Było spokojne popołudnie. Mk ćwiczył ze swoim mentorem już od dobrych trzech godzin wliczając dwie półgodzinne przerwy. Mimo zmęczenia nie chciał przerywać. Chciał jak najwięcej czasu spędzać poza miastem. Praca mu to uniemożliwiała jednak nie przejmował się tym. Pracował jak najwięcej. Robił wszystko żeby nie spotkać się z Mei i RedSonem. Szatyn bowiem podkochiwał się w synu DBK'a od dłuższego czasu, ale nie pokazywał tego po sobie. Ubzdurał on sobie, że między smoczą dziewczyną a czerwonowłosym coś zaczęło iskrzyć. Nie chciał im przeszkadzać dlatego zajął się bardziej życiem zawodowym.
—Hej młody! Spokojnie!— krzyknął Wukong zatrzymując serię mocnych ciosów. —Słuchasz mnie w ogóle? Mówiłem, że koniec na dziś— dodał łagodnie patrząc w brązowe oczy podopiecznego.
Mk wyrwany z zamyślenia stanął i popatrzył na swojego nauczyciela w chwilowym osłupieniu. Westchnął cicho i odłożył kostur patrząc na swoje buty.
—Przepraszam. Zamyśliłem się— mruknął niewyraźnie siadając na ziemi i podkulając nogi.
Rudzielec obserwował swojego ucznia ze zmarszczonymi brwiami. To nie był pierwszy raz kiedy dzieciak się tak zachowywał co go martwiło. Usiadł obok niego i położył mu dłoń na ramieniu tym samym zwracając na siebie jego uwagę.
—Co się dzieje Mk? Nigdy się tak nie zachowywałeś. Martwię się o ciebie— obserwował go obejmując go ramieniem. Widząc jak oczy szatyna przygasają przytulił go mocniej. Chłopak milczał chwilę zanim westchnął cicho.
—Monkey King... Miałeś kiedyś tak, że kochałeś kogoś, ale nie mogłeś mu tego powiedzieć bo był zakochany w twoim przyjacielu z prawdopodobną wzajemnością i po prostu nie chciałeś psuć niczego co było między nimi?— spytał cały czas unikając przenikliwego wzroku złotych tęczówek.
—Cóż... Nie, ale wiem jak to jest kiedy kochasz kogoś bez wzajemności. Nie wiem jak ci doradzić ponieważ u mnie to wyglądało kurewsko inaczej, ale...— urwał gdy usłyszał trzask drzwi.
—Najlepiej będzie jeśli porozmawiasz szczerze z tą osobą. Wyjaśnicie sobie wszystko bez niedopowiedzeń i zobaczycie co z tego wyjdzie— powiedział Macaque, który do nich dołączył po swojej drzemce. Ucałował czoło rudzielca siadając obok niego i uśmiechając się do dzieciaka.
—A co jeśli mnie znienawidzi?— spytał brązowooki patrząc na małpiszony. Uśmiechnął się widząc ich ciepłe spojrzenia jednak wewnętrzny ból nie pozwalał mu się cieszyć zbyt długo.
—Jeśli cię znienawidzi to znaczy, że nigdy nie traktował lub traktowała waszej relacji na poważnie— fioletowooki wzruszył ramionami jak gdyby nic.
Małpi Dzieciak zastanawiał się długo nad jego słowami. Z jednej strony chciał wyjawić czerwonowłosemu swoje uczucia, ale z drugiej za bardzo się bał. Westchnął po raz kolejny i popatrzył na demony smętnym wzrokiem chcąc spytać ich o możliwość noclegu, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Zamiast tego schował swój kostur, wstał i uśmiechnął się sztucznie.
—Macie racje. Porozmawiam z nim gdy tylko będę miał okazję— zadeklarował po czym się przeciągnął. Pożegnał się z małpami i powolnym krokiem ruszył w stronę swojego pojazdu.
Okłamał ich co do rozmowy. Nie zamierzał jej przeprowadzać. Zamiast tego postanowił schować wszystko w sobie i powoli wracać do wspólnych wypadów. Nawet jeśli miał cierpieć to nie chciał rujnować tego co zbudował ze swoimi przyjaciółmi. Kiedy dostał wiadomość z pytaniem czy wychodzi z nimi następnym razem od razu podał odpowiedź twierdzącą. Chciał oglądać rozwijające się uczucia, które wmawiał sobie cały czas. Uznał, że jeśli RedSon i Mei są razem szczęśliwi to to zaakceptuje i nie będzie się między nich wtrącać. Nie wiedział tylko w jak wielkim był błędzie.
CZYTASZ
Spicynoodles one-shot
FanfictionNo cóż tak jak wspominałam odświeżam trochę konto więc wlatuje kolejny one-shot. Spicynoodles zapraszam!