39.

1.7K 85 2
                                    

- Hej kotku stęskniłem się na tobą...- usłyszałam za sobą głos Tylera który chwilę później obejmował mnie w pasie.

- A ja za tobą wcale- uśmiechnęłam się do niego na co on tylko przybliżył się do mnie. Wiele dziewczyn dało by wiele by być na moim miejscu a inne uznałyby mnie za puszczalską z powodu naszych relacji. Ani jedne ani drugie nie znają prawdy o mnie. Prawie wszyscy błędnie uważają, że to on ma nade mną kontrolę, że może zrobić wszystko co mu się podoba, ale nie jest tak w tym przypadku. Tutaj ja się bawię nim.

- Nie poszłabyś na imprezę w piątek? Mój kuzyn organizuje 18 i kazał zaprosić kilku naprawdę zajebistych ludzi- kusił mnie z iskierkami w oczach. Uwielbiałam to jego podlizywanie się zawsze gdy coś chciał. 

- W takim razie pamiętaj nie wspominać o tym swoim przyjaciołom- zaśmiałam się. Nigdy nie reagował gdy obrażałam jego bandę. Chyba zdawał sobie sprawę jacy są beznadziejni, ale był z nimi strasznie związany już od podstawówki, poza tym tylko oni z ni wytrzymywali tyle czasu.

- Zaprosiłem tylko Brad'a- szepną mi do ucha udając, że to wielka tajemnica.

- Jego mogę znieść- odpowiedziałam również szeptem z wielkim uśmiechem na twarzy. Akurat przechodziła koło nas nauczycielka, która uważana jest za najgorszą w szkole i nie bez powodu.

- Bardzo proszę! Nie w szkole takie rzeczy, proszę! Kultury trochę, tu chodzą też pierwszaki!- zaczęła marudzić łapiąc ramie Tyler'a i odsuwając go ode mnie. Gdy już tylko spełniła swój nauczycielski przywilej przeszkadzania nam odwróciła się z zamiarem odejścia. Wiedziałam, że jeszcze nas sprawdzi więc zanim to zrobiła wpiłam się w usta zaskoczonego chłopaka.

- Minus piętnaście za nie wykonywanie poleceń nauczyciela i nie przestrzeganie regulaminu- powiedziała srogo. Dla wyjaśnienia w szkole mamy plusowe i minusowe punkty z zachowania na których podstawie wystawia się ocenę i w regulaminie ponoć jest napisane coś o tym żeby się nie przytulać. Gdy tylko to powiedziała oderwałam się od zszokowanego błękitnookiego. 

- Zawiść to jeden z grzechów głównych Proszę Pani- odpowiedziałam z uśmiechem co jeszcze bardziej ją zezłościło. Wszyscy wiedzieli, że nie ma ona męża. Nie chciała już więcej się ze mną kłócić i z zadartą głową ruszyła przed siebie korytarzem. 

- To było genialne- usłyszałam szepty młodszych uczniów na korytarzu. Rozejrzałam się dumna sprawdzając kto to mówi.

- Mają racje. Byłaś genialna- powiedział w miarę cicho Tyler gdy tylko doszedł do siebie.

- To była tylko akcja przeciwko tej babie. Byłeś tylko zabawką w moich rękach- odpowiedziałam poważnie. 

- Jasne. To idziesz na tę imprezę?- staliśmy już normalnie nie przytulając się.

- Tak tylko wezmę ze sobą Claire- odpowiedziałam i odeszłam nie czekając na odpowiedź....

- W piątek jesteś zajęta- wtrącam się na jednej z przerw do rozmowy Claire i Marcela.

- Jak to?- oboje ze zdziwieniem na twarzy wpatrują się w moją osobę.

- Idziesz ze mną i Tyler'em na 18 jakiegoś kuzyna Tyler'ka. Nie chciałam wtrącać kogoś więcej niż ciebie skarbie- popatrzyłam na nią. Pokiwała głową niedowierzająco, ale zaraz po tym się zgodziła. Musiałyśmy powiadomić resztę paczki o tym, że zostaną bez nas w piątek. Zaraz po piątkowych lekcjach udałyśmy się do Claire się przygotować. Wzięłam ze sobą do szkoły ubrania na zmianę. Po wejściu do jej domu zabrałyśmy się za jedzenie, które musiałyśmy zrobić i sobie i jej siostrze. Na szczęście do zrobienia było spaghetti. Po zjedzeniu posiłku poczłapałyśmy do jej pokoju i zrobiłyśmy co potrzeba. Ubrałam się w szary, duży sweter i do tego czarne rurki. Włosy spięłam w dwa warkoczyki dobierane kończące się przy samej skórze kitką. Do tego makijaż i byłam gotowa. Claire założyła jeans'y, obcisły top i kurtkę. Gotowe do wyjścia weszłyśmy dla zgrywu do młodej.

- Jak wyglądamy? Bo nie jesteśmy pewne....- zagadała ją Clar.

- Jak zwykle zajebiście. Nienawidzę cię, bo nigdy nie będę taka ładna jak ty...- wymruczała naburmuszona patrząc na nas spode łba. My tylko się zaśmiałyśmy i podeszłyśmy ją przytulić na pożegnanie. O wyznaczonej godzinie czekał na nas pod domem Tyler w samochodzie. Podeszłyśmy i wsiadłyśmy do samochodu jakiegoś chłopaka tylko dlatego, że jako pasażer siedział mój dobry znajomy i jego przyjaciel.

- Hej jestem Hope- przywitałam się z kierowcą. Odpowiedział z miłym uśmiechem i zapoznał się też z Claire. Droga trochę trwała, ale po trzydziestu minutach agresywnej jazdy nasz kierowca dotarł pod dom jednorodzinny na obrzeżach miasta. Nie była to wypasiona willa z dziesiątkami ludzi widocznymi dwieście metrów wcześniej co mnie zdziwiło. W środku było z trzydzieści osób. Gdy tylko weszłyśmy zwróciliśmy uwagę chyba wszystkich. Zaraz podszedł do nas solenizant. 

- Hej chłopcze! Przedstaw mi twoje loszki!- miał gardłowy śmiech i koszulkę z nadrukiem przypominającym garnitur. Spojrzałam na Tyler'a który lekko się zmieszał.

- Jak masz jakieś świnie w domu to ja przepraszam, ale chyba pomyliliśmy miejsce do którego przyjechaliśmy.- warknęłam zdenerwowana.

- Oooo kotek ma pazurki?- zaśmiał się pogardliwie. 

- Możesz je zaraz zbierać ze swojego gardła- syknęłam.

- Hola, hola! Spokojnie kicia- nadal się ze mnie nabijał.

- Kicią to nazywaj jakieś idiotki, które to podnieci, ale nie mnie- zaśmiałam się ironicznie.

- Dobra Sam odpuść- wreszcie odezwał się Tyler. 

- Dobra a więc żadna z tych dam cie nie chce a ty zaprosiłeś je bo?- zapytał arogancko.

- Bo Hope jest najlepsza w zawodach na skrzywienie się i wreszcie musisz skończyć z podkulonym ogonem. A Claire jest po prostu królową więc żal było jej nie zaprosić- powiedział. Później było tylko coraz gorzej....




Kochasz go??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz