6.

4.6K 200 1
                                    

Moją uwagę zwrócił dźwięk, który oznaczał iż ktoś siada obok mnie. Tym ktosiem był Ash. Nic nie mówił, chciał być przy mnie. Łzy płynęły mi z policzków. Nie chciałam litości którą właśnie ukazywał.
-Spieprzaj!- starałam się by mój głos brzmiał ostro, lecz się trochę łamał.- Dowiedziałeś się już o mnie wszystkiego! Zadowolony! Możesz już spadać! Nie potrzebuje litości!- Łzy płynęły już potokiem po mojej twarzy, głos się łamał, ale nadal słychać było wściekłość. Popatrzył na mnie z bezradnością. Byłam zła bardziej na siebie niż na niego, ale nie chciałam jego obecności. Wstałam i poszłam w stronę domu. Chłopak nie szedł za mną. Zwiesił głowę i wyglądał na szczerze smutnego. Nie obchodziło mnie to.
Poszłam do domu. W nim nie było nikogo. Podeszłam do lodówki i zajrzałam do jej wnętrza. Znalazłam tam dwa jajka i usmażyłam je na patelni. Dołożyłam chleb i ruszyłam w stronę salonu. Włączyłam telewizor i zaczęłam jeść. Nienawidzę się tak czuć. Obejrzałam 4 durnawe programy z których nic nie zapamiętałam. Od jakiegoś czasu było ciemno za oknem. Zmęczyłam się tym dniem. Poszłam do łazienki i wypełniłam czynności związane z higieną i ubrana w piżamę z włosami spiętymi w kucyk na czubku głowy weszłam do pokoju. Przejrzałam telefon, który znajdował się na ciemnej szafce nocnej. Po tym jak nie znalazłam w internecie czego ciekawego odłożyłam białe urządzenie na jego poprzednie miejsce. Gdy zamknęłam oczy od razu okazał mi się Ash gdy krzyczy. Ścisnęłam powieki, nie chciałam o tym myśleć. Przypomniał mi się moment w którym powiedziałam mu to czego nie wypowiedziałam przez cały ten czas od kiedy rodzice się rozwiedli. Mam nadzieję, że Ashton nie powie nikomu. Wtedy poczułam taką wielką dziurę w środku klatki piersiowej, po raz kolejny tego dnia miałam poczuć słonawy smak łez spływających z moich policzków. Potem długo jeszcze nie mogłam zasnąć, przed oczami miałam sytuację z przed kilku godzin.
Śnił mi się on. Był ubrany w garnitur. Płakał. Nie wiedziałam o co chodzi, nie mogłam nic powiedzieć. Byłam tylko obserwatorem zajścia. Obok niego stała kobieta w czarnej sukience wyraźnie przybita. Powiedziała coś do niego ale nie usłyszałam, a on tylko odszedł od niej. Przeszedł na drugi koniec pomieszczenia w którym się znajdowali. Był to mały pokoik z szafą, łóżkiem i biurkiem. Widocznie nie umeblowany. Chłopak cały czas szlochając usiadł na łóżku i złapał zdjęcie na którym znajdowała się cała nasza klasa. Przetarł kciukiem moją twarz i znów jękną.
Nie wiedziałam o co chodzi. Nie panowałam nad swoim ruchem po prostu obserwowałam to zajście. Było mi bardzo smutno. Czułam jakby coś nie dawało mi oddychać, jakby wypłacano mi dziurę w brzuchu. Ja do niego coś czułam!! Nagle jego wzrok skierował się w moją stronę. Myślałam, że mnie zobaczy, ale tak się nie stało. Ash wyszedł z pomieszczenia, skierował się w stronę drzwi wyjściowych a za nim jego towarzyszka. Wsiadł na miejsce pasażera i zapiął pasy. Kobieta ruszyła a po chwili znaleźli się przed kościołem. Nie było w nim wielu osób, lecz i tak wszystkich znałam. Zaraz, zaraz. To wszystko była moja rodzina i znajomi. Po środku drogi na ołtarz stała trumna a na niej oprócz kwiatów... Moje zdjęcie!!! Byłam przerażona! To był mój pogrzeb.!

~^*^~~^*^~~^*^~~^*^~~^*^~
Przepraszam że tak długo. Dziękuję za pierwsze gwiazdki i kom.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Od teraz rozdziały nie będą miały tytułów. <3

Kochasz go??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz