Ubłagałam mamę żeby pozwoliłam mi wrócić do szkoły,bo mi się nudziło na nauczaniu domowym i chciałam spotkać się z przyjaciółmi. A ponieważ na nauczaniu domowym byłam o klasę do przodu,to postanowiłam wrócić oficjalnie do szkoły.
Ucieszyłam się na samą myśl,że pójdę do szkoły,będę się uczyć tego co przerabiałam już na nauczaniu domowym i spotkam się z dziewczynami.
Nadszedł ten dzień. Dzisiaj mam iść do szkoły i spotkać z dziewczynami. Jak ja się cieszę.
Szybko pobiegłam do garderoby po mundurek,a następnie udałam się do łazienki odbyć poranną toaletę.
Zrobiłam jeszcze szybki makeup,oczywiście delikatny,wzięłam torbę z książkami,spakowałam telefon i klucze od domu oraz kilka kosmetyków,i poszłam na śniadanie.
Na dole był Cayden i była chyba jego partnerka April,bo trzymała-na oko-półtora rocznego chłopca.
-Hej,Cayden.-przywitałam się.
-Witaj,Weronika.-powiedział mój brat.-To moja narzeczona April i nasz syn Andrew.
-Kim ona jest?-zapytała April.
-To moja siostra.-odpowiedział.
-Gdzie się wybierasz,o tak wczesnej porze?
-Idę do szkoły po długiej przerwie. Nie było mnie cały październik i listopad,więc postanowiłam ubłagać mamę żeby mnie puściła do szkoły.
-A ty nie powinnaś była wziąć plecaka,a nie torbę?-zapytała April.
-Po pierwsze chodzę już do liceum,więc wypraszamy sobie,a po drugie po co zadajesz pytanie?
-Grzeczniej,Weronika do mojej narzeczonej.-powiedział Cayden.
-Chcę zjeść śniadanie i iść do szkoły. Myślałam,że rodzeństwo powinno się wspierać,ale no tak ty przecież jesteś starszy o 20 lat. Amaya jest ode mnie starsza o 17,Hope o 11,a Vanessa o 5 lat.
-Ale wiesz,że masz czas do 25 lat,bo inaczej wiesz co Vanessa ci mówiła.
-Nie no nie wierzę. Nie chcę się pobierać,okej?! Nie chcę mieć nawet chłopaka,ale oczywiście muszę,bo taka tradycja. Ale co jeśli nie wybiorę nikogo?! Wiem to doskonale! Nie chcę mieć nawet dzieci! A jedyne o czym marzę to to by nikt mnie do niczego nie zmuszał! Nikt nie da mi spokoju! Powinnam była wtedy zakończyć swoje życie,wtedy nie poznałabym was i nie dowiedziała się o naszej rodzinnej ,,tradycji''!
-Nie krzycz!-upomniał mnie.
-Dzień dobry,Paige. Poproszę naleśniki i melissę.-powiedziałam do gosposi.
-Dzień dobry,panno Harp. Dobrze.
-Naleśniki i melissa?-zapytał.
-Tak,a przeszkadza ci że jem? Bo jak tak to mogę nie jeść wcale.
-Nie to miałem na myśli.
-A co?! Zdenerwować mnie jeszcze bardziej?! Bo jak tak to ci się udało!
-Nie dramatyzuj.-powiedział.
-Za trzy miesiące bierzemy ślub.-powiedziała April.
-Ach tak. Czyli ty,Cayden z April jesteście 10 lat?! Bo na to wychodzi,no chyba,że mama ci odpuściła i...-nie dokończyłam,bo przerwał mi mój brat.
-Po pierwsze to nie twoja sprawa kiedy poznałem April,a po drugie taka jest tradycja.
-Zaraz tutaj zwariuję. Śpieszę się do szkoły. Nie mam czasu dalej się z tobą kucić. Jest już 8:00. Mam tylko godzinę,dlatego proszę cię bez durnych komentarzy.
CZYTASZ
The Lost Girl
Teen FictionTrzynastoletnia dziewczyna zaczyna szkołę średnią w Irlandii. Trwa przez kolejne trzy lata. Niestety spotykają ją pewne trudności,które zmieniają jej życie o 180 stopni. Ma bowiem pewien problem,z którym będzie musiała poradzić sobie sama. A przyna...