Później tego dnia dowiedziałam się, gdzie zaprowadzi mnie ten „genialny" pomysł dziewczyny. Wkrótce znalazłyśmy się pod ogromnym gmachem szklanego wieżowca. Zadarłam głowę do góry, chcąc dostrzec jego szczyt, ale mój wzrok tam nie sięgał.
„Mam nadzieję, że ten jej pomysł nie zakłada zgłaszania się do mycia okien w tym monstrum", pomyślałam. Miałam okropny lęk wysokości i nawet nie chciałam widzieć, jak wygląda świat przez szklane okna na najwyższych piętrach.
- Mogę liczyć na jakieś informacje w związku z twoim „pomysłem"? - zapytałam, robiąc cudzysłów w powietrzu. - Boję się, co dla mnie wymyśliłaś.
- Nic strasznego - powiedziała, uśmiechając się do mnie. Wcale mnie to nie pocieszyło.
Amber podeszła do szeroko uśmiechającej się młodej pani stojącej za biurkiem recepcji. Ja postanowiłam zostać bliżej wejścia, chciałam przyjrzeć się eleganckiemu holowi, a tego co Francuzka chciała powiedzieć tamtej i tak bym nie zrozumiała.
Korytarz, w którym staliśmy, był bardzo kunsztowny. Widać było, że budynek należał do jakiejś bardzo dobrze prosperującej firmy. Wszędzie dostrzec można było złote elementy świecące na tle granatowo-białego wystroju sali. Oddaliłam się trochę, aby przyjrzeć się dokładnie złotemu żyrandolowi wiszącemu nad moją głową. Wtem nagle poczułam, że w kogoś wpadłam.
- Przepraszam - jęknęłam, obracając się. Mężczyzna, którego przypadkiem potrąciłam, tylko machnął ręką i przeszedł dalej. Prowadził ożywioną rozmowę przez telefon w języku, którego nie znałam. (Tak, myślę, że to też mógł być francuski.)
Spojrzałam jeszcze za nim, żeby zlustrować dokładnie jego sylwetkę, ale wtedy pojawiła się Ambre z jakąś starszą kobietą w stroju recepcjonistki.
- Ciociu, to jest moja koleżanka z Ameryki, Eleanor Davis - powiedziała, pokazując na mnie dłonią. - El, poznaj moją ciocię, pracuje tutaj jako kierowniczka recepcji.
Kobieta podała mi dłoń i uśmiechnęła się ciepło.
- Miło cię poznać, El - zaczęła mówić pięknym angielskim. - Moja siostrzenica mówiła, że potrzebujesz pracy, ale masz problem z językiem francuskim. Może uda nam się w tym pomóc.
Słysząc ją, zrobiło mi się strasznie głupio. Ta kobieta mówiła płynnym angielskim, a ja nie potrafiłam wydusić z siebie poprawnego zdania po francusku. Zrobiłam się czerwona jak burak. „Muszę nauczyć się francuskiego".
Po chwili rozmowy z ciocią Amber i kilkoma innymi pracownikami budynku w końcu udało nam się znaleźć mi jakieś zajęcie. Na szczęście, wbrew swoim obawom, nikt nie będzie kazał mi czyścić tych wszystkich okien. Okazało się nawet, że trzeba być do tego dobrze przygotowanym i doświadczonym w takiej pracy na wysokości. Zamiast tego mam zostać sprzątaczką w budynku. Nie było to spełnienie moich marzeń, ale nie narzekałam. „Każdy musi jakoś zacząć, nie?".
--♡--
Hey. Miło mi, że wciąż ze mną jesteście i, mam nadzieję, do zobaczenia w kolejnym chapterze jutro o 18:00!
CZYTASZ
Corporate Charade TOM 1
Fiksi Remaja„Nie ma miłości jak z bajki", tak mówiła moja mama. Kiedyś jej nie wierzyłam. Byłam pewna, że na każdego czeka prawdziwa miłość - idealna, wymarzona. Ale poznałam wtedy mojego pierwszego chłopaka, który zniszczył dla mnie miłość na lata... Później p...