Rozdział piąty

19 1 2
                                    

Jagoda w następny dzień po całej awanturze postanowiła przedstawić przyjaciołom swój plan. Z początku chciała napisać do nich z telefonu, ale uznała, że lepiej będzie porozmawiać o tym z nimi na żywo. Ze strony Gabi istniało większe ryzyko dłuższej dyskusji, dlatego wolała, aby mieli możliwość omówić to wszystko na bieżąco – i to najlepiej w ich stałej kryjówce przed podejrzliwymi oczami pana Romana.

Po zakończeniu trzeciej godziny zajęć czekała ich dwudziestominutowa przerwa, dlatego od razu po nieszczęsnej fizyce skierowali się do wyjścia z budynku. Jagoda wiedziała, że ta ilość czasu może okazać się niewystarczająca, ale w tej krótkiej chwili chciała im chociaż nakreślić wstępne informacje. Na początku zamierzała opowiedzieć im o wczorajszym spotkaniu, ponieważ wśród wielu plusów swojego pomysłu śmiało można było dołączyć również próbę poprawienia sytuacji babci. Dopiero później tak naprawdę miała opowiedzieć o im swoim pomyśle, który jednak wymagał pewnej zgody i ustalenia kilku oczywistości z resztą grupki. Podejrzewała, że jej przyjaciele zgodzą się i przystaną na jej pomysł, ale do rozstrzygnięcia dalej pozostawała kwestia piosenek do wyboru.

Po wczorajszej awanturze w muzeum dziadkowie niestety długo nie potrafili dojść ze sobą do porozumienia. Do całej sprawy wtrąciła się również prababcia Gertruda, która za wszelką cenę starała się załagodzić wybuchowe charaktery małżeństwa. Pomimo że wreszcie się uspokoili, to i tak babcia Antonina dalej marudziła i uważała, że teściowa woli bronić swojego syna. Dlatego Jagoda, aby dać wreszcie spokój tym kłótniom w domu, postanowiła pomóc nie tylko sobie w karierze, ale i babci.

– Skoro już tutaj jesteśmy, to może byś nam wreszcie powiedziała, dlaczego wczoraj nie byłaś w szkole – odezwała się jako pierwsza Gabi.

– Najpierw usiądźcie. Nie wiem, czy sobie przypominasz, ale trzy tygodnie temu obiecałam babci zająć się organizacją takiego wiecu z wyborcami… No i właśnie wczoraj ten wiec się odbył, tylko fatalnie się zakończył dla mojej babci.

– Nie pamiętam, abyś mi w ogóle o tym kiedykolwiek mówiła.

– I wcale się nie dziwię, bo ja o tym zapomniałam i wszyscy byli gotowi mnie za to powiesić.

Jagoda starała się w skrócie przedstawić przyjaciołom cały przebieg spotkania z wyborcami. Gabi była niekiedy bliska śmiechu, ale Ash się nie odzywał, chorobliwie zajęty analizą każdego słowa z jej wypowiedzi. Chłopak zresztą nigdy by nie pomyślał, że w rodzinie Jagody wiele rzeczy dzieje się bez kompletnego porządku, a wszyscy od kilku lat wolą krzyczeć, zamiast ze sobą normalnie porozmawiać i przyznać się do błędu.

– Dobra. Ale jaki związek ma to z naszym zespołem i co właściwie zaplanowałaś?

– Posłuchajcie, za trzy tygodnie ma odbyć się piknik nad zalewem. Uważam, że jako zespół powinnyśmy poprosić pana Ledwackiego o udział w tym pikniku i zaśpiewanie kilku piosenek – moglibyśmy wystąpić w strojach, przygotować jakieś układy taneczne, nagrać transmisję na żywo i wrzucić to do netu… A przed naszym występem moja babcia mogłaby wygłosić krótkie przemówienie dla wyborców, jakbyśmy go poprosili. Dzięki temu nie tylko my zrobilibyśmy coś dla siebie, ale i moja babcia coś by na tym zyskała.

– To wcale nie jest taki zły pomysł, Blueberry. Tylko czy zdążylibyśmy to wszystko przygotować w trzy tygodnie? – zapytał Ash.

– Oczywiście, żebyśmy zdążyli – stwierdziła bez zastanowienia Gabi. – Siostra Jagi doskonale radzi sobie z projektowaniem i szyciem, więc myślę, że za kilka dni zrobiłaby nam fajne stroje. Gorzej tylko z tymi układami tanecznymi, bo uważam, że to już może być spora przesada…

– Nie traktuj moich wszystkich propozycji poważnie, Gabi. Nie musimy wcale wymyślać jakichś niepotrzebnych układów tanecznych, wystarczy tylko dobry kontakt z publicznością.

pierwszy dzień lata (original story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz