Rozdział 2

3 0 0
                                    

Razem z całą ekipą przyjaciół umówiliśmy się dzisiaj na plaży z okazji urodzin które obchodzę 3 lipca. Zawsze co roku na swoje urodziny mam takie założenie, żeby najpierw spędzę je z przyjaciółmi a potem z rodziną. Nastawiłam się że przyjdę jako ostatnia i zrobią mi super niespodziankę coś typu „wszystkiego najlepszego Naomi!" i wyskoczą z jakiś kryjówek a ja im odpowie „super niespodzianka, wogóle się nie spodziewałam że tak zrobicie!". Gdy jednak przyszłam, miałam rzeczywiście być ostatnia, ale nie było kogoś. Nie było tam Felicity. Mojej najlepszej przyjaciółki. Po naszej ostatniej rozmowie - zero kontaktu. Potraktowałam to jako brak czasu.Ten fakt odrazu mnie zszkokował, ale olewając to poszłam przywitać się ze wszystkimi. Jednak chwilę później przyszedł ktoś jeszcze. Felicity. Ale nie sama. Z tym powalonym Nathaniel'em Davisem. Spodziewałam się wszystkiego po niej, ale nie tego.
-Hejka wszystkim! Powitajcie wszystkim nową osobę w naszej ekipie! Oto Nathaniel. Nathaniel Davis.- oznajmiła Felicity rozłączając ich splecione palce w uścisku takim jakby byli małżeństwem conajmniej 30 lat. Chciało mi się płakać. Po prostu siedzieć i wyć, krzyczeć, beczeć, ryczeć. Moja najlepsza przyjaciółka zapomniała najwidoczniej o moich czternastych urodzinach. Zamiast mnie wybrała jakiegoś praktycznie obcego faceta zamiast przyjaciółkę która znała sześć lat. Widocznie te sześć lat to za mało, by zbudować zaufanie i więź.
-Hejka! Ja jestem Nel. Miło cię poznać Nathaniel.-wesoło odpowiedziała Nel podając mu rękę. A wszyscy patrzyli na tą dwójkę, Felicity i Nathaniel'a jak zamurowani. Strasznie denerwowało w Nel to, że była czasem aż za bardzo otwarta na nowe znajomości. Miłe powitanie czy wszystkich innych byłych chłopaków Felicity. Była trochę ślepa w znajomościach. Ale i tak bardzo ją lubię.
-Niech stąd spieprza. - zaczął Steve.- Dogadujemy się świetnie w szóstkę. Nie rozumiem po co jakiś zbędny kolega w naszej grupie.
-Kim dla siebie jesteście?-zapytał Olivier od razu po tym jak skończył Steve.
-A jak myślisz?-odezwał się po raz pierwszy w tym spotkaniu Nathaniel.
-Nie wiem, wyglądacie na dwóch głupków chodzących za rączkę jak mama z córką.- odpowiedział Olivier na bardzo łatwe dla niego pytanie, zadane przez Nathaniel'a.
-A tak właściwie czemu tu jesteśmy? Chcieliśmy iść na randkę.- spytała Felicity.
-Ty jesteś poważna? Przychodzisz tu jakbyś była pijana, stoisz tu i przedstawiasz nam jakiegoś obsranego Davisa i zapominasz czemu tu jesteś? Serio? Serio Felicity? Spodziewałam się po tobie wszystkiego, ale nie aż takiej głupoty.- zaczęłam ze łzami w oczach.- Jesteś walnięta tak samo jak ten twój Nathaniel wiesz? Mówiłaś że to ja wymieniłam się z małpą na rozumy ale najwidoczniej mówiłaś o sobie. Jak to zawsze nazywałaś, mam swój „wyjątkowy dzień" bo jakbyś orientowała się w czymś innym niż w twoim kochanku, to mam dziś urodziny idiotko. Co roku byłaś pierwsza na miejscu niespodzianki, a teraz? Przychodzisz z jakimś random zapleciona za rączkę i udajesz że nie wiesz po co tu jesteś bo randeczka pod niebem z gwiazdami czeka, i dajesz mu teraz setną szansę, nie słuchając mnie że na ciebie nie zasługuje. Ogarnij się Felicity, bo ja nie zamierzam mieć tak porąbanej przyjaciółki.- skończyłam po paru minutach swojej wypowiedzi. Felicity patrzyła na mnie ze zdziwieniem że wyplułam jej to wszystko w twarz. Nagle poczułam ciepłe ciało przytulające się do mnie. Był to Olivier. Po chwili przyłączyła się również Nel, a Dustin i Steve dalej wykłócali się z dwójką zdrajców. Gdy Felicity otworzyła usta aby powiedzieć coś do mnie i podeszła jeden krok w przód, Olivier odrazu zareagował.
-Przymknij się Felicity. Nikt nie ma czasu i chęci słuchać twoich beznadziejnych wypowiedzi. Właśnie pokazałaś twoją całą ufność. Teraz idźcie na randeczkę na którą tak czekacie. Miłej zabawy!- zawołał Olivier.
To były najgorsze urodziny mojego życia.

Don't forget meWhere stories live. Discover now