POV: Britney
Wstałam o 7, czyli tak jak przez ostatni tydzień, bo miałam dyżur na 8:30. Ubrałam się, pomalowałam i rozczesałam wlosy. Upięłam je w wysokiego kucyka, zjadłam lekkie śniadanie i poszłam umyć zęby. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia, chwyciłam za kluczyki do auta i mieszkania. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz i zeszłam po schodach do samochodu, bo winda była zepsuta. Trochę się zdyszałam bo moja kondycja ostatnio trochę mocno spadła ale już byłam samochodzie i zapinałam pasy. Miałam jeszcze 20 min więc po drodze zajechałam do mcdrive, gdzie zamówiłam tosta i duża kawę. Tosta zjadłam na szybko podczas drogi, a kawę dopijalam jeszcze jak wchodziłam na bazę, w której nikogo nie było więc poszłam się przebrać. Dzisiaj miałam dyżur z Nowakiem i Wiktorem. To był mój ostatni dyżur z Banachem przed moim wyjazdem, a potem już miałam jeździć tylko z Gabrysiem. Kiedy się przebrałam, wróciłam do socjalu, usiadłam na kanapie po turecku i zaczęłam czytać książkę o Nowej Zelandii, którą dostałam od Sławka w paczce jakieś 3 tygodnie temu. Za tydzień wylatywałam, możliwe, że na stałe, więc wolałam być w miarę obeznana i wiedzieć czego mogę się tam spodziewać. Nowak do tej pory nie jest przekonany do tego wyjazdu i cały czas próbował mnie odciągnąć od tego pomysłu ale chyba w końcu sobie odpuścił. Znaczy, dalej chce żebym została ale zrozumiał, że tak czy siak wylecę. A to co zrobił Alek, jak się dowiedział to już nie będę komentować bo na prawdę szkoda słów. Kiedy wciągnęłam się w książkę, do bazy wszedł Nowak z niezbyt zadowolonym wyrazem twarzy. Jakby nie chciał mnie widzieć..? Ale usiadł obok mnie.
B: wszystko okej?
N: Ta - powiedział wbijając wzrok w telefon na którym coś klikał
B: nie wyglądasz
N: trudno
B: wiesz że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć ?
N: Mhm
B: no to? O co chodzi?
N: o nic
B: jak o nic?
N: normalnie
B: przecież widzę że coś jest nie tak
N: to może najwyższy czas pójść do okulisty, a no tak, zapomniałem, ty wyjeżdżasz więc nie będziesz miała czasu
B: serio? O to chodzi?
N: NIKOGO TAM NIE ZNASZ
B: przecież Sławek ze mną leci
N: którego nie widziałaś tyle lat, a nagle się magicznie pojawia i proponuje wyjazd na stałe na drugi koniec świata, a ty oczywiście się na to zgodziłaś, no kto by się tego spodziewał? - zaczął unosić minimalnie głos, w którym było słychać ogrom frustracji
B: Dalej nie widzę powodu dla którego powinieneś się tak złościć, nic mi si..- nie skończyłam bo brunet mi przerwał
N: okłamałaś mnie
B: co? Kiedy niby?
N: „tak sobie tylko marzę, no przecież nigdzie nie pojadę" - chłopak pokazał znak cudzysłowu rękami i zrobił dziewczecy głos - mówi ci to coś?
B: no ale..
N: co ale? Okłamałaś mnie?tak. Rzucasz wszystko i wyjeżdżasz sobie tak o nagle na stałe na drugi koniec świata z jakimś randomowym kolesiem, gdzie dla mnie nie miałaś nawet chwili żeby pójść chociażby do kina albo Poprostu się spotkać ?TAK i tu ciebie nic nie usprawiedliwiaBrunet wstał i wyszedl, a ja odprowadziłam go wzrokiem. Chciałam za nim pójść ale co ja mu miałam niby powiedziec? Albo zrobić?hm? Pójść do niego, rzucić mu się na ramiona, zacząć wyć i błagać żeby mi wybaczył? Przecież bym wyszła na jakąś chora psychicznie. Dlatego siedziałam wgapiona w jeden punkt ze łzami w oczach. Trochę mnie to zabolało. Teraz dotarło do mnie jak bardzo zaniedbywałam naszą przyjaźń. To co mówił miał rację. Miałam czas dla każdego faceta, którego znałam 5 minut i okazywał się jakimś palantem, a dla swojego bff nigdy nie znalazłam. Jeżeli mnie to zabolało to jak bardzo musiało zaboleć jego? No właśnie.
Siedziałam tak z 10min i siedziałabym dłużej ale nie mogłam bo Wiktor poinformował mnie przez radio że mamy wezwanie. Zwykle robił to Nowak, czyli musiało być serio źle. Ale no nic. Prędzej czy później mu przejdzie prawda? Szybko udałam się do karetki, a po drodze minęłam się z Nowakiem, który też szedł szybko ale na mój widok przyspieszył jeszcze bardziej i wsiadł na tył karetki. Ja chwilę po nim wsiadłam za kierownicę i zapięłam pasy. Chwilę po mnie do karetki wsiadł dr. Banach i usiadł on na miejsce pasażera, a kiedy się zapiął - ruszyłam.Jechaliśmy już strasznie długo i czas ciągle się dłużył. Wylądowaliśmy w jakis polach a mieliśmy na jakimś luksusowym osiedlu. Po chwili wjechaliśmy w jakieś błoto, gdzie oczywiście się zakopaliśmy i utknęliśmy.
(W - Wikus)
B; no super
W: co jest?
B: karoca dalej nie pojedzie, utknęła - sprostowałam
W: chyba żarty - powiedział załamany
B: ChciałabymWysiadłam z karetki (oczywiście wpadając w błoto bo jakby inaczej🥰) zeby rozejrzeć się po okolicy czy ktoś nie mógłby nam pomóc i żeby ocenić jak bardzo się zakopaliśmy. I w skrócie wam opiszę „na amen". A pusto tu jak w głowie Alka. I zasięgu też nigdzie nie ma. Więc aktualnie jedyne co nam pozostało to siedzieć w karetce i czekać na cud. Znaczy wiecie ja bym sobie mogła tu poczilowac. LECZ. Jest tutaj też Nowak który jest na mnie bardzo zły więc nie mogę sobie pójść na przykład na tył karetki, położyć się na noszach i się zdrzemnąć. No nawet nie ma opcji żebym się słowem do niego odezwała. Chłop mnie prędzej zabije bądź tylko tylko nogi z tyłka mi powyrywa niż mi odpowie chociażby jedno słowo. Już wolę się tu nudzić niż takie przygody przeżywać. Chodź byłoby to ciekawe dla fabuły..ALE NIE. Ja lubię swoje nogi tak? Takie rzeczy to tylko w waszych główkach.
Wróciłam do karetki i siedziałam tak wpatrując się w dal, no bo co mi pozostało? Btw Nowak chyba tam zasnął na tyłach bo się nie odzywa ani nic. Albo jest FEST wkurwiony co też jest bardzo możliwe. Więc szanse na to albo na to są takie fifty fifty. Ale jest to dobra zagadka więc mam przynajmniej o czym myśleć przez najbliższe godziny. Aaaale super. Siedziałam tak i..
•. •. •. •. •. •. •. •. •. •. •. •.
980 slow
Jest 4 papa