#4

8 2 0
                                    

POV: Hailey

Po krótkiej rozmowie z Caleb'em, wróciłam na bar. Czekała tam na mnie Jesse, z dość kwaśną miną. Chyba czuła się zazdrosna. Tylko, że nie miała o co.

- Mówiłam ci, masz się do niego nie zbliżać. - powiedziała stanowczo.

- A ja ci mówiłam, że mam chłopaka. Poza tym, on zaczął rozmowę, nie ja. 

Jesse zmarszczyła brwi, wydawała się być zdenerwowana.

- Nie obchodzi mnie to. Nie rozmawiaj z nim i koniec. - powiedziała, odwróciła się i poszła na drugi koniec baru.

- Cokolwiek sobie życzysz królewno... - powiedziałam po cichu pod nosem, wzdychając.

Do końca naszej zmiany, Jesse się do mnie nie odezwała. Miała do mnie niewyjaśnione pretensje. Nie chciałam robić sobie więcej problemów, więc uznałam, że ignorowanie Cal'a będzie najlepszą opcją. Nie chciałam mieć do czynienia z porządnie walniętą Jesse. 

Pracę skończyłam o 6. Udałam się od razu do domu, chciałam przynajmniej trochę odespać. Willow miałam odebrać dopiero około 14, Sophie była na tyle dobra aby zająć się nią aż do tej godziny. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Gdy weszłam do domu, matki znowu nie było. Standard. Wzięłam szybki prysznic i udałam się do swojego łóżka. Nastawiłam budzik na 12. Przed odebraniem Willow miałam się jeszcze spotkać z moim chłopakiem, Tyler'em. Umówiliśmy się na 13 w parku niedaleko domu Sophie. Podłączyłam telefon do ładowania i położyłam się. Tego mi brakowało, ciszy i spokoju. 

 Wydawało mi się jakby te 5 godzin snu minęło w mgnieniu oka. Obudziłam się lekko zdezorientowana. Usiadłam na łóżku i westchnęłam. Trzeba było wstać i się przynajmniej trochę ogarnąć na spotkanie z Tyler'em. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Tam spotkałam siedzącą przy kawie Alice. Znaczy się, moją matkę.

- Dzień dobry Hailey. - powiedziała.

- Dla kogo dobry dla tego dobry - odpowiedziałam - wydajesz się być w dobrym humorze.

- Ja zawsze jestem w dobrym humorze. - odparła z uśmieszkiem na ustach.

- Niech zgadnę, znowu umówiłaś się z jakimś bogatym, starym dziadem, hm?

- Oh Hailey, nie mów tego w ten sposób. To jest szansa na zdobycie kasy, rozumiesz? - powiedziała pewnie. - Też powinnaś spróbować czegos takiego, jesteś ładna, nie jeden na ciebie by poleciał.

Spojrzałam na nią z obrzydzeniem. Czy ona na prawdę mi powiedziała, żebym spróbowała sprzedać się za kasę? Własnej córce zaproponowała coś takiego? 

- Puknij się czasem w głowę, co? - odparłam nadal z lekkim niedowierzaniem.

Alice przewróciła oczami i wróciła do picia kawy.

- Jak chcesz. Dobrze wiesz, że miałabyś powodzenie.

Zignorowałam ją i wróciłam do swojego pokoju. Odechciało mi się jeść od tego, co mi powiedziała. Ubrałam się w spódniczkę i zwykłą, białą koszulkę. Zrobiłam lekki makijaż, jednak szłam na spotkanie ze swoim chłopakiem. Narzuciłam na siebie bluzę i wzięłam swoją torbę. Minęłam kuchnię i udałam się do wyjścia. Założyłam buty i wyszłam bez słowa. 

Podczas drogi do parku napisałam do Tyler'a. Spytałam, czy może przyjść do parku wcześniej. On odpisał mi krótkie 'Tak' i tym sposobem, za 10 minut miałam się z nim zobaczyć. Jak doszłam do parku, usiadłam na ławce, na której zazwyczaj się spotykaliśmy. Byłam odrobinę za wcześnie. 

Mówiąc o moim chłopaku... na tamten moment nie byłam w stanie odpowiedzieć, że kochałam go w 100%-ach. Byliśmy razem już trochę ponad 3 lata. Jednak to nie było to samo, co kiedyś. Tyler się zmienił. I to bardzo. Nadal mi się podobał i ja, chyba, jemu też skoro nadal byliśmy razem. Jednak uczucie między nami nie było aż tak mocne jak kiedyś. To co czułam to było bardziej przywiązanie, a nie typowa miłość. Mimo to, nie potrafiłam z nim zerwać. Z tego ciągu myśli wyrwały mnie kroki zbliżające się w moją stronę. Był to Tyler, ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem na twarzy.

- No hej mała, aż tak bardzo tęskniłaś, że nie mogłaś poczekać do 13? - spytał.

- Powiedzmy, że właśnie tak było. - odpowiedziałam.

Tyler usiadł obok mnie i położył jedną rękę na oparciu ławki za mną. 

- W sumie to dobrze, że spotykamy się wcześniej. Jestem umówiony z kimś innym na wpół do drugiej. 

No tak. Miał już kolejne plany. Cud, że tego spotkania nie odwołał.

- Ah... no to faktycznie lepiej. - zaśmiałam się, trochę speszona. 

- Chciałaś o czymś konkretnym pogadać? Bo w sumie to nie wiem czemu się dzisiaj spotykamy. 

- No... chciałam po prostu spędzić z tobą trochę czasu. To nie jest zakazane, prawda? 

Tyler przewrócił oczami. Widać było, że moje towarzystwo mu przeszkadza. 

- Wiesz... byłam w nocy pierwszy raz w pracy. Mówiłam ci, że będę pracować na barze. - zaczęłam niepewnie.

- No coś wspominałaś. Zakładam, że nic ciekawego się nie działo. - zaśmiał się.

- Oprócz tego, że podbijał do mnie 'chłopak' mojej współpracowniczki, to nie, nic ciekawego się nie działo. 

- Ta? To ciekawe... nie pomyślałbym, że ktoś będzie do ciebie podbijał. - spojrzał się na mnie oceniającym wzrokiem.

Jego komentarz mnie zabolał. Czyli jednak był ze mną tak po prostu, już mu się nie podobałam.

- Haha... też się tego nie spodziewałam... - odpowiedziałam, teraz już z zerową pewnością siebie.

Zapadła między nami niezręczna cisza. Nie potrafiłam się na niego spojrzeć, ale zakładam, że na twarzy nadal miał ten sam głupi uśmiech.

- No dobra, jeśli to tyle co chciałaś powiedzieć, to bym już spadał. - powiedział nagle i poderwał się z ławki.

Zwyczajnie mi pomachał i bez słowa odszedł. Ja nadal siedziałam na ławce i patrzyłam w jego kierunku. Poczułam się zlekceważona. Może faktycznie Sophie miała co do niego rację. Wyrzuciłam te myśli z głowy i wstałam z ławki. Westchnęłam i zaczęłam iść w stronę domu Sophie. Trudno, będę musiała odebrać Willow wcześniej, niż zamierzałam.  


=======================================

Trochę dłuższy rozdział jako przeprosiny za moją nieobecność, wybaczcie, dopadł mnie lekki brak weny :')

~ Mega Wiśnia

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

to(get)herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz