cz. II Rozdział 26

13.9K 604 112
                                    


Dziś rozdział nieco krótszy, ale bonusowy więc myślę, że mi to wybaczycie.

***

ROZDZIAŁ 26

Lea

Taksówka się zatrzymała, a ja z głośno bijącym sercem przeniosłam wzrok z sympatycznie uśmiechającego się kierowcy, na dom, w którym się wychowałam. Wcisnęłam mężczyźnie nieco zmięty banknot i postawiłam stopę w wysokiej czarnej szpilce z czerwoną podeszwą od Louboutin, które dostałam od Isy na urodziny na chodnik, po czym wysiadłam. Zatrzasnęłam drzwiami od żółtego samochodu i stanęłam na wąskiej ścieżce przed budynkiem, z którym kiedyś miałam tylko same dobre wspomnienia. Jednak w ostatnich latach to się zmieniło, bo zazwyczaj moje wizyty u rodziców kończą się kłótnią lub milczeniem. Miałam jedynie nadzieję, że tym razem zaprosili mnie faktycznie bez ukrytych pobudek i prób wpłynięcia na moje życie.

Powoli, stukając obcasami w szarą kostkę brukową podeszłam do zamkniętych drzwi i wdusiłam dzwonek, choć przecież powinnam po prostu tam wejść. To wciąż był również mój dom, ale kompletnie tego nie czułam. Po kilku wolno upływających sekundach zobaczyłam przed sobą radosną mamę. Zbyt radosną i to była pierwsza lampka ostrzegawcza, która zapaliła się w mojej głowie.

– Wchodź, wchodź. – Przesunęła się w progu, robiąc mi miejsce.

– Hej, mamo – odezwałam się, a następnie cmoknęłam ją w policzek na powitanie.

Zatrzymałam się na korytarzu, uważnie obserwując kobietę, ale również wnętrze domu. Nic innego nie zwróciło mojej uwagi do momentu, aż usłyszałam głos ojca, który z całą pewnością rozmawiał z kimś w salonie. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w tamtą stronę, a po chwili stanęłam jak wryta.

– Oo córuś, już jesteś.

Tata wstał z fotela i do mnie podszedł, rozkładając na boki ramiona, którymi po chwili szczelnie mnie objął.

Córuś?

Z zaskoczenia i grzeczności odwzajemniłam gest, ale wciąż wzrok miałam utkwiony w mężczyźnie, który zasiadał na kanapie. Szatyn, ciemne oczy i na pierwszy rzut oka dobrze zbudowany. Miał na sobie garnitur i choć może nie specjalnie się na tym znałam, nie wyglądał na taki za dwieście dolców z sieciówki.

– A my się chyba nie znamy – odezwałam się do mężczyzny, gdy tylko wyswobodziłam się z ojcowskich ramion.

– Racja – wychrypiał nieznajomy, powoli dźwigając się z miejsca. – Warren Hastings – przedstawił się, wyciągając w moim kierunku rękę.

Zerknęłam na nią, a następnie na spokojną twarz mężczyzny i powoli ją uścisnęłam.

– Lea.

– Pan Hastings jest właścicielem sieci hoteli – szepnęła mama, szturchając mnie w ramie, ale choć bardzo się starała, nie zrobiła tego dość dyskretnie,

Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął, starając się utrzymać pozory obojętności, ale zdecydowanie zachowanie kobiety go bawiło. Mnie za to żenowało.

– Fascynujące – mruknęłam. – I co pan tu robi? – zapytałam z grzeczności, ale również dlatego, że przeczuwałam jaki misterny plan mieli moi rodzice, sprowadzając do siebie na obiad kogoś takiego jak Warren.

– W tej właśnie chwili? – zagadnął, a kącik jego ust delikatnie drgnął ku górze.

– Na przykład. – Wzruszyłam ramionami.

EVERYTHING I WANT / ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz