01

8.9K 493 13
                                    

2 lipca 2014 rok

*Rose's Pov*

To dziś. Dzisiaj nadszedł ten dzień, ten cholerny dzień przez który przez ostatnie trzy lata nawiedzały mnie koszmary ze strachu jak to będzie wyglądało. Całe trzy lata uczono mnie jak mam się zachowywać w stosunku do Niego, do Evil'a. Wychodzi z więzienia, boje się, strasznie się boje. Co jeśli będzie chciał mnie wykorzystywać? Nawet nie wiem jak wygląda, ile ma lat. Czy jest starszy ode mnie, czy może jest w moim wieku? Nikt nie chce o nim mówić. Wiem tylko, że mówią na niego Evil, nigdy nie używają jego imienia przez co nie wiem jak ono brzmi. Znam jedynie powód przez który jest w więzieniu. Zabójstwo. A co jeśli mnie też zabije? Może to nawet lepiej. Nie wiem kim sama jestem, nie pamiętam niczego sprzed wypadku. Podobno Evil mnie uratował.. Moja "rodzina" uczyła mnie jak mam się zwracać do Evil'a. Mam mówić mu "panie", mam zgadzać się na wszystko czego chcę. Podobno się nie uśmiecha, to straszne, jak można się nie uśmiechać? Może jego życie jest tak popieprzone, że nie ma po co? Mam dziwne uczucie w środku od kiedy dowiedziałam się, że wychodzi..
Nagle moje rozmyślania przerwał głos otwierających się drzwi. Do środka pokoju weszła Alice. Chyba jedyna tu osoba z którą mogłam porozmawiać normalnie, bez sztywnych zasad i dziwnych podchodów. Alice była średniego wzrostu blondynką z włosami do ramion. Była wesoła i umiała postawić na swoim, pomimo niezadowolenia jej rodziców, którzy uważali, że spędzała ze mną stanowczo zbyt dużo czasu i tak to robiła. Wiedziała, że jedynie w niej czułam oparcie, którego tak bardzo potrzebowałam, aby nie zwariować.
-Roselinde. Już czas.-przełknęłam ślinę po tym jak mnie nazwała. Zaraz miałam zobaczyć osobę o której jedynie udało mi się podsłuchiwać różne historie. Osobę której nigdy nie znałam ani nie widziałam na oczy. Powoli wyszłam z pokoju i zaczęłam kierować się w stronę pokoju spotkań, gdzie nigdy nie pozwalano mi wchodzić. Szłam przez długi korytarz, Dom w którym się znajdowałam nie był normalny. Wyglądał jak zamek i był tak samo duży. Znajdował się on na wzgórzu, a ogród był ogromny i przepiękny. Ogrodnicy dbali o niego każdego dnia, a ja uwielbiałam się po nim plątać. Przez całe trzy lata tak naprawdę nie opuszczałam tego terenu, dlatego ogród był z pewnością moim ulubionym miejscem. Przechodząc przez pokój w którym spędzałam większość czasu na chwilę się zatrzymałam i pozwoliłam wrócić ostatniemu wspomnieniu.

*Flashback*

-Rose pamiętasz jak masz się zwracać do Evil'a?-spytała.
-Tak.-powiedziałam ze znudzeniem.-Powtarzasz mi to codziennie.
-Roselinde! Nie zwracaj się do mnie takim tonem! Jeśli do niego byś tak powiedziała, już dawno byłabyś martwa!-krzyknęła na mnie, na co od razu przeprosiłam...
-No dobrze. Wyjmij książki od historii trochę się jej pouczymy.-powiedziała już spokojnie.
-Dlaczego nie mogę uczyć się w normalnej szkole?-zapytałam na co westchnęła.
-Już to przerabiałyśmy. Evil by tego nie chciał.
-Evil. Evil. Evil. Mam już dość takiego życia! Zawsze jak chcę coś zrobić najpierw musicie do niego iść i zapytać się go o zgodę!-podniosłam głos. Nawet nie wiedziałam kim jest. Kiedy chciała już coś mi powiedzieć do pokoju wbiegł zdyszany lokaj.
-Evil. Wraca.-powiedział, a ja w tamtym momencie cała zesztywniałam. Poczułam jak śliskie zrobiły się moje dłonie, na informacje o jego powrocie. Przełknęłam nerwowo ślinę nagle poczułam jak kobieta łapie mnie za ramię.
-Mówiłam ci żebyś kontrolowała strach. On go wyczuwa.-powiedziała na co odwróciłam w jej stronę głowę, a ona uśmiechnęła się do mnie i wyszła razem ze służącym.

