanę za to jakaś kasę - powiedziałam do siebie, lecz po chwili przypomniałam sobie, że Val nie powiedział mi ile będę zarabiać.
Wygląda na to, że później będę jeszcze musiała go znaleźć.
Ubrałam się w strój pokojówki i wyszłam z pomieszczenia. Na szczęście pokój Voxa znajdował się na tym samym korytarzu, tylko w prawym skrzydle, więc nie musiałam iść nigdzie daleko.
Gdy byłam już blisko jego pokoju, nagle kątem oka zobaczyłam jak jakaś niebieska linia światła pojawiła się w kamerze na pobliskiej ścianie. Odwróciłam głowę aby się bliżej przyjrzeć, lecz dziwne zjawisko od razu zniknęło. Ruszyłam więc przed siebie, ale gdy tylko postawiłam krok uderzyłam o coś, a raczej o kogoś.
- Vox? - spytałam niedowierzając.
Jak on mógł stanąć przede mną nie zwracając na siebie mojej uwagi? Jestem szpiegiem i nawet jakby się skradał to bym go sylasza, a on sobie stoi przedemną wyluzowany. Chyba zaczynam tu powoli wariować, a jestem dopiero pierwszy dzień. Jak ja tu przeżyje jeszcze kilka miesięcy?
- Zapewne Valentino napisał ci, że masz do mnie przyjść, nie mylę się? - zapytał mnie po krótkiej ciszy.
- Tak, napisał. A o co chodzi?
- To wspaniale. Chociaż raz się do czegoś przydał, a nie tylko do seksu - powiedział i złapał mnie za nadgarstek ciągnąc tym samym do jednych z trzech drzwi.
- Czekaj... co? - dopiero po chwili załapałam to, co Vox powiedział o Valentino.
- Nic. Po prostu stwierdziłem, że nawet jeśli Val jest dobry w łóżku, to i tak do niczego więcej się nie nadaje - stwierdził mówiąc to na totalnym wyjebaniu, tak jakby to była codzienność.
- Czyli jesteś gejem? - zapytałam, gdy weszliśmy do jego pokoju, a on zamknął drzwi.
Skoro jest gejem, to pomysł Krystka, czy tam mojego szefa na pewno nie wypali.
- Co? Nie. Znaczy... nie ważne - plątał się w słowach, a ja się z niego śmiałam w głębi duszy.
- Dobra... pościel łóżko i se możesz iść - dodał, gdy zobaczył, że się na niego patrzę.
Mam pościelić mu kurwa łóżko... nie żebym tego nie robiła, ale tutaj muszę to zrobić idealnie jeśli chcę tu zostać na dłużej, a nie tak jak u siebie czyli byle jak - myślałam powoli kierując się w stronę łóżka.
Zaczęłam więc wykonywać swoją pracę. Na pewno trochę poszperam czy nie ma gdzieś tutaj jakiś papierów informujących o tym napadzie. Vox usiadł przy biurku i zaczął przeglądać kamery w mieście. Po chwili zauważyłam, że koło niego leżał talerz z pączkami z cukrem pudrem. Od razu wpadłam na pomysł, który oczywiście był głupi ale mógł się sprawdzić.
Odczekałam chwilę, a gdy upewniłam się, że telewizor mnie nie będzie widział i że jest tak zajęty, że nic nie usłyszy, podeszłam trochę do jego biurka, które stało przy łóżku. Na szczęście był do mnie odwrócony tyłem. Wyciągnęłam z rękawa specjalne urządzenie, które dzisiaj kupiłam. Wcisnęłam przycisk przez co malutki sprzęt rozłożył cienką rurkę, która była zakończona ostrym szpicem. Zaczęłam ją przysuwać powoli do jednego pączka, ale wtedy niespodziewanie zadzwonił ekran Voxa. Szybko odskoczyłam i zaczęłam układać poduszki tak, jakby nic się nie stało.
Telewizor przerzucił przychodzące połączenie z ekranu na pulpit jednego z wielu komputerów. Gdy jednak to zrobił ujrzałam tą samą linię światła, co w kamerze.
To dlatego stał przedemną. Przeteleportował się... no tak. Przecież mi to już dzisiaj mówił jak do mnie przyszedł aby poinformować mnie o między innymi kamerze na ścianie - ochrzaniłam się w myślach.
- Tak Velvette? O co chodzi?
- Musisz tu przyjść! Natychmiast. Twoje ruchadełko rozpierdala mi... - powiedziała dziewczyna, ale przerwał jej głośny dźwięk walnięcia czymś w ścianę.
- Rozpierdala mi biuro - dokończyła po chwili.
Z tego co mogłam zauważyć, to przez to, że w pokoju Voxa było ciemno, to Vel mnie nie zobaczyła. Chłopak natomiast siedział do mnie tyłem, więc to była idealna okazja.
Wyjęłam z powrotem szpikulec i ostrożnie przysunęłam go do talerza po czym powoli nabiłam pączka. Był to ostatni z trzech, które tu widziałam na początku gdy weszliśmy do pomieszczenia.
Wzięłam jedzenie z narzędzia do ręki, a następnie zaczęłam po cichu go jeść. Muszę przyznać, że był dobry.
W międzyczasie pościeliłam mu łóżko, a on skończył rozmawiać. Gdy tylko się rozłączył obrócił się w moją stronę, popatrzył na skończoną pracę i pokiwał swoim monitorem.
Ciekawe jak wielki ma tam mózg - pomyślałam i uśmiechnęłam się na to lekko pod nosem.
- Możesz iść - powiedział i zrobił coś, o co najbardziej się obawiałam w tym momencie.
Sięgnął ręką w stronę talerza. Już pustego. Odwróciłam się szybko i wyszłam z pokoju. Przy zamykaniu drzwi usłyszałam wkurzonego Voxa.
- Kurwa... co jest? Gdzie mój pączek - krzyknął zdezorientowany, a ja szybko ruszyłam w głąb korytarza z uśmiechem na twarzy.
Musiałam jeszcze załatwić jedną sprawę z Valem. Przecież nie będę tego robiła za darmo, a zarobek by mi się przydał nawet, jeśli jestem na jakiejś misji.
Szłam w stronę studia Velvette, ponieważ jak wynikało z rozmowy, to właśnie tam był.
Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Kilka sekund później otworzyła mi niska dziewczyna i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Czego? - palnęła.
- Jest tu może Valentino?
- Nie ma. Szukaj go w jego studiu teraz. Zapewne się odstresowywuje.
- A co się stało? - spytałam. Chciałam wyciągnąć trochę informacji, bo mogą się przydać.
- Taki jeden Angel Dust go wkurwił - powiedziała i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
Angel... Dust?! On tu pracuje? Muszę się z nim zobaczyć. Przecież kurwa tak dawno nie gadaliśmy - myślałam przypominając sobie zarazem mojego dawnego przyjaciela.
***
Stanęłam przed dwuskrzydłowymi drzwiami od biura Vala i chciałam zapukać, ale wtedy ktoś chwycił mnie mocno za nadgarstek.
CZYTASZ
𝑆𝑧𝑝𝑖𝑒𝑔 - 𝑉𝑜𝑥 𝑥 𝑟𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟
RomanceZmarłaś poszczelona w głowę na specjalnej misji. Miałaś zabić człowieka, który prowadził nielegalny handel ludźmi, lecz zamiast świętować wygraną z innymi, trafiłaś do piekła. Oczywiście nie chciałaś zrezygnować ze swojej pracy nawet po śmierci, wię...