Mandy
Zawsze każdy mi mówił że muszę się akceptować. A ja zawsze odpowiadałam że przecież i tak już się akceptuję, prawda była zupełnie inna. Nienawidziłam siebie. Nienawidziłam każdej części mojego ciała. Pomimo świetnych relacji z rodzicami nie umiałam zaakceptować swojego wyglądu a najbardziej włosów i wagi. Na lewym nadgarstku w miejscu gdzie na co dzień nosiłam zegarek widniały przypalenia od zapalniczki i blizny od żyletki. Na prawej dłoni miałam tylko rany po cięciu się a każdego dnia na tym miejscu widać było przynajmniej dwie bransoletki do zakrywania ran. Nogi były pookaleczane tak samo jak lewy nadgarstek a brzuch był cały w siniakach które robiłam sama sobie.
Nie byłam też wcale taka idealna jak uważał każdy, w środku byłam zupełnie kimś innym, w środku byłam kimś kogo nie chciałam w sobie a jednak gdyby nie druga osobowość nie miałabym całego ciała w bliznach. A gdy były chociażby święta, moje urodziny, ktoś złamał mi serce albo mnie zranił, sięgałam po papierosy i zapalniczkę. To nie było uzależnienie, to było przyzwyczajenie. Nikt nie zauważał także tego że się głodziłam. Miałam zaburzenia odżywiania, a najdziwniejsze było to że moi rodzice nawet tego nie wiedzieli. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mamy
- Mandy, pobudka, za jakieś dziesięć minut będziemy na miejscu – przetarłam oczy
- Dobrze, już się szykuję – odpowiedziałam
Umówiłam się z Collete że kiedy wprowadzę się to od razu do niej zadzwonię, a ona przyjdzie do mojego pokoju. Z tego co wiem to miałam mieć załatwiony pokój z jakąś dziewczyną. Ważne że z dziewczyną, a nie z chłopakiem. Po jakimś czasie samochód się zatrzymał a moja rodzicielka wysiadła, co oznaczało ze już jesteśmy i przyszedł czas żeby się pożegnać. Mama wyjęła moje rzeczy z samochodu i podała dwie spore walizki. Mój tata nie mógł z nami niestety przyjechać, bo wyjechał w delegacje.
- Kochanie, będę tęsknić... - zauważyłam łzę w jej oku
- Ja też będę, mamo - odkleiłam się od niej, bo zauważyłam że jakaś kobieta zmierza w naszym kierunku
- Dzień dobry, ty musisz być Mandy, prawda? – spytała bardzo kojącym głosem
- Tak –
- Jest tu gdzieś twoja mama? –
- Tak, tu jestem – odpowiedziała a potem obie poszły porozmawiać a ja czekałam aż skończą
- Pa, Mandy! – pożegnała się ze mną a ja jej pomachałam
- Dobrze, Mandy, to mam sprawę do ciebie, miałaś zarezerwowany pokój z jakąś dziewczyną, lecz jest to nieaktualne, ktoś był przed tobą i zajął to miejsce, jedyny wolny pokój na tą chwilę ma Chester – wystraszyłam się, wydaje mi się że ten cały Chester nie przypadnie mi do gustu
- No dobrze – odpowiedziałam
- Mandy, jeszcze tylko opowiem ci co nie co o szkole i pomogę ci znaleźć pokój – zaczęła – więc na parterze mamy recepcję, tu możesz rozmienić pieniądze lub zgłosić jakąś usterkę w pokoju, na pierwszym piętrze mamy piętro mieszkalne dla klas pierwszych i na każdym z takich poziomów mieszkają uczniowie danych roczników, tobie przypada trzecie piętro – zrobiła krótką pauzę – na piątym jest biblioteka a na szóstym ogród i miejsca do spędzania czasu po za lekcjami, za to recepcja jest połączona korytarzem ze szkołą – opowiedziała i podała klucze – twój pokój ma numer trzysta pięć –
- Rozumiem, a pomoże mi pani znaleźć? – spytałam
- Jasne, chodź za mną – najpierw poprowadziła mnie wzdłuż długiego korytarza prowadzącego do windy i schodów a potem weszłyśmy do windy i kobieta wcisnęła przycisk z numerem trzy i po niecałej minucie byłyśmy na wcześniej wspomnianym piętrze
CZYTASZ
Księżniczka (Mandy X Chester) ZAWIESZONA!
FanfictionGdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedziałby mi że zakocham się w moim okropnie denerwującym współlokatorze to bym go wyśmiała Mandy wyjeżdża do Miami gdzie ma chodzić do szkoły z internatem. Zna tam jedynie Collete z którą chodziła do podstawówki i...