POV: Hailey
Zadzwonił budzik. Otworzyłam oczy i wzięłam telefon do ręki. Na ekranie zobaczyłam godzinę 6:30. W mieszkaniu panowała cisza, z resztą, jak każdego dnia o tej godzinie. Wstałam z łóżka i odłożyłam telefon na biurko. Nie spałam dobrze, cały czas męczy mnie bezsenność. Westchnęłam i opuściłam swój pokój.
Za pół godziny miałam obudzić Willow. Najpierw jednak, musiałam zająć się śniadaniem. Zwykłe kanapki z szynką. I tak nie było nic innego w lodówce. Miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam się ubrać i ogarnąć trochę swoją twarz. Nie mogłam wyjść z domu wyglądając jak zombie. Szybko zrobiłam makijaż, wyczesałam włosy, ubrałam to co znalazłam w szafie. Spakowałam do torby zeszyt, jakiś długopis i papierosy. To nie tak, że byłam uzależniona. Paliłam sporadycznie, zazwyczaj jak byłam zestresowana. To już nie moja wina, że stres łapał mnie codziennie.
Wybiła godzina 7:00. Poszłam do pokoju Willow, cicho otworzyłam drzwi. Gdy zobaczyłam ją spokojnie śpiąca w swoim łóżku, aż było mi żal ją budzić. Ale nie mogłam pozwolić, aby tak wcześnie zawalała szkołę. Podeszłam do jej łóżka, przykucnęłam przy niej i lekko nią potrząsnęłam.
- Wiiiilloooooow, pora wstać - powiedziałam spokojnym głosem.
- mmmhmmmph, jeszcze 5 minut - mała wymruczała, przekręcając się na drugi bok.
Westchnęłam wiedząc, że nic nie wskóram.
- 5 minut i tyle, ani minuty dłużej - powiedziałam i wyszłam z jej pokoju.
Poszłam do swojego pokoju po telefon. Wzięłam go do ręki i udałam się do kuchni. Usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Jak zwykle, nic ciekawego. Pozwoliłam Willow pospać trochę dłużej. O 7:15, znowu poszłam do pokoju Willow. Otworzyłam drzwi i oparłam się o ich ramę.
- Willow, 5 minut minęło, wstawaj - powiedziałam, tym razem głośniej.
Mała usiadła na łóżku i przetarła oczy. Jej potargane włosy dodawały jej uroku. Lekki uśmiech sam się pchał na usta. Podeszłam bliżej i wyciągnęłam do niej rękę.
- No dalej, chodź, zrobię Ci twoją ulubioną herbatę
Oczy Willow nagle wydawały się błyszczeć. Tak mało wystarczyło, aby ją uszczęśliwić. Złapała moją rękę i obie poszłyśmy do kuchni.
Siostra usiadła przy stole i zaczęła jeść kanapki, które wcześniej zrobiłam. Wstawiłam wodę w czajniku, tak aby starczyło na szklankę herbaty malinowej. Wystarczyła chwila, aby woda się zagotowała. Zalałam herbatę i postawiłam ją przy talerzyku Willow.
- Mama już wróciła? - Willow nagle spytała.
- Uh.... nie. Nie ma jej jeszcze. - odpowiedziałam.
Mina małej zrzedła. Mimo tego, że nasza mama zajmowała się nami bardzo rzadko, Willow nadal czuła się z nią związana. Nie dziwiłam się jej, była mała i naiwna. Nie wiedziała jaką osobą była ta kobieta. Cały czas jej mówiłam, że nasza mama pracuje nocami, dlatego jej nie ma w domu, a dniami odsypia, bo jest zmęczona. Nie mogłam jej powiedzieć, że nie dbała o nas, nie zrozumiała by tego.
Wstałam od stołu i wzięłam szczotkę do włosów, która leżała przy lustrze w przedpokoju. Podeszłam od tyłu do Willow, zaczęłam rozczesywać jej roztrzepane włosy. Zawsze to lubiła, a ja zawsze lubiłam się nia zajmować. Gdy skończyła jeść śniadanie, ubrała się i spakowała swój mały plecak.
- Gotowa do wyjścia? - spytałam.
- Mhm - kiwnęła - możemy iść - mały uśmiech widoczny na jej twarzy.
Wzięła mnie za rękę i obie wyszłyśmy z mieszkania. Odprowadziłam ją do szkoły, przytuliła mnie na pożegnanie. Potem, sama udałam się do swojego liceum.
Wkrótce dotarłam do tego, pożal się Boże, więzienia. Tuż po wejściu do szkoły zobaczyłam Sophie, Julie tuż przy niej. One też musiały mnie zobaczyć, bo zaczęły zmierzać w moja stronę.
- Heja Hailey - powiedziała wesoło Sophie.
- Jakim cudem jesteś ciągle pełna entuzjazmu? - spytałam - To jest nieludzkie.
Sophie zaśmiała się i zaczepiła mnie łokciem.
- No weź Hailey, nie bądź taka. Ty też powinnaś się trochę więcej uśmiechać.
- Nie, dzięki. - odparłam i przewróciłam oczami.
- To mamy dziś wieczorem się zająć Willow, tak? - Julie nagle spytała.
- A, no tak. Racja. Jeśli to dla was nie jest duży problem, to byłabym wdzięczna. - powiedziałam.
- Nie no, dla ciebie wszystko. - Julie odpowiedziała - Poza tym, dobrze wiesz, że kochamy Willow.
- Wiem, dziękuję wam bardzo za pomoc.
- Daj spokój, to nic takiego. - Sophie się uśmiechnęła.
No tak. Dzisiaj był pierwszy dzień mojej pracy. Przeszłam parę kursów po złożeniu CV, tak żeby mieć jakieś podstawy do pracy na barze. Płacili dobrze, więc nie przeszkadzały mi późne godziny pracy. Jedynie martwiłam się o Willow, którą byłam zmuszona zostawić samą w domu. Na szczęście Sophie i Julie zgodziły się nią zająć, przynajmniej na czas, kiedy nie będzie mnie w domu.
Dzień w szkole minął dość normalnie. Nauczyciele jak zwykle mówili o naszych egzaminach końcowych. Miałam już serdecznie dość. I tak nie wybierałam się na studia, nie było mnie na to stać. Mojego chłopaka, Tyler'a, widziałam tylko chwilę. Podobno miał inne, ciekawsze rzeczy do roboty. Ciężko mi w to było uwierzyć, ale co ja mogłam wiedzieć, nie spowiadał mi się z tego co robił. Postanowiłam opuścić ostatnie dwie lekcje, nie było to nic pożytecznego. Wyszłam ze szkoły i poszłam odebrać Willow z jej podstawówki.
=====================================
Myślę, że na tym zostawię 1. rozdział. Mały wstęp do całości. Obiecuję, że w drugim będzie się więcej działo!
~ Mega Wiśnia
CZYTASZ
to(get)her
RomanceTytułowa "her" - Hailey - ma niemało problemów w swoim życiu. Mimo, że z pozoru wiodła spokojne życie, chwila wystarczyła, aby poznać jej sytuację. Znajomi, chłopak, praca, rodzina. Lista jej zmartwień jest długa. Czy będzie ktoś, kto pozwoli jej od...