♡ 1 ♡

63 17 10
                                    

Była godzina pierwsza, a ja wciąż siedziałam przed tym cholernym serwisem ogłoszeń o pracę, przesuwając strzałką w dół kolejnej strony. „Dlaczego nie potrafię znaleźć pracy?" Jęknęłam. Miałam ochotę zmyć się z powierzchni ziemi, cofnąć w czasie, zrobić cokolwiek, żeby naprawić zaistniałą sytuację.

Mieszkałam we Francji już prawie miesiąc, a za dwa tygodnie miał się zacząć rok akademicki. Obiecałam sobie, że znajdę pracę przed jego rozpoczęciem, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na rychłe fiasko tego projektu.

Czułam się źle. To nie tak, że strasznie potrzebowałam tej pracy. Rodzice od lat składali pieniądze na mój fundusz akademicki, abym pewnego dnia mogła studiować w USA. Zdecydowałam się jednak wyjechać do Francji, a pieniądze wykorzystać do opłacenia czesnego i na zakup materiałów artystycznych. Pieniądze na rozrywki zdobyłabym, pracując we Francji. No i w tym pomyśle nie byłoby absolutnie nic głupiego, gdyby nie fakt, że mój poziom francuskiego nie dorównywał poziomowi francuskojęzycznego przedszkolaka.

– Stara – usłyszałam za sobą jęk współlokatorki – dlaczego ty jeszcze nie śpisz? – Obróciła się na łóżku w moją stronę i spojrzała błagalnym wzrokiem w kierunku laptopa. – A jak masz nie spać, to chociaż nie świeć jak bilbord na Times Square i zamknij ten laptop.

– Nie mogę – odpowiedziałam. – Pracuję nad czymś ważnym.

– Daj spokój, El – sapnęła. – Jutro poszukamy ci razem tej pracy. Przecież ty nawet nie wiesz, gdzie szukać.

– Ambre – zaczęłam – nie ma kraju, w którym nie działa stary dobry LinkedIn. – Uśmiechnęłam się do niej, ale odpowiedziała mi tylko jej naburmuszona twarz.

– Ah putain – przeklęła dziewczyna. – Nie denerwuj mnie.

Nie musiałam znać francuskiego, żeby wiedzieć, że jak nie wyłączę laptopa w ciągu dziesięciu minut, to zawisnę na samym szczycie wieży Eiffla.

--♡--

Zgodnie z zapowiedzią Ambre, choć bardzo niechętnie, z samego rana usiadła ze mną przed laptopem i zabrałyśmy się za intensywne przeglądanie ofert pracy. Niestety wybór nie był za duży. Nawet praktycznie go nie było.

– Dlaczego wszędzie chcą francuskiego? – Uderzyłam czołem w blat stołu. „Mogłam porządnie nauczyć się francuskiego przed wyjazdem".

– Mogłaś nauczyć się francuskiego. – Usłyszałam echo swoich myśli z ust koleżanki.

– Myślę, że problem tkwi we francuskim rynku pracy, który nie jest przygotowany na globalizację – odpowiedziałam. Przecież nie przyznam jej racji.

– Yhm – mruknęła, przegryzając croissanta.

Podniosłam podbródek znad blatu i spojrzałam na swoją towarzyszkę. Z Amber poznałyśmy się podczas wymiany zagranicznej. Moja rodzina została jej hostem. Francuzka mieszkała z nami rok, podczas którego zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a nawet rodziną. Teraz zamieszkałam na czas studiów z nią w jej domu w rodzinnym mieście, Paryżu.

– Wiesz – odezwała się w końcu Amber – nie musisz się tak martwić. Przecież mieszkasz u nas. My cię nie wyrzucimy... No przynajmniej nie tak od razu. Jak przestaniesz być przydatna w dawaniu tacie korków z angielskiego, to wyślemy cię do ciotki do Lyon. Zostaniesz opiekunką jej dziesięciu kotów.

– Bardzo dziękuję. – Prychnęłam. – Ale przynajmniej to nie opieka nad dziećmi czy sprzątanie kibli w McDonald's.

Dziewczyna spojrzała na mnie z głupkowatym uśmiechem. Miała pomysł, którego chyba nie chciałam poznać. „Jak się przeklinało po francusku?"

--♡--

Dopadł mnie nocny perfekcjonizm i wyrzuciłam poprzednią wersję do kosza, a napisałam nową. Mam nadzieję, że jakoś wygląda. Enjoy!

Corporate Charade TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz