– „O! każ mi, zamiast być żoną Parysa, skoczyć ze szczytu wieży" – zawodziłam, trzymając dłoń płasko na piersi.
– Mówiłaś coś?
Obróciłam się z przerażeniem w oczach w stronę drzwi. Moja matka stała ze skrzyżowanymi na piersi ramionami, a jej idealnie wydepilowana brew powędrowała do góry. Nie miałam pojęcia, jak długo tutaj była.
– Czytałam na głos lekturę – skłamałam.
Wtorkowa próba wyszła bardzo dobrze, ale często zapominałam tekstu. Byłam pod wrażeniem, jak szybko Lexy opanowała swoją rolę, i wcale nie dziwiło mnie, że to ona właśnie miała wystąpić jako Julia. Miała przeogromny talent i skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jestem o to delikatnie zazdrosna.
– Możesz robić to trochę ciszej? Słychać cię nawet na dole – burknęła, po czym nie czekając na odpowiedź, wyszła z mojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Wywróciłam oczami. Szczerze wątpiłam w to, że byłam, aż tak głośno. Mój głos nigdy nie należał do donośnych, a brak pewności siebie jeszcze bardziej mnie wyciszył.
Wracając do wtorku, Theodore nie pojawił się na zajęciach. Za wszelką cenę starałam się wmówić sobie, że wcale nie byłam tym faktem zawiedziona.
Niestety bez Rodrigueza nie zdziałaliśmy zbyt wiele w temacie scenografii. Black kompletnie nie nadawał się do tworzenia czegokolwiek ręcznie, więc większość próby po prostu siedział w kącie i udawał, że zwraca uwagę na cokolwiek poza swoim telefonem. Chyba już wolałam, gdy nie odzywał się do mnie nawet słowem, niż jego dogryzanie i buchający testosteron w obecności Theo.
– Amber! – Usłyszałam głos matki.
– Tak? – Wychyliłam głowę na korytarz.
Nie minęło nawet pięć minut od jej wyjścia, a już znowu coś ode mnie chciała.
– Zejdź na dół – powiedziała, jak zwykle brzmiąc przy tym na niezadowoloną.
Obiad zjedliśmy godzinę temu. Wątpiłam, że wołała mnie na kolację. Wstawiłam też naczynia do zmywarki, więc na pewno nie chodziło o to, że pozostawiłam nieporządek.
Doczłapałam się do kuchni, ale stanęłam w wejściu, gdy zobaczyłam, że siedzi w niej również tata oraz facet, którego widziałam pierwszy raz w życiu.
– Dzień dobry – bąknęłam, skinąwszy głową.
– Dzień dobry, Amber – odpowiedział nieznajomy z szerokim uśmiechem na ustach, który wyglądał trochę przerażająco. Nawet nie zdążyłam zastanowić się nad tym, skąd znał moje imię.
– Amber to jest John Rain – przedstawiła naszego gościa Caroline, i zabrzmiało to tak, jakby jego nazwisko powinno mi wszystko wyjaśnić.
Zmarszczyłam brwi, ale szybko się opanowałam i wygładziłam czoło.
– Dlaczego mnie wołaliście? – zapytałam uprzejmie, ciągle stojąc w miejscu.
Jakieś dziwne uczucie zaczęło kotłować się w moim brzuchu. Moja intuicja podpowiadała mi, że nie spodoba mi się to, co za chwilę usłyszę.
– John jest burmistrzem Everlon. W sobotę organizujemy wspólnie bal charytatywny – powiedziała z dumą Caroline.
Zamrugałam tępo.
CZYTASZ
Bursztynowe serce
Teen FictionBycie córką pani burmistrz nie zawsze jest spełnieniem marzeń - doskonale wie o tym Amber Evans. Osiemnastolatka jest wykluczona przez rówieśników, a zbyt wymagający rodzice źle wpływają na jej zdrowie psychiczne. Dziewczyna przestaje radzić sobie z...