Potrząsnęłam głową i wróciłam do rzeczywistości. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się przed wejściem do pokoju w którym znajdował się Evil. Wzięłam głęboki oddech. Zaczęłam panikować, serce waliło mi jak oszalałe, czułam jak niemiłosiernie pieką mnie policzki z tego całego stresu, który czułam. Tak mocno czułam adrenalinę, że nawet się nie zawahałam, po prosty pchnęła w drewniane drzwi, które po chwili się otworzyły. Oczy wszystkich od razu zwróciły się na mnie. Byli tam wszyscy z "rodziny" nawet ci z którymi nigdy nie rozmawiałam i kilku których nie znałam, a na środku stał On. Przyglądał mi się uważnie. Czekał aż w końcu do niego podejdę. Nawet nie zauważyłam, że wciąż trzymałam powietrze w płucach. W końcu odważyłam się i podeszłam. Zauważyłam jak kącik jego ust delikatnie drgną, co spowodowało to u mnie zawał serca. Nikt się nie odzywał, każdy uważnie nam się przyglądał i czekał na jego ruch. Nie miałam odwagi na niego patrzeć, miałam spuszczoną głowę. Evil powoli podniósł rękę i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy po czym położył dłoń na moim podbródku i podniósł moją głowę tak, abym na niego spojrzałam. Miejsca w które mnie dotykał piekły niemiłosiernie, a w mój brzuch bolał tak bardzo, że chciało mi się wymiotować. Brzydziły mnie jego dłonie, on cały mnie brzydził. Wiedziałam doskonale, że tymi rękami zabił niejedną osobę i to powodowało we mnie wstręt. Poczułam jego dotyk pierwszy raz i od razu go znienawidziłam, nie chciałam żeby te same dłonie, które torturują swoje ofiary, dotykały też mnie. W końcu wygrałam walkę z samą sobą i spojrzałam w jego oczy. Zobaczyłam w nich coś co mnie totalnie zaskoczyło, była to iskra, która przeszyła całe moje ciało. Nie czułam się komfortowo, czułam się koszmarnie. Bałam się z nim zostać sama, ale posłusznie stałam przed nim i czekałam na jego następny ruch. Po chwili puścił mnie i odwrócił się bez słowa. Machnął tylko ręką, a po chwili Alice złapała za moje ramie i zaczęła ciągnąć do wyjścia. Byłam jej naprawdę wdzięczna, że tak mocno mnie trzymała, bo byłam pewna, że nie dałabym wyjść o własnych nogach. Kiedy opuściłam pomieszczenie wypuściłam powietrze, które tak długo wstrzymywałam. Nie zauważyłam nawet dokąd Alice mnie prowadziła, bo tak bardzo zatraciłam się w swoich myślach. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i od razu zrozumiałam, natychmiast zaczęłam biec w stronę blondynki, która zamykała drzwi i przyłożyłam swoją drżącą dłoń do ściany.
-Alice proszę. Boję się.-szepnęłam, ale ona tylko spojrzała na mnie z troską i współczuciem po czym domknęła drzwi, a ja tylko usłyszałam dźwięk przekręcającego kluczyka. Serce waliło mi jak młotem, zaczęłam brać wdechy i wydechy, próbując się uspokoić, jednak było to na nic. W końcu odsunęłam się od drzwi i znów rozejrzałam się po pokoju. Był ogromny, urządzony w ciemnych kolorach. Byłam tu pierwszy raz, ale od razu wiedziałam, że jest to jego pokój. Nikt tu nie wchodził oprócz sprzątaczek, które sprzątały tu przynajmniej raz w tygodniu. W końcu udało mi się opanować na tyle, że podeszłam do szafki obok łóżka, zmarszczyłam brwi patrząc na zdjęcia. Na jednym zdjęciu był on i cała "rodzina", a na drugim byłam ja, tylko młodsza. Skąd on to ma? Czy znaliśmy się sprzed jego aresztowania? Wpatrywałam się w to zdjęcie jak zahipnotyzowana. Miałam na sobie niebieską sukienkę i widocznie byłam szczęśliwa, bo uśmiech, który miałam na zdjęciu, był taki prawdziwy. Podskoczyłam, nagle czując jak ktoś mnie łapie w talii i obraca do siebie tak, że nasze ciała się stykały. Znów wstrzymałam oddech natrafiając na parę brązowych tęczówek.
-Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem Rose.-szepnął mi we włosy, a po chwili lekko się odsunął i spojrzał na moje usta po czym oblizał swoje.-Czy mogę cię pocałować?-zaskoczyło mnie to. Mówiono mi, że on nie będzie się pytał, bo jestem jego własnością. Jego głos był bardzo szorstki i czułam od niego władczość, jednak nie tego się spodziewałam.
-Dlaczego pytasz? Przecież jestem twoja. Nie sprzeciwie się tobie.-odpowiedziałam zbierając w sobie całą odwagę, którą miałam, na co jego oczy pociemniały, a ja już wiedziałam, że nie powinnam się w ogóle odzywać.
-Kto ci to powiedział?-spytał ostro co sprawiło, że się wzdrygnęłam.
-Wszyscy mi to mówili.-szepnęłam, a chwile później już go nie było. Bałam się co teraz się stanie...

It's really happening. | J.B. | w trakcie edycji |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz