𝑃𝑜𝑘𝑜𝑗ó𝑤𝑘𝑎

74 11 5
                                    

Wyłączyłam budzik w telefonie i powoli zwlekłam się z łóżka. Była szósta nad ranem i nawet świadomość tak ważnej, dzisiejszej misji, nie mogła mnie do końca rozbudzić.

Zerknęłam do swojej szafy i zaczęłam grzebać za odpowiednim strojem na dzisiaj. Nie mógł się zbytnio wyróżniać od normalnych ubrań demonów. Po niecałych pięciu minutach intensywnego szukania, ubrałam zwykły czarny top i tego samego koloru szerokie spodnie z dziurami.

Weszłam do kuchni i zaczęłam szykować sobie śniadanie. Muszę przyznać, że nie chciało mi się robić czegoś wyśmienitnego i postawiłam na zwykłą kromkę z masłem i szynką.

Ciekawe skąd oni biorą to całe jedzenie w piekle - myślałam i w tym samym czasie żułam kawałek skórki.

Zazwyczaj śniadania jem sama, ponieważ często muszę wstawać dość wcześnie na poranne misje. Tym razem jednak usłyszałam ciche kroki, a po chwili świst powietrza. Wyciągnęłam szybko rękę do tyłu nawet nie odwracając głowy i złapałam owy przedmiot. Była to mała buteleczka z gazem pieprzowym. Po jej ujrzeniu odwróciłam się w stronę mojego cichego napastnika.

- Co ty robisz Krystek? Chciałeś mnie tym zajebać? - zapytałam trzymając butelkę pomiędzy kciukiem, a wskazującym palcem.

- Oj uwierz, że chętnie bym to zrobił ale gdyby szef się o tym dowiedział, to było by po mnie. Żartuję, a tak na serio, to gaz może ci się przydać podczas twojej misji. Jak wogule udało ci się ją złapać w locie i jeszcze do tego nie patrzeć gdzie leci? - nawijał.

- Lata praktyk - odpowiedziałam mu gdy tylko skończyłam jeść kanapkę.

- A teraz wybacz, ale muszę się zbierać do wyjścia - dodałam, gdy spojrzałam na zegar - Za kilka minut muszę już być gotowa.

Pożegnałam się z brunetem i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Musiałam jeszcze coś ze sobą wziąść. Przecież nie mam pewności czy mnie nie rozpoznają, skoro planują zamach na naszą siedzibę.

Do prawej kieszeni spodni schowałam gaz pieprzowy, a do lewej mały scyzoryk. Wzięłam do ręki pistolet. Jego chłód odbił mi się na ręce, a ja czułam, że powinnam dostać jakaś fajniejszą misję, niż tylko szpiegowanie. Ale było już za późno na zmianę, więc schowałam broń do przyszywanej kieszeni wewnątrz spodni.

***

Jechaliśmy ulicami piekła. Kierowca miał mnie wysadzić za jakimiś budynkami niedaleko miejsca w którym mieszkają owi Vees. Gdyby stanął taką limuzyną przed wejściem, to od razu wiedzieli by, że coś jest nie tak, a tego chcieliśmy uniknąć za wszelką cenę.

- Tutaj - powiedział demon gdy zaparkowaliśmy w jakiejś pobocznej alejce. a ja od razu wysiadłam.

- Napisz mi potem wiadomość. Jakby co, to ja tu czekam. Na twój sygnał odjadę - dodał po chwili.

- Okej - odpowiedziałam mu i zaczęłam iść w stronę głównej drogi.

Zanim jednak weszłam na chodnik, rozejrzałam się czy gdzieś w pobliżu nie szwęda się jakiś członek Vees. Wczoraj przed spaniem szef wysłał mi ich zdjęcia, a ja je dokładnie przestudiowałam. Muszę przyznać, że ten cały Vox, to nawet przystojny jest.

- Skup się Y/N kurwa - powiedziałam cicho do siebie, gdy przyłapałam się na myśleniu o overlordzie.

Gdy stwierdziłam, że jest czysto, a w pobliżu nie ma żadnego demona, wyszłam z ukrycia i jakby nigdy nic skierowałam się w stronę wieży. Przyznam, że budynek naprawdę zawsze mnie zadziwiał wielkością i nowoczesnością, ponieważ zdarzało mi się kilka razy koło niego przejechać, gdy miałam jakaś misję do wykonania. Nigdy jednak nie dane było mi wejść do środka, więc poczułam się trochę podniecona myślą, że zrobię to już za niedługo.

