Rozdział 30 - Bingo

236 24 12
                                    

Chicago obecnie

Przez całe śniadanie uważnie obserwowałem Blue i najwyraźniej nie ja jeden. Nathan pomimo żartów jakie robili sobie z Reven, nie krył sie z ostrymi spojrzeniami w kierunku kobiety. Robił to za każdym razem gdy za wolno jadła, albo udawała, że to robi. Bo naprawdę to robiła. Zwróciłem już na to wczoraj uwagę, prawie nic nie jadła. Czekała tylko, aż wszyscy sie najedzą i będzie mogła zabrać się za sprzątanie. Widząc, ze Nathan zabiera Reven i skądś wyczarowuje kartki i kolorowe długopisy, poszedłem pomóc Blue sprzątać. To w końcu ja jej się tu wpakowałem z dzieckiem i narobiłem bałaganu gotując. Nigdy chyba nie nauczę sie nie brudzić całej kuchni, przygotowując choćby tak prostą potrawę jak naleśniki.

- Idź do małej, poradzę sobie. - burknęła na mnie. I bez tego widziałem, że raczej nie miała dzisiaj nastroju. Ale skoro w jej oczach i tak byłem skurwysynem, to czemu by tego nie pociągnąć dalej.

- Jest zajęta Nathanem. Pomogę ci, zwłaszcza, że to ja narobiłem tyle syfu. - skrzywiłem się oglądając stan kuchni, naprawdę wszystko ubrudziłem. Udało mi sie nawet rozsypać mąkę na wyspie i podłodze. Nie czekając na kolejne zgryźliwości ze strony kobiety, zabrałem sie od czyszczenia wyspy, skoro ona kończyła pakować zmywarkę.

- Skull, nie żartowałam. Zostaw to. - stanęła z założonymi rękami i patrzyła na mnie wilkiem - Jesteś gościem, wystarczy, że usmażyłeś naleśniki i zrobiłeś mi tu chlew.

- Wiem co zrobiłem i dlatego to sprzątam. - odwróciłem się do niej zbyt gwałtownie, w efekcie wpadła na blat za sobą, a ja zasłoniłem jej sobą widok na pokój - Może i teraz jestem gościem, ale skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy to w końcu będę tu też miłe widziany. Ja nie potrafiłem o tobie zapomnieć. - założyłem jej kosmyk włosów za ucho, zauważyłem, że zdążyły jej urosnąć, już nie sięgały jej do uszu jak pierwszego dnia, a niemal do ramion - Bolało jak cholera, ale nigdy nie zapomniałem. I może kiedyś też byłem gościem w twoim mieszkaniu, ale mile widzianym i zawsze pozwalałaś mi sobie pomóc.

- Kiedyś nie byłeś gościem. - musiała odchrząknąć zanim zabrała głos - Byłeś dla mnie jak mieszkaniec. I tak było cię u mnie więcej niż w domu. Ale to było kiedyś. Może i wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale to nic nie zmienia. Dziękuje, że pozwoliłeś mi poznać córkę. Ale nie.

- Dość. - przerwałem jej, bawiła się w okrutne słowa, ale przewidziałem jej zachowanie, muszę tylko pamiętać, żeby być cierpliwym i nie wziąć jej tu i teraz. Zwłaszcza gdy tak uroczo się rumieniła gdy się do niej zbliżałem. I nie mogłem tego zrobić nie tylko przez nieletnią widownię. - Wiem co chcesz powiedzieć, już to mówiłaś. Dam ci czas. Odzyskam twoje zaufanie. Nie dziś czy jutro. Ale je odzyskam. Będę walczyć o nie, bo nie ma kurwa opcji, że drugi raz dam ci zniknąć. Teraz pozwolę ci, żeby było po twojemu. Pamiętaj jednak kto wczoraj oddał pocałunek. - ostatnie zdanie wymruczałem jej do ucha.

- Nie, nie prawda. - zająknęła się, jakby dopiero sobie o tym przypominając - To był błąd.

- Nie. To była tęsknota mój Motylku. - musnąłem ustami płatek jej ucha - Błędem jest to, że w łazience widziałem te cholernie seksowne majtki i pas do pończoch, a nie widziałem w nich jeszcze ciebie.

Kobieta zapowietrzyła się na moje słowa, a rumieniec zaczął jej schodzić też na szyję. Mogłem założyć się, że również na piersiach był widoczny. Szkoda tylko, że jak zawsze była ubrana pod samą szyję. Patrząc na jej koszulkę wilczym wzrokiem, dopiero zwróciłem uwagę na napis, który miała. Zdusiłem w sobie śmiech, czując cios pięścią w klatę.

- Nie masz prawa tak do mnie mówić! - oburzyła sie.

- Znowu się kłócicie? Po dzisiejszym poranku byłem pewien, że zakopaliście topór wojenny. - Nathan patrzył się na nas krzywo.

MC Hellhounds - tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz