Prolog

98 13 13
                                    

Mandy

Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedziałby mi że zakocham się w moim okropnie denerwującym współlokatorze to bym go wyśmiała.

Kiedy w najbardziej normalną niedzielę leżałam na łóżku oglądając jeden z najciekawszych seriali które widziałam moi rodzice, jak to mieli w zwyczaju zapukali do drzwi mojego pokoju, na co od razu zamknęłam laptopa i odpowiedziałam ciche „proszę". Gdy weszli zaczęli rozmowę

- Mandy... czemu nam nic nie mówiłaś... - zaczęła mama – pomoglibyśmy ci... - od razu wiedziałam że chodziło o to że w mojej szkole mnie wyzywali

- Mamo, nie chciałam się wam narzucać, widziałam jak dużo ostatnio pracujecie... - odpowiedziałam a na samą myśl o tej całej Amber, robiło mi się nie dobrze

- Zrozumielibyśmy cię – dorzucił tata

- No, dobrze.., następnym razem będę wam o wszystkim mówić – popatrzyli na siebie porozumiewawczo

- Następnego razu nie będzie, Mandy, jutro jedziemy do Miami, i będziesz chodzić do szkoły z internatem – zaniemówiłam, ze szczęścia ale jednocześnie też ze smutku, boję się, a co jeśli tam będzie jeszcze gorzej?

- Oh... to chyba dobrze, prawda? – spytałam niepewnie

- Jasne że tak, a teraz się pakuj, bo jutro z samego rana musimy wyjechać – no to świetnie, mogę się założyć że nie zdążę się idealnie spakować

- No dobra, to tyle? – spytałam

- Tak, już ci nie będziemy przeszkadzać, pamiętaj, weź wszystko – dodali

- Jasne, do zobaczenia – zamknęli za sobą drzwi

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, a te o których nawet nie pamiętałam zostawiłam w kątach szaf i szuflad. Wszystkie moje ulubione ubrania wzięłam ze sobą, schowałam w czeluść walizki nawet te w których nie chodziłam, bo były zbyt odważne, jak dla mnie. Ale postanowiłam wziąć je ze sobą na wypadek jakiejś imprezy których prawdopodobnie będzie sporo. Następnie spakowałam kosmetyki, te do makijażu i te do pielęgnacji twarzy, czyli żele do mycia twarzy, maseczki czy płatki pod oczy. Wzięłam również mój ulubiony koc który dostałam od mojej babci tydzień przed jej śmiercią, pamiętam też że kiedy osoby z mojej klasy się o tym dowiedziały zaczęły mnie wyzywać, ponieważ straciłam chyba najbardziej potrzebną mi do wyżalania się osobę. Ale takie nieprzyjemne wspomnienia lepiej zostawić za sobą. Tak czy inaczej tuż przed pójściem na kolację zorientowałam się że moja najlepsza przyjaciółka - Collete mieszka w Miami i chodzi do szkoły z internatem. Mam nadzieję że chodzi do tego samego liceum do którego zacznę chodzić od jutra ja.

Po tym jak zamknęłam walizkę (co ledwo mi się udało) wzięłam do ręki telefon i od razu wybrałam numer mojej przyjaciółki. Odebrała po trzech sygnałach

- Hej, Mandy, co się stało że dzwonisz? Znowu cię wyzywali? Jeśli tak to od dawna już ci mówiłam że powinnaś zmienić szkołę – zaczęła rozmowę

- Collete, miałam ci powiedzieć że jutro wyjeżdżam do Miami i... - zrobiłam pauzę w mojej wypowiedzi – i będę chodzić do szkoły z internatem – zapadła cisza po czym usłyszałam jej pisk

- Nie gadaj, będziemy chodzić do tego samego liceum! – krzyknęła

- Skąd wiesz? –

- Mandy, w Miami jest tylko jedna szkoła z internatem – odpowiedziała na moje pytanie

- Serio? A już myślałam że jak zwykle zniszczę wszystkie znajomości które mogłabym tam nawiązać – wyżaliłam się jej

- Nie martw się, opowiem o tobie moim znajomym, i powinni cię przyjąć dobrze – zrobiła pauzę – i możesz mi nie wierzyć ale należę do najpopularniejszej paczki osób które są w tej szkole! –

- Bardzo się cieszę, ale muszę już kończyć więc, do jutra! – rozłączyłam się i poszłam na kolację żeby opowiedzieć rodzicom co mnie spotka w nowej szkole.

Zeszłam schodami do jadalni gdzie zobaczyłam moją mamę przy blacie kuchennym robiącą kolację.

- Hej, co dzisiaj? – spytałam

- Dzisiaj zrobiłam ci carbonarę – zrobiła przerwę pomiędzy zdaniami – będzie ona ostatnią zrobioną przeze mnie na najbliższe kilka miesięcy –

- Nie martw się, mamo, pamiętaj że będę was często odwiedzać – stwierdziłam

- No dobrze, ale informuj mnie kiedy znajdziesz sobie przyjaciół czy może nawet chł- nie pozwoliłam jej dokończyć zdania bo wiedziałam co miała na myśli

- Mamo, tak szybko to nie nastąpi – zaśmiałam się

- No dobrze już dobrze – przełożyła jedzenie na talerze – i jak, stresujesz się jutrem? – zagadnęła i postawiła carbonarę przede mną na stole

- Tak właściwie to nie – wzięłam gryza – dowiedziałam się że Collete chodzi do tego samego –

- To świetnie! – odparła

Kiedy zjadłam poszłam do pokoju, przebrałam się w piżamę a gdy położyłam się na łóżku od razu zasnęłam.





możecie myśleć że jestem nienormalna i w ogóle, ale nie wiem co ja sobie ubzdurałam żeby takie coś napisać, moja psycha woła help

Księżniczka (Mandy X Chester) ZAWIESZONA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz