5. Trudne rozmowy.

5.1K 222 3
                                    

Popatrzyłam na menu i wybrałam czekoladę do picia i owoce z bitą śmietaną. Ash zamówił taką samą czekoladę i lody.
-Czy coś się stało że do mnie napisałaś?- walił prosto z mostu.
-Co ty taki podejrzliwy?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie odpowiadasz z czego wnioskuje że ktoś ci pomógł w tej decyzji. - (jak on to robi)
- Po prostu napisałam nic w tym dziwnego- byłam lekko zirytowana. Kelnerka podała nasze zamówienia na co oboje podziękowaliśmy. Zaczęłam od gorącej czekolady a chłopak od lodów.
-Jak zjemy to może się gdzieś przejdziemy...- zasugerował Nowy.
-Tak z chęcią, do parku?- wolałam sama wybrać miejsce.
-Ok, usiądziesz ze mną na którejś lekcji?- zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Nie za szybko na takie pytanie?- przekomarzanie to moje drugie imię.
- Pytanie jak pytanie, ale jak nie chcesz to może odpuszczę- miał uroczy uśmiech. (Zaraz zaraz czy on mi się podoba?!?!). Trzeba się ogarnąć.
- Dobra decyzja- Uśmiechnęłam się, to było zabawne.
-A już myślałem, że powiesz iż tobie to nie przeszkadza- Udawał smutnego co bardzo mnie rozbawiło. Skończyliśmy jeść w miłej atmosferze i zapłaciliśmy za zamówienia.
- To idziemy- czy on kiedyś się nie uśmiecha.
- Skąd ty się przeprowadziłeś?- Jak mam z nim spacerować to przynajmniej się czegoś dowiem, nie?
- Z daleka, jechałem pociągiem 6 godzin. Ale co to obchodzi dziewczynę która mnie nie lubi.-  Zadziorny to on jest. Ale udam, że nie usłyszałam.
- A dlaczego się przeprowadziłeś? Wiesz każdy ma swój powód.- Drugie zdanie powiedziałam niepewnie, co jest nie podobne do mnie. Ashton od razu posmutniał.
-Musiałem...-ten perfekcyjny uśmiech całkowicie zszedł z jego twarzy.
- Musiałeś- Kopiący głos rządzi.- Jak ktoś się przeprowadza w wieku szesnastu lat to chyba nie z powodu widzi misia- mógłby powiedzieć coś czego nie wiem.
-Moi dziadkowie zmarli miesiąc temu. Rodzice nie wytrzymali w domu, więc się przeprowadziliśmy... Z dala od wspomnień.- jego głos był mieszaniną smutku i wściekłości.
-I co?! Zadowolona?! Znasz prawdę!- teraz był już tylko wściekły. Ciemne zazwyczaj oczy stały się szklisto-czarne. A ciemna koszulka nie poprawiała wizerunku.
-I co jesteś taaaki biedny- nie jest rodzynkiem, nie jedyny na świecie ma problemy.- Nie musiałeś się tak otwierać, teraz mogę cię gnębić.- Samowolnie zaczęłam krzyczeć przy napływie wspomnień.
-A ty co? Straciłaś dziadków, umarł ktokolwiek z twojej rodziny??!-On też krzyczał. Staliśmy tak na drodze zarobionej przez przechodniów, lecz rzadko używanej krzycząc na siebie nawzajem.
-Nie umarł nikt z mojej rodziny. Ale gdy dziadków widziałam ostatni raz szłam do pierwszej klasy gimnazjum! Moi rodzice rozwiedli się trzy lata temu! Od tamtej pory mieszkam z matką która interesuje się tylko tym czy zamknę dom!
I sądzisz że śmierć dziadków jest taka straszna?! Straszne jest słyszeć jak rodzice próbują zwalić na siebie nawzajem obowiązek wychowania mnie!- Po wykrzyczeniu tego zdałam sobie sprawę, że jest on pierwszą osobą której to powiedziałam. Pierwszą której na tyle... zaufałam.
Jego mina zrzedła. Pojawiła się za to iskra zmartwienia i lekkiego żalu. (I dlatego nie chciałam mówić tego nikomu, nie chcę litości.)
-Przepra...- zaczął ale ja nie chciałam tego słychać.
-Nie przepraszaj nie warto- mój głos się łamał. Musiałam się zmyć. Zrobiłam krok w tył od stojącego przede mną chłopaka i pobiegłam przed siebie. Szybko dotarłam do ławki i na niej usiadłam. Wyjęłam papierosa, odpaliłam go i wciągnęłam pierwszy raz. Potem drugi i trzeci aż się prawie nie skończył. Wtedy zapaliłam drugiego, po nim następne dwa. Tak, że jeszcze się nie skończył jeden a już odpalałam następnego. Potrzebowałam tego, chciałam by to trwało wiecznie. Nie chciałam nikomu mówić o mnie. Nikomu nie miałam się zwierzać, a tu proszę... Nie cierpię siebie.

~^*^~~^*^~~^*^~~^*^~~^*^~~

Moi mili. Dziękuję za pierwsze gwiazdki. Nadal proszę o więcej <3. Cieszcie się wakacjami!!¡

Kochasz go??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz