Każdego dnia wojna przynosiła nowe wyzwania i nowe koszmary. Artem, z bronią w ręku, stanął naprzeciw wroga, wiedząc, że każdy krok mógł być jego ostatnim. Po tygodniach nieustannych walk jego jednostka otrzymała rozkaz przeprowadzenia ofensywy, która miała na celu odzyskanie kluczowego miasta, leżącego na linii frontu.
Noc przed atakiem była niespokojna. Deszcz padał nieprzerwanie, zamieniając pole bitwy w błotnistą pułapkę. Artem siedział w swoim okopie, przytulając karabin do piersi. W głowie przewijały mu się myśli o rodzinie, i życiu, które zostawił za sobą. Wokół niego towarzysze broni szeptem wymieniali ostatnie słowa otuchy.
Gdy nadszedł świt, rozkazy były jasne: atakować bez wahania. Serce biło mu jak oszalałe, gdy wraz z resztą oddziału ruszył do przodu. Pierwsze wystrzały wroga rozerwały powietrze, a świat wokół niego zmienił się w piekło. Wybuchy artylerii wstrząsały ziemią, odłamki świszczały w powietrzu, a krzyki rannych i umierających niosły się echem.
Artem biegł naprzód, starając się nie myśleć o niebezpieczeństwie. W pewnym momencie, gdy przemykał przez zrujnowany budynek, zobaczył, jak jego towarzysz, Iwan, zostaje postrzelony. Iwan padł na ziemię, wykrzykując imię swojej matki. Artem bez zastanowienia rzucił się na pomoc, jednak zdawał sobie sprawę, że niewiele może zrobić. Wciągnął Iwana do bezpiecznego miejsca, ale jego rany były zbyt poważne. Oczy Iwana zaszkliły się, gdy szeptał: „Powiedz mojej matce, że ją kocham..."
Walcząc z łzami, Artem musiał iść dalej. Na polu bitwy nie było czasu na żałobę. Każdy krok był walką o przetrwanie. W miarę jak ich oddział zbliżał się do centrum miasta, napotykali na coraz większy opór. Wrogowie byli zdeterminowani, by utrzymać pozycje, a walki uliczne zamieniły się w brutalne starcia na krótki dystans.
W pewnym momencie Artem znalazł się w ciasnym korytarzu, otoczonym przez ruiny budynków. Słychać było strzały i krzyki, ale najgorsze było napięcie, które wypełniało powietrze. Z każdym krokiem musiał być gotów na najgorsze. Nagle, za rogiem, natknął się na wroga. Serce mu zamarło, gdy obaj podnieśli broń. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia się spotkały w oczach przeciwnika widział ten sam strach i desperację, które czuł sam. Wystrzał był niemal jednoczesny. Artem upadł na ziemię, czując palący ból w ramieniu. Wróg leżał obok niego martwy.
Artem z trudem podniósł się na nogi, wiedząc, że musi iść dalej. Raniony, krwawiący, ale wciąż walczący. Przemykał przez zrujnowane budynki, starając się znaleźć bezpieczne miejsce. W pewnym momencie usłyszał znajomy głos. To był Dima , która razem ze swoją grupą próbował ewakuować rannych. Widok ich wśród chaosu i zniszczenia był jak promyk nadziei.
Mimo bólu, Artem wrócił do walki. Jego oddział kontynuował ofensywę, przesuwając się coraz głębiej w miasto. Walka była bezlitosna. Każdy krok naprzód kosztował życie wielu towarzyszy. Artem widział rzeczy, które na zawsze odcisnęły się w jego pamięci przyjaciół umierających w jego ramionach, dzieci ukrywające się w piwnicach z wyrazem przerażenia na twarzach, zniszczone domy, które kiedyś były pełne życia.
Jednak najgorszy moment nadszedł, gdy ich jednostka została otoczona. W środku nocy wróg przeprowadził kontratak, zaskakując ich. Artem wraz z grupą żołnierzy znalazł się w pułapce, odcięty od reszty oddziału. W straszliwym zamieszaniu musieli walczyć o każdy metr ziemi, używając wszystkiego, co mieli pod ręką od broni palnej, przez granaty, po bagnety i pięści.
W końcu udało im się wyrwać z okrążenia, ale straty były ogromne. Wokół panował chaos, a krzyki rannych wypełniały powietrze. Artem, wyczerpany i krwawiący, wreszcie znalazł chwilę wytchnienia. Siedząc w ruinach, patrzył na wschodzące słońce, które jakby przypominało, że nawet w najciemniejszych chwilach jest nadzieja.
CZYTASZ
,,Duch Kijowa"
Fiksi SejarahW epicentrum wojny, Artem, znany jako "Duch Kijowa", zmaga się z wewnętrznymi demonami i zewnętrznym wrogiem. Po stracie ukochanej osoby, jego życie traci sens, a samotność i żal zdominują jego egzystencję. Kiedy jednak wrogie siły zagrażają jego uk...