Stanęłam przed wielkimi drzwiami. Nie wiedziałam, czy mam wejść, czy może jednak najpierw zapukać. Po namyśle wybrałam pierwszą opcję. Najwyżej mnie wyjebią za drzw. Weszłam do środka i moim oczom ukazał się wielki hol. Wszędzie chodziło mnóstwo demonów, a między kręciło się tu dużo reporterów z kamerami i mikrofonami. Nie wiedziałam, gdzie mam iść, więc poprostu szłam przed siebie rozglądając się w międzyczasie za kimś z tej naszej świętej trójki.

Gdy myślałam, że nie uda mi się nikogo znaleźć, nagle zauważyłam drzwi z napisem "Szukamy pracownika. Zainteresowany? Wchodź." 
Nie zastanawiając się wiele zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam pozwolenie, weszłam. Wtedy go ujrzałam. Valentino. Siedział przy biurku i palił swoje cygaro. Gestem ręki wskazał mi krzesło na przeciwko niego. Usiadłam.

- Witaj kochana. Co cię do mnie sprowadza?

- Szukam pracy - powiedziałam, a mężczyzna pokiwał głową.

- W takim razie mamy dwa stanowiska wolne. Albo będziesz pracować dla mnie jako dziwka, co by mnie ucieszyło, albo jako pokojówka dla Voxa.

- To ja może wezmę pokojówkę - stwierdziłam.

- Na pewno? Wiesz... z tego co widzę, to praca dziwki była by dla ciebie bardziej opłacalna. Idealna figura, kształt twarzy. Dużo byś zarobiła - próbował mnie namówić, a ja ledwo się powstrzymałam od powiedzenia czegoś, czego bym żałowała.

- Dzięki za informację, ale jednak zostaję przy pokojówce.

- Ehh... takie marnotractwo, tak pięknego ciała. Jak tam sobie chcesz. Powiem ci tylko tyle. Poprzednia pokojówka została zwolniona za to, że pościel była zmięta.

- To kiedy zaczynam? I czy będę miała tu swój własny pokój? - zapytałam.

- Będziesz miała swój pokój w strefie dla pracowników. Jak ktoś cię wyrucha, to nie miej do nas pretensji. Zaczynasz dziś. Posiłki będziesz jeść w kuchni też dla pracowników. I ważne! Jak cię polubimy, to w sumie może będziesz mogła zostać kolejną członkinią Vees. Widzę w tobie potencjał. To tyle. Tu masz klucz. Wyjeżdżasz windą na ostatnie piętro. Lewe skrzydło. W prawym skrzydle są nasze pokoje. Potem do ciebie podejdę i przedstawię cię Voxowi. Podaj jeszcze swoje imię i nazwisko - nawijał.

Wzięłam od niego klucz, podałam wszystkie potrzebne informacje, a następnie wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w wyznaczone miejsce.

Wysiadłam z windy i rozejrzałam się. Tak jak mówił Val, po prawej było tylko kilka pokoi, natomiast po lewej kilkadziesiąt.
Okazało się, że drzwi do mojego pokoju są pierwsze od strony windy.

Przynajmniej nie będę musiała daleko chodzić, gdy będę zmęczona - pomyślałam i przekręciłam klucz.

Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się... rozpadający się pokój z jednym marnym łóżkiem, szafą, kilkoma mniejszymi szafkami i półkami.

Zamknęłam drzwi, które lekko trzasnęły, a ze ściany zleciał obrazek. Popatrzyłam się na to tylko zrezygnowanym wzrokiem i zerknęłam do szafy. Były tam pomieszane ubrania kobiece i męskie. Na jednym wieszaku zauważyłam strój pokojówki.

- Pokojówka... na pewno lepsza praca od jakiejś jebanej dziwki - powiedziałam do siebie.

Napisałam wiadomość do mojego kierowcy, aby już jechał i przekazał mojemu szefowi, że wszystko idzie jak narazie zgodnie z planem.

Chciałam się położyć, ale zanim to zrobiłam sprawdziłam dokładnie pościel. Na szczęście nie było w niej żadnych robali, więc chociaż to było plusem w tym pokoju, bo tamtych ubrań z szafy, to ja na pewno nie założę.

Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, więc pozwoliłam na wejście. Myślałam, że to zapewne Valentino. Jak ja się myliłam...

-------------------------------
Oto i kolejny rozdział.

Jak myślicie, kto wbił Y/N do pokoju?

𝑆𝑧𝑝𝑖𝑒𝑔 - 𝑉𝑜𝑥 𝑥 𝑟𝑒𝑎𝑑𝑒𝑟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz