Pov:Hailie
Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie bo był to mój pierwszy dzień w nowym przedszkolku. Mama przeniosła mnie w tym roku do innego ponieważ w tamtym pobiłam się z moim kolegą. Na swoje usprawiedliwienie powiem że to on zaczął.
Mimo że mam dopiero 4 latka to sama już się ubieram. Wybrałam dzisiaj różową spódniczkę i koszulkę z Skye. Babcia powiedziała że bardzo ładnie wyglądam a ja podziękowałam.
Poprosiłam rano mamę by zrobiła mi warkoczyki z kokardkami oczywiście różowymi bo to mój ulubiony kolor. Tak samo jak pomarańczowy ale różowy na pierwszym miejscu.
Nie wiem o której godzinie mama mnie zaprowadziła ale powiedziała że przyjdzie po mnie o 11:30. W przedszkolu świetnie się bawiłam i poznałam nawet taką fajną dziewczynkę o imieniu Ania.
Kiedy mama mnie odebrała poszliśmy do sklepu i wybrałam sobie Chrupki truskawkowe. W domku zjadłam obiadek a potem mama powiedziała że musi gdzieś jechać z babcią.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam na pożegnanie mamę po czym pobiegłam na kanapę i otworzyłam moje chrupeczki.
Mijało parę godzin a mamy i babci jeszcze nie było. Zrobiło się nawet ciemno a mi zaczęło burczeć w brzuszku. Oglądałam właśnie My little pony i nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Przysunęłam krzesełko z kuchni i stając na nim spojrzałam przez takie małe okienko. Zobaczyłam tam panią policjantkę.
-Halo Hailie jesteś w środku?-zapytała nagle Pani policjant.
-ttak cos sie stało?-zapytałam.
-wpuścisz mnie proszę? Chciałabym z tobą porozmawiać-tak jak poprosiła tak zrobiłam. I po chwili siedziałam z nią na kanapie.Przyniosłam nawet ciasteczka z kuchni żeby poczęstować Panią policjant.
-słuchaj Hailie, twoja mama i babcie wracały z szpitala i niestety miały wypadek samochodowy. Nikt nie przeżył. Ale okazało się że masz pięciu starszych braci i to z nimi będziesz mieszkała. W porządku?
-cyli mama i babcia umalły?-zapytałam już lekko płacząc.
-tak skarbie umarły ale poszły gdzieś gdzie jest łapiemy-teraz się już totalnie rozpłakałam a pani policjant mnie uspokajała.
Kiedy płakałam zasnęłam więc policjantka położyła mnie do łóżeczka. Następnego dnia przyszła inna pani i pomogła mi się spakować. Wszystkie moje rzeczy zmieściły się w moją walizkę z Dinozaurem.
Pani która mi pomagała nie pozwoliła mi się samej ubrać i to ona wybrała mi ubranka przez co się na nią obraziłam. Jak wychodziła z domku to nawet pokazałam jej język.
Do mojego domku znowu przyszedł policjant i powiedział mi że jestem troszkę za mała żeby latać sama przez co przyleci tutaj mój brat żebym leciała z nim.
-twój brat będzie tu za godzinę więc co chciałabyś porobić przez ten czas. Może bajkę chcesz obejrzeć?-zapytał pan policjant.
-a umie pan zlobić jakąś ladną flyzulkę?-zapytałam na co policjant pokiwał głową.
Po około czterdziestu minutkach miałam na głowie dwa koczki i moją ulubioną opaskę założoną na czoło.
Czekaliśmy na mojego braciszka nudząc się na klatce schodowej. W końcu po chyba całej wieczności przyszedł do nas pan który wyglądał bardzo groźnie.
Miał niebieskie oczka które wyglądały jak kostki lodu i brązowe włoski. Trochę się go wystraszyłam i schowałam się za swoją walizką.
-Dzień Dobry Vincencie-hmm to chyba mój najstarszy braciszek, pani policjant wczoraj mówiła coś i jakimś Vinsencie ale ja powiedziałam że będę go nazywać Vini.
-Witaj Larry, gdzie jest Hailie?-usłyszałam swoje imię ale w jego ustach brzmiało bardzo chłodno. Nie chciałam żeby był na mnie zły więc wyszłam zza mojej walizki.
-Tutiaj jeśtem-pokiwałam rączkom nie pewnej mówiąc.
-cześć jestem Vincent. Jestem twoim bratem i tera pojedziemy do nowego domu okej?-pokiwałam głową i pomachałam do policjanta.
-Gdzie masz resztę walizek?-zapytał trochę łagodniejszym głosem niż jak wtedy przy policjancie.
-to jest moja jedyna walizeczka-powiedziałam i zobaczyłam zdziwienie na buzi Vincenta.
-okej, jesteś głodna? Bo mamy trochę czasu przed odlotem.
-będziemy lecieć samolotem?-ucieszyłam się na tą wiadomość bo nigdy nie leciałam.
-tak będziemy lecieć ale proszę odpowiedz mi na pytanie.
-jestem tloszeczkę głodna ale tylko odlobinkę-powiedziałam dalej mając z tyłu głowy że będziemy lecieć samolotem.
-dobrze Hailie powiedz mi proszę czy jesteś tak głodna żeby zjeść np zupę czy tylko tak żeby zjeść jakiegoś batona hm?-zapytał kucając przy mnie.
-chyba tylko na batonika-odpowiedziałam bo chwili namysłu.
-w porządku czyli pojedziemy na lotnisku i tak ci jakiegoś kupię okej?-pokiwałam głową.
Vini zapiął mnie w foteliku i jak się okazało jechałam z przodu. Bardzo fajnie bo nigdy nie jechałam na tym siedzeniu. Na tym zawsze jechała babcia...
W tym momencie przypomniałam sobie o babci i zaczęły płynąć mi łezki. Nie chciałam pokazać tego Viniemu bo jeszcze się trochę go bałam więc odwróciłam się udając że patrzę na drzewka.
Po parunastu minutkach zasnęłam a kiedy się obudziłam siedzieliśmy już na krzesełkach na lotnisku.
€€€
Podoba się wam?
CZYTASZ
Mała Hailie?...-Rodzina monet
Teen FictionMyśleliście kiedyś co by było gdyby Hailie trafiła do braci kiedy była jeszcze malutka? Co by było gdyby od małego ćwiczyła z Dylanem, rysowała z Tony'm i gotowała z Shane'm? A może pomagała Vincentowi w pracy lub chodziła z Will'em na zakupy? Zapr...