Rozdział 2 ,,Początek wojny"

7 0 0
                                    

Gdy Artem zakończył szkolenie, nadszedł czas, by opuścić bezpieczne mury jednostki wojskowej i stanąć twarzą w twarz z brutalną rzeczywistością wojny. Otrzymali rozkaz, by udać się na wschód kraju, gdzie walki były najcięższe.

Przyszedł dzień wyjazdu - chłodny, deszczowy poranek, który tylko potęgował poczucie niepewności i strachu. Żegnając się z kolegami z jednostki, czuł mieszankę emocji: dumę z tego, że jest gotów walczyć za swój kraj, i obawę przed nieznanym. Podróż na front była długa i męcząca. Konwój ciężarówek przemierzał zrujnowane wsie, opustoszałe miasta, gdzie ślady wojny były widoczne na każdym kroku.
Ruiny domów, wypalone wraki samochodów, a przede wszystkim pustka w oczach nielicznych mieszkańców, którzy pozostali. Widok ten wstrząsnął Artemem do głębi. Wojna, którą dotąd znał tylko z telewizji i opowieści, teraz stała się jego rzeczywistością. Pierwsze dni na froncie były niezwykle trudne.

Został przydzielony do jednostki zmechanizowanej, która miała za zadanie bronić strategicznej wioski położonej blisko linii frontu. Już pierwszej nocy Artem doświadczył, czym naprawdę jest wojna. Stał na posterunku, gdy nagle niebo rozświetliły wybuchy artylerii. Huk eksplozji, krzyki i zamieszanie w bazie wprowadziły go w stan gotowości bojowej. To była jego pierwsza prawdziwa konfrontacja z wrogiem. Strach paraliżował jego ciało, ale wiedział, że musi działać. Wykonał rozkazy swojego dowódcy i zajął wyznaczoną pozycję. Każda minuta wydawała się wiecznością. W głowie przewijały się myśli o rodzinie, przyjaciołach. Przypominał sobie słowa swoich instruktorów, że w takich momentach najważniejsze jest zachowanie zimnej krwi i koncentracja na zadaniu. Kolejne dni przyniosły więcej starć. Artem widział, jak jego towarzysze, młodzi mężczyźni, z którymi jeszcze niedawno żartował i dzielił się posiłkiem, walczą o życie.

Widok rannych i poległych był dla niego przerażający. Szczególnie trudnym momentem było, gdy jego przyjaciel z jednostki, Witalij, został ciężko ranny. Artem, mimo ognia wroga, ruszył mu na pomoc. Wspólnie z Iwanem, który był wtedy w pobliżu, udało im się ewakuować Witalija do bezpiecznego miejsca, gdzie mogli go opatrzeć. Te dramatyczne chwile wzmocniły więź między nimi, przypominając, jak ważne jest wsparcie i współpraca. W miarę upływu czasu Artem zaczął przyzwyczajać się do życia na froncie. Każdy dzień był walką o przetrwanie, ale również walką o wartości, w które głęboko wierzył. Bronił nie tylko terytorium, ale przede wszystkim ludzi - swoich bliskich, sąsiadów, całej Ukrainy. Poczucie misji dodawało mu sił w najtrudniejszych chwilach.

Pewnego ranka, po intensywnej nocnej walce, Artem usiadł na chwilę, by złapać oddech. Patrząc na wschodzące słońce, które przebijało się przez chmury dymu, zrozumiał, jak bardzo zmieniło się jego życie. Wojna nauczyła go doceniać każdą chwilę spokoju, każdą rozmowę z towarzyszami broni. Mimo okropności wojny, te małe momenty dawały mu nadzieję i siłę do dalszej walki.

,,Duch Kijowa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz