Tatusiek | Evan Rosier

12 1 0
                                    

- Różyczko moja, wstawaj, już dochodzi siódma - obudził mnie zaspany głos Jamesa - Po naszym nocnym wysiłku też chętnie pospałbym dłużej, ale gdyby Syriusz zorientował się, że nie ma mnie na śniadaniu mógłby tutaj wparować, a to nie byłoby przyjemne dla nas obu.

- Kurwa, nie mogę się ruszyć - syknąłem próbując wstać, żeby zebrać swoje rzeczy i skierować się do swojego pokoju, który dzieliłem z moimi przyjaciółmi. Przez krótki czas obserwowałem uśmiech Pottera, po czym zebrałem się do wyjścia.

James za swoje wybitne osiągniecia w siatkówce, jako kapitan naszej szkolnej drużyny dostał swój własny pokój. Odkąd tam się przeniósł często wykorzystywaliśmy go w wielu przyjemnych celach, ciesząc się, że nareszcie możemy spędzać razem całe noce, nie kryjąc się przed współlokatorami. Nigdy się nie kochaliśmy, nigdy nawet przez nasze głowy nie przyszła myśl o związku. Nasza przygoda zaczęła się na jednej z imprez rozpoczynających rok szkolny w pierwszej klasie. Pod wpływem alkoholu i narkotyków dobrze spędziliśmy razem czas i zaczęliśmy robić to częściej. Z czasem stał się dla mnie przyjacielem. Nie takim jak Regulus czy Rabastan, Jemu mogłem powiedzieć wszystko, bez obawy, że moje problemy ujrzą światło dzienne.

Wchodząc do przejścia, o którym wiedziało niewiele osób poczułem wibracje w kieszeni. Rabastan Lestrange próbował skontaktować się ze mną wysyłając mi o wiele za dużo wiadomości. Jako jedyny wiedział o mojej skomplikowanej relacji z Potterem. Chociaż początkowo tego nie pochwalał, przekonał się, gdy wytłumaczyłem mu, że nikt nikogo nie wykorzystuje, bo nie robimy tego z miłości.

Żabastan: Rosier to nie jest śmieszne, wracaj tutaj.

Żabastan: Przysięgam Ci, że ostatni raz kryje twój tłusty zad. Powiedziałem chłopakom, że byłeś u Rosanny, ale trochę się zmieszali, gdy przeszła koło nas z przyjaciółkami.

Musiałem szybko wymyślić jakąś wymówkę, bo pomimo tego, że moja siostra zawsze mnie kryła to raczej trudno będzie wytłumaczyć co robiłem przez godzinę, gdy Rosa była już na nogach i zmierzała prawdopodobnie na śniadanie. Powiem im po prostu, że poszedłem jeszcze zapalić na taras znajdujący się na najwyższym piętrze naszego akademika.

Kiedy wreszcie dotarłem do pokoju liczyłem, że szybko przemknę do łazienki, żeby zmyć z siebie zapach seksu z Jamesem. Pewnie gdyby Rabastan do mnie nie napisał zdążyłbym ogarnąć się u niego. Niestety trafiłem na moment w którym wszyscy lokatorzy siedzieli na kanapie w naszej części wspólnej. Przeklinałem siebie już w myślach, rozważając skutki możliwego zostania dłużej u Pottera, kiedy z moich przemyśleń wyrwał mnie Regulus.

- Co tam Rosier, od kochanka wracasz? - zaśmiał się Black i skanował wzrokiem moje ciało uśmiechając się.

- Powiedziałeś im?! - zwróciłem się do Lestrange'a, gdy spotkałem się ze zdezorientowanym wzrokiem Blacka.

- O kurwa, serio? Ja tylko sobie zażartowałem, widząc w jakim stanie wracasz.

- Ja pierdolę, ja pierdolę, ja pierdolę - powtarzałem jak mantrę. Mogę się jeszcze zajebać?

Jedynie Barty wydawał się niezbyt zainteresowany rozgrywającą się przed nim sceną. Podziwiałem jego wewnętrzny spokój. Pomimo tego, że przyglądałem mu się przez dłuższą chwilę on wciąż wydawał się tym niewzruszony. Po raz pierwszy zobaczyłem jak dobrze układają się jego włosy.

Niecałą godzinę później, naszykowani ruszyliśmy na śniadanie. Za równy tydzień 3A organizowała imprezę z okazji Halloween. To właśnie o niej rozmawiali teraz moi przyjaciele. Dawno temu na żadnej nas nie było, więc fajnie byłoby na tą właśnie pójść.

- Podobno jest wstęp ograniczony, tylko klasy trzecie - powiedział Barty, któremu też zależało, żeby się tam znaleźć - Reg, może zagadasz do brata czy nas nie wkręci.

- Marne szanse, ostatnio znów pokłóciliśmy się przez sytuację w domu - słynni Blackowie nie zawodzili...

- Ja mogę nas wkręcić - powiedziałem odrywając się od mojej kanapki.

- Ty?! Jak zamierzasz to zrobić - zaśmiał się Reg.

- Ma się swoje sposoby - wyszeptałem do niego, po czym puściłem mu oczko.

Od razu postanowiłem wypełnić swoją misję. Dokończyłem swoje niezbyt pożywne śniadanie, po czym wyjąłem mój telefon, aby napisać do Jamesa o wejściówki na imprezę w pomieszczeniu poświęconym drużynie siatkówki. Wiedziałem, że wkręcenie się tam nie byłoby dla mnie problemem, ale fajnie byłoby też pobawić się z przyjaciółmi.

Różyczka: Jest jakaś szansa na wkręcenie czwórki drugoklasistów na waszą imprezę? Nikomu nie powiemy od kogo mamy wejściówki a ja ci to skutecznie wynagrodzę 🤤

Tatusiek: Muszę to przemyśleć, chyba będziesz musiał na to zasłużyć

Obserwowałem moich przyjaciół wstających od stołu, więc wstałem razem z nimi, aby udać się na zajęcia z rozszerzonej chemii. W końcu chemia z rana jak śmietana. Szczerze nienawidziłem tego przedmiotu. Nie wiem nawet co robię na rozszerzonej chemii, nawet nie wiem czy zdaję a dopiero zaczął się semestr.

- Ej Rosier, jesteś pewny, że załatwisz nam wejściówki na tą imprezę? - zapytał Lestrange. Oj, będzie to dla mnie sama przyjemność.

- A właśnie, zapomniałem powiedzieć, mamy załatwione miejsca.

- JUŻ?!

Nie patrzyłem już na moich przyjaciół. No może na jednego, ale przecież Barty od zawsze przyciągał mój wzrok i to przecież zupełnie normalne. Obiektywnie jestem w stanie stwierdzić, że jest przystojny. Obiektywnie jestem w stanie stwierdzić, że ma ładne oczy. Obiektywnie jestem w stanie stwierdzić, że jest piękny. Ale to przecież normalne, prawda?


---------------------------------------

Evan chyba pomylił swoje wybory miłosne...

snapekupszampon

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You're mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz