*Rose's Pov*20 lipca 2014 rok
-Cieszymy się, że w końcu jesteś z nami.-powiedział uśmiechnięty Luke.
-Ja też.-odwzajemniłam uśmiech. Mieszkam teraz u Devon, nadal nie mogę uwierzyć, że tu jestem. Spotkaliśmy się wszyscy razem na ognisku. Tak bardzo podoba mi się to miejsce. Nagle przypomniało mi się coś o co chciałam spytać już od dawna.
-Czy przed wypadkiem znałam Evil'a?-zapytałam, a wszyscy umilkli.
-Tak.-odpowiedziała Devon, na co moje oczy momentalnie się rozszerzyły.
-Jak to?
-Byliście szczęśliwi razem..-szepnęła nie patrząc na mnie, a mnie zatkało. Evil mówił, że moi rodzice zabraniali nam się spotykać, ale myślałam, że to kłamstwo.
-Twoi rodzice i my chcieliśmy ci uświadomić, że jest niebezpieczny, ale ty i tak nas nie słuchałaś... Pewnego dnia tak po prostu zniknęłaś.-szepnęła z płaczem. Nie mogłam uwierzyć. Może gdybym się z nim nie spotykała to..nadal żyłabym normalnie.
-Rose czy wszystko dobrze?-spytała z troską Maya. Pokiwałam głową i wymusiłem uśmiech. Nie chciałam, aby ten wieczór był smutny.
-No ,więc..co jemy, bo jestem głodna?-zmieniłam temat i sięgnęłam po pianki...***
21 lipca 2014 rok
W nocy czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Rano kiedy otworzyłam oczy nadal byłam w pokoju Devon. Uśmiechnęłam się...
Wstałam i postanowiłam zrobić dla mnie i Devon śniadanie. Zeszłam na dół i zaczęłam robić nam jajecznice. Nagle poczułam jak wszystko dookoła mnie zaczyna wirować, a ja upadam.***
Stałam w jakimś pokoju. Nagle weszła do niego jakaś dziewczyna, a kiedy się odwróciła nie mogłam uwierzyć..to byłam ja. Usłyszałam pukanie do okna, więc się odwróciłam, a dziewczyna podeszła do niego. Otworzyła je, a do pokoju wszedł Evil..Przysunął ją do siebie i pocałował. Delikatnie podniósł i położył na łóżku. Nie opierała się. Evil zaczął całować jej szyję, ale po chwili odepchnęła go od siebie.
-Justin..moi rodzice są na dole.-szepnęła, a ja nie wiedziałam co się dzieje.
-Kocham cię, księżniczko.-powiedział jej na co się uśmiechnęła.
-Ja ciebie, też.-pocałował ją w czoło, po czym zszedł z niej i położył się obok...***
Poczułam jak ktoś oblewa mnie wodą przez co się obudziłam.
-Boże Rose! Nie strasz mnie tak więcej!-krzyknęła ze łzami Devon.
-Co się stało?-spytałam.
-Usłyszałam jak coś się zbiło, a kiedy zeszłam na dół zobaczyłam jak leżysz na podłodze.
-Zobaczyłam siebie i Evil'a..kiedy byliśmy młodsi...-szepnęłam, a Devon była wyraźnie zaciekawiona, więc kontynuowałam.
-Przyszedł do mnie. Wyglądaliśmy na szczęśliwych.-powiedziałam i podniosłam się z podłogi.-Czy to możliwe, że to stało się na prawdę?-zapytałam.
-Może twoja pamięć wraca..-szepnęła Devon.
-Opowiadałaś mi, że Justin wkradał się do ciebie przez okno...-dodała.
-Devon..dzisiaj w nocy czułam..że ktoś mnie obserwuje.-jej oczy się rozszerzyły.
-Co..?-spytała zaskoczona. -Dzisiaj zadzwonimy po chłopców..musimy to sprawdzić.-powiedziała po czym zadzwoniła do nich. Poszłam do pokoju, a kiedy do niego weszłam oniemiałam. Stał tam on. Chciałam zacząć krzyczeć, ale zatkał mi usta.
-Shh..spokojnie.-powiedział kojącym głosem.
-Chciałem tylko dać ci to..-szepnął smutnym głosem i podał mi kartę kredytową z pinem i nowy telefon.-Nie chcę żebyś musiała pracować..-dodał.
-Nie chcę tego!-krzyknęłam kiedy udało mi się uwolnić.-Chcę tylko żebyś mnie zostawił.-zaczęłam płakać. Kiedy mnie dotknął poczułam miłe uczucie..przerażało mnie to..
-Dobrze..ale chce tylko jedno..-spojrzałam na niego pytająco.-Daj mi się pocałować ostatni raz.-błagał.
-Wtedy obiecasz, że zostawisz mnie w spokoju?-spytałam, a on pokiwał głową. Powoli przysunęłam się do niego i go pocałowałam. To było coś innego niż wcześniej. W moim brzuchu poczułam stado motyli. Ręce Justin'a powędrowały pod moją bluzkę na brzuch. Nie sprzeciwiałam się, ale wiedziałam, że muszę to skończyć. Chciałam się odsunąć, ale on mi nie pozwolił i zaczął błagać o więcej. Nie mogłam. Odepchnęłam go od siebie i odsunęłam się.
-Pamiętaj, że zawszę będę cię kochał.-powiedział i wyszedł przez okno.
Wiesz, że źle robisz..zakochałaś się w nim!
Nie!-zaczęłam kłócić się z moją podświadomością.
Oczywiście, że tak..i dobre wiesz, że mam rację.
W końcu będę mogła żyć normalnie..
Czy ty na prawdę tego chcesz?-moje myśli przerwała Devon, która weszła do pokoju,
-Rose jesteś gotowa?
-Na co?-zapytałam zaskoczona.
-Na zakupy.-uśmiechnęła się.
-Nie mam pieniędzy.
-Ja ci kupię.
-Nie. Znajdę sobie jakąś pracę.
-Nie ma mowy i nic nie mów! Czekamy na dole!-krzyknęła kiedy była już na schodach, a ja westchnęłam i otworzyłam kartkę od Justina.
CZYTASZ
It's really happening. | J.B. | w trakcie edycji |
FanficOstatni wpis Rose: 27 czerwca 2012 rok. Drogi pamiętniku, jutro wyprowadzam się do Kalifornii. Jestem taka podekscytowana, nawet nie wiem jak opisać emocje, które czuje. Zawsze należeliśmy raczej do tych biednych rodzin, nigdy nie opuszczałam obrzeż...