Rozdział 1

4 0 0
                                    

Ten dzień zaplanowałam nie co luźniejszy. Siedziałam i czytałam książkę popijając mrożóną kawą u siebie w pokoju. Cisza i spokój. Wszystko czego potrzebowałam teraz. -Naomi! Naszykuj sobie rzeczy jakie zabierasz na wyjazd. - poprosiła mama. - W końcu już za sześć dni wyjazd!                                                                                                                                                                          
Miałam jechać do kuzynek dwa dni po swoich urodzinach które obchodziłam 3 lipca. A dziś już 1 lipca! Zawsze robiłam kalendarz do odliczania do urodzin. Miałam tylko, albo aż trzy kuzynki. Scarlett, Chloe i Alice. Podczas szykowania rzeczy zadzwoniła do mnie Felicity.

-No w końcu odebrałaś!- wykrzyknęła do słuchawki Felicity do takiego stopnia, że musiałam odsunąć telefon od ucha.                                                                                                                  -Strasznie przepraszam, pakuję się na wyjazd do kuzynek, jesteś zła?- wytłumaczyłam.
-Czyś ty się z małpą na rozumy zamieniła? Czemu mam być zła za to że nie miałaś czasu...- zaśmiała się Felicity.-A tak przechodząc do rzeczy, to muszę ci coś powiedzieć.                                      -Mam się bać?-zapytałam z przerażeniem.
-No coś ty.-odpowiedziała prześmiewczo Felicity.-Po prostu umówiłam się z tym Nathaniel'em Davisem co kiedyś z nim byłam. Pamiętasz?
-Z tym świrem który jeszcze dwa miesiące temu zwyzywał cię od atencjuszki bo powiedziałaś mu że jest ci przykro bo woli szwędać się po mieście w nocy zamiast z tobą siedzieć? Pamiętasz jak się czułaś po urwaniu kontaktu z nim?- Odd razu wybuchłam z nerwów.
-Może i tak było, ale wytłumaczyliśmy sobie wszystko i mu wybaczyłam. Każdy zasługuje na drugą szansę Naomi.-oznajmiła Felicity. -A pamiętasz gdy poszedł ze mną na Barbie do kina w dzień premiery? Albo jak zaproponował mi mecz FC Barcelony z Realem Madryt, i zebrał specjalnie dla mnie autografy piłkarzy o jakich nie miałam pojęcia?                                                    -Wiesz że go nie lubię, no ale jeśli tak nalegasz to okej, rób wszystko abyś była po prostu szczęśliwa Fel.-rzekłam. Nagle u Felicity rozległ się hałas, i jedyne co z tego zrozumiałam to że ktoś wołał Felicity mówiąc jej imię. Przyjaciółka nagle bez słowa się rozłączyła.   
I przez ostatnie godziny nie było z nią kontaktu.

                                                                                                                         ***

Zerkałam co jakiś czas na telefon sprawdzając czy Felicity nie dała o sobie znać, podczas gier planszowych u Steve. Często grupką robiliśmy sobie takie dni gier planszowych i graliśmy w warcaby, chińczyka, scrabble i inne gry. W tym dniu spotkaliśmy się u Dustin'a ponieważ jego rodzice wyjechali z domu, i był w nim sam. Jednak byli wszyscy, wszyscy oprócz Felicity. Mało kto zastanawiał się, czemu dzisiaj nie ma Felicity. Oprócz Olivier'a. Którego dosyć że również ciekawił się gdzie Felicity, to jeszcze bardziej analizował po co co chwile badam wzrokiem telefon. W końcu gdy stwierdził że wyglądam jakbym czekała co najmniej na wiadomość zmieniającą jej życie o sto jeden procent postanowił zainteresować się i mnie spytać. 
-Naomi, co się dzieje?-zapytał Olivier. Przez co wzrok wszystkich innych padł na mnie.              -Nic, co by się miało dziać?-odpowiedziałam kłamiąc.
Ich wzrok dalej znajdywał się na mnie.  
-Widać to, chodzi o Felicity?-dołączył się Steve. Oni nadal czekali.                                                        -Tak, dzisiaj z nią gadałam, gdy chciałam coś jej opowiedzieć, nagle za jej słuchawką rozległ się krzyk, a jedyne co z niego zrozumiałam to jak ktoś wykrzyknął jej imię, potem się rozłączyła. Pisałam do niej żeby dała o sobie znać bo się martwię. Ale nic. Nie odpowiedziała do tej pory a ja nadal czekam.-wygadałam się przyjaciołom i poczułam ulgę, że mogłam komuś o tym opowiedzieć.      
-Nie przejmuj się Naomi! Pamiętaj że zawsze masz nas! I nie zamartwiaj się na przód, na pewno wszystko u niej spoko, ale nie może odpisywać czy coś.-ze współczuciem odpowiedziała Nel klepiąc mnie po barku. Olivier patrzył na mnie wzrokiem, jakby wiedział że ukrywam coś przed nimi, ale nie ciągnął mnie za język, wiedząc że i tak miałam słabe samopoczucie.

Don't forget meWhere stories live. Discover now